Odurzone gimnazja

Odurzone gimnazja

Powołanie gimnazjów obniżyło o trzy lata wiek inicjacji narkotycznej Adam Nyk – specjalista terapii uzależnień, kierownik Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR w Warszawie. Kontakt: www.poradnia-monar.pl. Rano wstaję, robię dwie kawy i rozpuszczam dwie saszetki, wypijam + dwie kawy i po 15 minutach zaczyna się faza. Chcę wyjść po kumpla, a tu wszystkie ściany w domu są przechylone w prawo o 45 stopni. Myślę, że muszę się do tego dostosować, więc ja też się wyginam w prawo i zasuwam po schodach, słyszę dziwne głosy i wszędzie widzę zarysy ludzkich postaci. Ch… schiza, myślę sobie, może zaraz przejdzie, ale nie – wchodzi jeszcze bardziej, po podwórku biegały psy, których w rzeczywistości nigdy nie było. Nie mogłem popatrzyć się na śnieg, bo mnie zajebiście raził*. Spośród powszechnie dostępnych medykamentów – over the counter, czyli sprzedawanych bez recepty – najbardziej zadziwił mnie „cipacz”. Wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarce internetowej, aby wyskoczyły niezliczone posty na różnych stronach i forach: jak używać, jak sublimować, żeby wydobyć pożądane składniki, jak działa, a także jak złagodzić negatywne skutki po zażyciu. – Spotkałem się też z „cipeksem”, ale proponuję tych nazw nie cytować. Dlaczego? – Są wulgarne. Specyfik nazywa się tantum rosa i służy do kobiecej higieny intymnej. Pokazuje jednak, jak daleko sięga pomysłowość młodych ludzi w poszukiwaniu środków, które można wykorzystać do odurzania się, wywoływania stanów, nazwijmy to, odmiennej świadomości. A co pana najbardziej zdziwiło w wieloletniej praktyce terapeuty? – Zacznę niejako od końca: najbardziej zdumiało mnie, że ktoś wpadł na pomysł powołania do życia takiej instytucji jak gimnazja. Z perspektywy lat, pracując cały czas z ludźmi uzależnionymi, mogę z ręką na sercu powiedzieć, że powołanie tych szkół o trzy lata obniżyło wiek inicjacji narkotycznej. Taki zrobiłbym wstęp do naszej rozmowy. Nie jest to zbytnie uproszczenie sprawy? – Oczywiście utworzenie gimnazjów nie jest bezpośrednią przyczyną tego zjawiska i nie chciałbym ich obarczać wyłączną winą, ale to czynnik, który bardzo sprzyja inicjacji narkotycznej. Najmłodsi pacjenci trafiający do poradni należą do roczników 1998 i 1999, a więc są to 13-, 14-latki. Natrafiły one na zbieg kilku niekorzystnych okoliczności. Po pierwsze, przejście gimnazjalne naraziło nasze dzieci na duży stres. Po drugie, gimnazjum daje im poczucie, że są już bardzo dorosłe, bo skończyły podstawówkę. Ponadto w gimnazjum mamy różnicę dwóch lat między starszymi kolegami i koleżankami a młodszymi. Młodsi próbują dopasować swoje zachowania do otoczenia i – zwłaszcza w sytuacji stresowej – są podatni na propozycje, jak szukać ucieczki. Często imponuje im coś nowego, czasami to po prostu chęć przezwyciężenia nudy. Gotowe recepty dostają od starszych. Wrócę jednak do pytania: co pana najbardziej zadziwiło w praktyce terapeuty? – To, w jaki sposób młodzi docierają do wiedzy, która dla wielu dorosłych jest zbyt trudna czy nawet niemożliwa do zdobycia. Internet? – Zwłaszcza wszelkiego rodzaju komunikatory, wystarczy wpisać acard, sudafed, acodin i wyskakuje 15 postów z informacją, jak zażyć, żeby stargało. Jeden z moich młodych pacjentów, 15-latek, typowy eksperymentator, powiedział mi, że szuka w internecie leków, które go zainteresowały lub usłyszał o nich od kolegów. Czyta ulotki pod kątem przeciwwskazań i jeśli są tam wymienione stany, które go interesują, np. opóźnienie reakcji, zaburzenia widzenia, halucynacje, stosuje te środki w większej ilości. I wymienia doświadczenia właśnie na różnego rodzaju forach. Wśród moich pacjentów z tej grupy wiekowej – gimnazjum i liceum – gros to osoby, które nie biorą jednego specyfiku, lecz eksperymentują z wieloma, wychodząc z założenia, że nie są to substancje narkotyczne sensu stricto, jak amfetamina, heroina, LSD czy kokaina. Jaka jest skala zjawiska? – Nie mam pojęcia, mówię z perspektywy mojej placówki – pieniędzy starcza nam na opłacenie czynszu za lokale, wynagrodzenia terapeutów, spinamy się na styk, żeby przyjąć wszystkich, którzy się zgłaszają. O żadnych badaniach nie może być mowy. Odurzanie się lekami przez nastolatki to zjawisko, które nasiliło się w ciągu ostatnich dwóch lat. Myślę, że jakieś mierzalne dane będą nie wcześniej niż za kilka lat. Młodzież w większości szkół, a w średnich na 100%, raz na jakiś czas na imprezie ma kontakt ze środkami zmieniającymi świadomość. Nie mówię, że są to narkomani,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 43/2013

Kategorie: Wywiady