Obrońcy wzajemnej adoracji

Obrońcy wzajemnej adoracji

Demokracji trzeba bronić. To oczywiste. Kolejnych powodów dostarcza w szybkim tempie nowa władza. Ale u nas jest niestety gorzej. Demokracji trzeba bronić także przed częścią jej dzisiejszych obrońców. Co rusz widzę kogoś, kto przez osiem lat nosił koszulkę z napisem „władza”, a teraz odwrócił ją na drugą stronę i co tam ma? Piękny napis: „Demokracja – chodźcie z nami”. Widzę ludzi, którzy świetnie sobie radzili za czasów PO i PSL. Niezwykłych farciarzy, bo jakoś fortuna ich niezwykle pokochała. Ciągle wygrywali konkursy na dobrze płatne stanowiska, co lepsze przetargi były ich, najlepsi byli też w staraniach o dotacje unijne, a ich krewni i znajomi obsadzali rady nadzorcze w spółkach skarbu państwa. Prawie wszystko było zgodne z prawem. Naginanie przepisów i mistrzowskie ustawianie kadr pozwalało na wiele. A i na dużo więcej. Rachunki za takie rządy wyborcy wystawili w maju i październiku. I z deszczu wpadliśmy pod rynnę. Władzę przejęli ludzie, którzy uważają, że skoro wygrali wielką wojnę, to teraz całe państwo jest ich. I po wielkim poście mogą dzielić łupy. Łupem zaś jest wszystko, co tylko wpadnie im w oko. Taki mamy klimat, czyli stan rzeczy w państwie na grudzień. Będzie więc i o czym pisać, i przeciwko czemu protestować. Ale jeśli na czele protestów i walki o demokrację staną ci, którzy tę demokrację psuli poprzez zawłaszczenie większości instytucji dla swoich środowisk, będzie to tylko karykatura protestu. Co gorsza, także karykatura demokracji. Ludzie, którzy psuli, są ostatni w kolejce do naprawiania. I w błędzie są ci, którym się wydaje, że narodowi czy ludowi – jak kto woli – wielką różnicę robi to, czy jest okradany przez ekipę w jedwabnych rękawiczkach, czy taką, której z nogawek wystają kije bejsbolowe. Wiarygodność wielu obrońców demokracji, tych którzy zawsze chcą być na czele, jest bardzo wątpliwa. I nie zmieni tego wspieranie ich przez towarzystwo wzajemnej adoracji z części mediów, które całym sercem przytuliło się do minionej władzy. Demokracji muszą bronić zwykli ludzie, a nie ci, którzy z niej żyją. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 51/2015

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański