Optyka a polityka

Optyka a polityka

Optyk płakał, jak dobierał, czyli co noszą na nosach ministrowie i posłowie Minister spraw zagranicznych w damskich oprawkach w europarlamencie, minister sprawiedliwości w skrzywionych okularach czy posłanka w dwóch parach okularów na nosie. Optycy bacznie obserwują naszą scenę polityczną pod kątem noszonych okularów. Okazuje się, że wiele się na niej dzieje. Można o tym się przekonać w rozmowach z optykami i na facebookowej stronie Optyk płakał, jak dobierał. Dobrze dobrane okulary mogą zdziałać cuda. Mogą ukryć opadające powieki, zeza lub odwrócić uwagę od nie najlepszego pierwszego wrażenia, przenosząc uwagę na zauszniki okularów. Można też inaczej zaakcentować nos, poprawić owal zbyt okrągłej twarzy, odwrócić uwagę od silnie zarysowanej kości żuchwy, powiększyć oczy. Okulary mogą wpłynąć na odbiór osoby w życiu społecznym i publicznym. Politycy przeważnie wybierają mocno zaakcentowane, czarne albo szylkretowe oprawki, które będą przyciągały uwagę. Albo bardzo proste, delikatne patenty, których nie będzie widać. To oprawki, które są wiercone i utrzymują się na czterech wkrętach. – Gdy ktoś musi nosić okulary, bo ma wadę wzroku, ale chce podkreślić, że mają służyć tylko do pracy, wybiera te proste, bez mocnych akcentów – mówi zaprzyjaźniony optyk z północnej Polski. Mistrzowie nietrafionych okularów Zupełnie inaczej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2017, 34/2017

Kategorie: Obserwacje