Olejniczak i Napieralski – O dwóch takich, co wzięli SLD

Olejniczak i Napieralski – O dwóch takich, co wzięli SLD

Łączy ich nie tylko to, że stoją na czele SLD. Wiele wspólnego można znaleźć także w ich biografiach, poczynając od roku urodzenia – 1974. Zarówno Olejniczakowi, jak i Napieralskiemu wróżono karierę. Choć nikt się nie spodziewał, że zrobią ją tak szybko. Wojciech Olejniczak, nazywany „Gorącym kubkiem”, najpierw został najmłodszym ministrem w historii III RP, teraz najmłodszym szefem partii. Choć początkowo wszystko wskazywało na to, że zwiąże swoje losy z PSL, bo pierwsze kroki stawiał w Związku Młodzieży Wiejskiej (od 1999 do 2002 r. był nawet przewodniczącym Rady Krajowej ZMW). Dopiero w 1998 r. zdecydował się na SLD. Grzegorz Napieralski, najmłodszy sekretarz generalny w historii Sojuszu, od początku swój polityczny życiorys związał z SLD. – Dla mnie wstąpienie do tej partii podyktowane było określonym światopoglądem i przekonaniem, że Polska powinna być państwem prospołecznym – mówi. Z miłości do „Olka” Dla Olejniczaka punktem zwrotnym w politycznej biografii była kampania prezydencka w 2000 r. Z parlamentu studenckiego, trafił do samego centrum politycznego światka. Był jedną z dziewięciu osób w sztabie prezydenta Kwaśniewskiego (obok Krzysztofa Janika i Ryszarda Kalisza). Najwyraźniej się sprawdził, bo po wyborach prezydent zrobił go jednym ze swoich doradców. Napieralski zaangażował się w kampanię w Szczecinie. Był wówczas sekretarzem Rady Miejskiej SdRP. W Szczecinie zdobywał pozostałe polityczne szlify. W 1999 r. został sekretarzem rady wojewódzkiej, a w 2001 r. przewodniczącym Rady Miejskiej Sojuszu. Gdy miał 26 lat wybrano go do Rady Krajowej SLD. Jego politycznym promotorem był Jacek Piechota, zachodniopomorski baron. Gdy Piechota odszedł z regionu, zastąpił go właśnie Napieralski. Ambitny Olejniczak szybko zyskiwał sympatię najważniejszych osób w Sojuszu. W 2001 r., na wniosek Krzysztofa Janika, ówczesnego sekretarza generalnego, znalazł się w Krajowym Komitecie Wykonawczym SLD. Był odpowiedzialny za kontakty medialne oraz relacje z 40 działającymi w Sojuszu platformami programowymi. – To było jak rzucenie na głęboką wodę. Wymagało dobrych znajomości wewnątrzpartyjnych i umiejętności porozumienia się z ludźmi spoza ugrupowania – wspomina jeden z działaczy młodzieżówki Sojuszu. Droga na Wiejską W 2001 r., stawiający na młodych Sojusz, dał im miejsca na liście wyborczej do Sejmu. Olejniczak startował z piątego miejsca w okręgu sieradzkim. W kampanii wykorzystał doświadczenia nabyte w sztabie Kwaśniewskiego. Dużo jeździł po terenie, spotykał się z ludźmi. Zagłosowało na niego aż 11 500 osób. Napieralski choć startował, na wejście do Sejmu musiał czekać prawie trzy lata. W wyborach uzyskał bowiem dopiero trzeci wynik. Na Wiejskiej znalazł się w ubiegłym roku, gdzie zajął miejsce wybranego do Parlamentu Europejskiego Bogusława Liberadzkiego. Co prawda, mandat należał się drugiemu na liście Januszowi Winiarczykowi, obecnemu staroście powiatu myśliborskiego, jednak ten uznał, że nie chce zmian w życiu. Bycie posłem było marzeniem Napieralskiego od dawna. Po rocznej pracy w parlamencie zdania nie zmienił. Mimo że prestiż polityków dramatycznie spadł. – Gdybym wychodził z założenia, że będę wykonywał zawód, który cieszy się w danym momencie społecznym poparciem, to dzisiaj byłbym lekarzem, jutro strażakiem. Albo jest się działaczem i chce się wejść do polityki, albo nie. To jest właśnie ogromne wyzwanie, które mnie nakręca – twierdzi. Olejniczak zapisał się do sejmowych Komisji Rolnictwa i Europejskiej. Radził sobie bardzo dobrze. – Często zabierał głos i widać było, że znał się na rolnictwie – wspominała Danuta Hojarska z Samoobrony pracująca z Olejniczakiem w Komisji Rolnictwa. – Jest bardzo kontaktowy. Kiedyś pojechałam z nim na spotkanie z rolnikami. Ich pierwsza reakcja: „Boże, jaki młody!”. Ale szybko nawiązało się między nimi porozumienie. Dla posłanki Samoobrony był nie tylko kompetentny: – Jest bardzo kulturalny, czego nie można powiedzieć o wszystkich posłach. W przeciwieństwie do tych z PiS czy PO zawsze mówił dzień dobry i pierwszy się kłaniał kobiecie, nawet jeśli znał ją tylko z widzenia. Młodzi robią porządki Kiedy w 2003 r. premier Leszek Miller zobaczył Olejniczaka, jak świetnie radzi sobie na spotkaniach z rolnikami, zaproponował mu funkcję pełnomocnika rządu ds. dostosowania rolnictwa do wymogów UE. Olejniczak został sekretarzem stanu w resorcie rolnictwa. Zajmował się m.in. aktywizacją wsi, rynkiem pracy w rolnictwie oraz ubezpieczeniami społecznymi. Jak na 29-latka był to błyskawiczny awans. Ale nie poprzestał na tym.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 23/2005

Kategorie: Kraj