Jan Paweł II podjął trudne wyzwania, ale zostawi też trudną spuściznę O.Tomasz Dostatni (OP) – Wiara, która nie stała się kulturą, jest – według papieża – „wiarą nie do końca przyjętą i przeżytą”. Jaki jest stan wiary i kultury Polaków po 25 latach pontyfikatu papieża Polaka? – Chciałbym, aby liczba artykułów, wydawnictw okolicznościowych i uroczystości, którymi składamy hołd wielkiemu rodakowi z okazji ćwierćwiecza jego pontyfikatu, nie przeszła w swoistą papaidolatrię, świąteczny koncert uwielbienia dla papieża, lecz aby posłużyła pogłębieniu refleksji nad pontyfikatem. Interpretowaniu tego, co w nim naprawdę ważne. Pan zacytował słynne przemówienie papieża wygłoszone w UNESCO. Ja chcę zwrócić uwagę na tekst Andrzeja Kijowskiego. W latach 80. napisał kilkanaście esejów zebranych potem w książce „Tropy”, które mówią, że człowiek wierzący jest twórcą. Przede wszystkim twórcą swego własnego życia i swego własnego wnętrza. Dotykamy tu tego, co nazywamy duchowością. – Zwłaszcza młode pokolenie Polaków odczuwa chyba pewien jej niedosyt w Kościele. Bo skąd dziś wśród młodych ludzi takie zainteresowanie duchowością Dalekiego Wschodu? – Panuje głód duchowości. A Kościół łaciński nie potrafi ukazać własnej. Swej mistyki, która ma 2 tys. lat, od czasów św. Antoniego Pustelnika aż do dziś, do siostry Faustyny Kowalskiej czy matki Teresy z Kalkuty. Chodzi o wiarę przełożoną na kulturę we własnym życiu, ponieważ moje życie duchowe jest moją twórczością, ale też o każdy inny wymiar twórczości. Czy to będzie twórczość wysoka – sztuka, muzyka, literatura – czy twórczość dnia codziennego, czyli sztuka życia zgodnie z własnym sumieniem, z etyką, którą się wyznaje. To jest wiara przełożona na kulturę! – A wiara przełożona na politykę? – W najbardziej klasycznym rozumieniu chrześcijańskim polityka jest przede wszystkim służbą człowiekowi, dobru wspólnemu. To, czy jakaś partia zasługuje na miano „chrześcijańskiej”, nie zależy od tego, co ma w nazwie. Kardynał Franz Koenig, b. arcybiskup Wiednia, powiedział w pewnym momencie partiom chadeckim: „Panowie, od dzisiaj na własny rachunek!”. Jan Paweł II encyklikę o miłosierdziu napisał 20 lat temu i była to krytyka marksizmu, który tę kategorię wyszydzał. Krytykował komunizm w jego aspekcie ateistycznym i aspekcie zniewolenia człowieka. Odkąd w Polsce zapanował system demokratyczny, papież nieustannie przypomina, iż musi on opierać się na wartościach. Nie może być tylko narzędziem bezlitosnego dorabiania się kosztem innych. – Nie są wyjątkiem duchowni, nawet biskupi, którzy widząc, ile wysiłku kosztuje schorowanego papieża podejmowanie podróży, mówią, że „powinien już odpocząć”. – Niech każdy mówi o swoim sposobie życia. Bardzo wielu ludzi, którzy na co dzień zmagają się z biedą, z własnym cierpieniem, chorobą, widząc schorowanego papieża, którego nie opuszcza odwaga, czerpie z tego siłę, nadzieję. Droga do młodych – Dosłownie kilka dni przed jubileuszem 25-lecia swego pontyfikatu Jan Paweł II przemawiając do uczestników Kapituły Generalnej redemptorystów, ostrzegał przed trzymaniem się przestarzałych form duszpasterstwa, które mogą przeszkadzać Kościołowi w jego misji. – Stary papież potrafi upomnieć znacznie młodszych od siebie za nieumiejętność dostrzegania rzeczy nowych, za brak wizji. Zachował wrażliwość i ma odwagę. Sam wychowany i ukształtowany w innym Kościele, można powiedzieć w innym świecie – to, co było przed wojną, to dla wielu, wielu z nas zupełnie inny świat – widzi, że Ewangelia musi być przekazywana w nowy sposób. Trzeba ją głosić tak, aby w tej kulturze internetowej, telewizyjnej, kulturze wideoklipów i pełnych dyskotek, która formuje młodzież, znaleźć klucz, most pozwalający do nich dotrzeć. – Eksperymenty w tej dziedzinie budzą w polskim Kościele znaczne opory. – Ma pan zapewne na myśli m.in. to, co robi o. Jan Góra na Lednicy. Wielu podśmiewa się z niego, ale co roku przyjeżdża więcej młodzieży. O 15, o 20 tys. więcej. To dla nich jakaś formuła spotkania religijnego. Myślę, że gdyby zapytać o. Górę, powiedziałby, że nauczył się tego od papieża. Organizator spotkań na Lednicy próbuje przekładać Ewangelię na język wizualny, poszukuje symboli bardziej nośnych niż tradycyjne tłumaczenie ich treści ludziom, którzy jej jeszcze nie rozumieją. Ta młodzież dostaje do ręki płonący kaganek i mówi się jej, że to Chrystus; dostaje krzyżyk wykonany z żelaza pochodzącego z lufy armatniej; pieśni, które
Tagi:
Mirosław Ikonowicz