Ofiara kamiennych serc

Barbara Blida, Image: 428119203, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Forum, Forum, Jacek Kucharczyk
Dlaczego zginęła Barbara Blida Lubiłem Barbarę Blidę za to, co robiła dla Śląska, trudno mi więc o niej pisać bez emocji. Gdy 25 kwietnia 2007 r. dowiedziałem się o jej śmierci, wyciąłem z jakiejś gazety jej zamyślone piękne zdjęcie, oprawiłem w ramkę i powiesiłem w domu nad biurkiem. Odtąd towarzyszy mi stale. Dopowiem od razu, że ci, którzy wydali polecenie, aby – dla jakichś wątpliwych, jak się potem okazało, politycznych gier i celów – wyprowadzić ją o świcie z domu w rodzinnych Siemianowicach Śląskich, gdzie ją znano od urodzenia, sfilmować skutą kajdankami i tym widokiem epatować potem w telewizji społeczeństwo – wydali tym samym na nią wyrok śmierci. „Jest pani ofiarą kamiennych serc”, powiedział, trafiając w sedno, nad jej grobem Kazimierz Kutz. Ona, która służyła, jak mogła najlepiej, Polsce i umiłowanemu Śląskowi, twarda, mocna kobieta, zawdzięczająca wszystko, co zdobyła w życiu, sobie, nie wytrzymała najścia nasłanych na jej dom agentów, z zadaniem wywleczenia jej z rodzinnego gniazda, aby ją zhańbić, przekreślając całe jej dotychczasowe życie, godność i honor Ślązaczki. Posyłając po nią o świcie do rodzinnej twierdzy Blidów, domu świętego dla każdego Ślązaka, upokarzali także Ślązaków jako gorszych Polaków żyjących w jakiejś śląskiej sitwie. (…) Trzy życiowe świętości Barbary Blidy Jej życie opierało się na trzech głównych, ważnych dla niej zasadach, trzech świętościach, które zamykały się w słowach: praca, dom i Śląsk. Trzeba powiedzieć, że Barbara Szwajnoch (po mężu Blida) była bardzo ambitna i dla niej praca – jak dla większości Ślązaków, a wśród nich jej dziadka i ojca – była świętością. Jej szkolnym kolegą w podstawówce, który potem zagrał na jej pogrzebie, był słynny lider zespołu SBB, Józef Skrzek. Jego młodszy brat, Jan „Kyks” Skrzek, komponował popularne na Śląsku bluesy. Jeden z tych bluesów, dobrze jej znany „Sztajger” (Sztygar), był szczególnie popularny, wyrażał bowiem to, co było dla niej wartościowe i bardzo ważne. W bluesie tym „Kyks” wyrzucał sobie, że już nie fedruje, bo bluesa gra i bluesa czuje, ale zaraz się rozgrzesza, bo sztygar przecież twierdził: „Byleś dobrze robił to / Jak uczyłeś mnie, pamiętasz / Wszystko jedno, o co szło / Jak coś robisz, to rzecz święta”. (…) W znaczeniu: rób to, co umiesz, ale najlepiej, jak umiesz. To była jedna z trzech zasad jej filozofii życiowej, wyniesionej z rodzinnego domu, przejęta od ojca. Przez jej pryzmat oceniała też innych. Ojciec, który był dla niej zawsze autorytetem, powtarzał: „Ino mi wstydu nie przynieś”. Nie przynosiła go także wtedy, kiedy pojawili się pod jej drzwiami, o godz. 6 rano, wysłannicy tego, który uczynił z niej obiekt politycznego ataku. Drugą dla Barbary Blidy świętością, aż do tragicznego dnia, będącego poniekąd tego potwierdzeniem, były rodzinny dom i rodzina. Gdy tylko mogła, urywała się z nieprzychylnej jej stolicy do domu rodzinnego w Siemianowicach-Michałkowicach. Dom był dla niej szczególnym miejscem, czuła się w nim zawsze pewnie i bezpiecznie. Wynikało to z jej śląskiej mentalności. (…) Ten dom z klinkierowej brązowej cegły stanowił ich gniazdo, w którym – jak mówili – mieszkali w kupie. Dom, miejsce urodzenia Basi, wybudował za swoje pieniądze jej dziadek, Jan Gdowik, na placu, który wniosła w wianie jego żona Katarzyna. (…) Do tego domu ciągle się Barbarze śpieszyło. W drodze ze stolicy do tego domu dwa razy została napadnięta. W 1998 r. skradli jej służbowego mercedesa i pobili, a pięć lat później ostrzelali terenową toyotę, którą prowadziła, i zostawili na drodze w kapciach. Po tych przygodach pojawił się u niej pistolet. Wielu tego nie rozumie i twierdzi, że przecież mogła się bronić w sądzie. Mogła, ale po takim sponiewieraniu, jakie jej przyszykowano, nie była w stanie tego sobie wyobrazić. Trzecią jej życiową pasją był Śląsk. Kazimierz Kutz kiedyś powiedział, że Śląsk jest jego religią. To samo mogła powiedzieć Barbara Blida. Ona nie tylko była polską Ślązaczką, lecz nade wszystko fanatyczną miłośniczką Śląska, tu zawsze najlepiej się czuła, tu ją ceniono, a nawet kochano. (…) Urodziła się
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









