Optyka a polityka

Optyka a polityka

Daniel Gnap East News i Jacek Domiński Reporter

Optyk płakał, jak dobierał, czyli co noszą na nosach ministrowie i posłowie Minister spraw zagranicznych w damskich oprawkach w europarlamencie, minister sprawiedliwości w skrzywionych okularach czy posłanka w dwóch parach okularów na nosie. Optycy bacznie obserwują naszą scenę polityczną pod kątem noszonych okularów. Okazuje się, że wiele się na niej dzieje. Można o tym się przekonać w rozmowach z optykami i na facebookowej stronie Optyk płakał, jak dobierał. Dobrze dobrane okulary mogą zdziałać cuda. Mogą ukryć opadające powieki, zeza lub odwrócić uwagę od nie najlepszego pierwszego wrażenia, przenosząc uwagę na zauszniki okularów. Można też inaczej zaakcentować nos, poprawić owal zbyt okrągłej twarzy, odwrócić uwagę od silnie zarysowanej kości żuchwy, powiększyć oczy. Okulary mogą wpłynąć na odbiór osoby w życiu społecznym i publicznym. Politycy przeważnie wybierają mocno zaakcentowane, czarne albo szylkretowe oprawki, które będą przyciągały uwagę. Albo bardzo proste, delikatne patenty, których nie będzie widać. To oprawki, które są wiercone i utrzymują się na czterech wkrętach. – Gdy ktoś musi nosić okulary, bo ma wadę wzroku, ale chce podkreślić, że mają służyć tylko do pracy, wybiera te proste, bez mocnych akcentów – mówi zaprzyjaźniony optyk z północnej Polski. Mistrzowie nietrafionych okularów Zupełnie inaczej podszedł do sprawy Ryszard Kalisz, który „ma dużą okrągłą twarz z wyraźnie zaakcentowaną dolną częścią”, jak ocenia optyk. Wybrał sobie kiedyś dużą damską oprawkę Prady, mocną, masywną, która zdecydowanie do niego nie pasowała. – Brwi całkowicie ukryły się za okularami albo pojawiały się w świetle szkła, twarz źle wyglądała. Skutek był taki, że wokół okularów Kalisza zrobił się duży szum – przypomina optyk, który ze względu na bohaterów tekstu prosi o anonimowość. Kalisz znany jest z nietrafionych okularów: albo są za małe, albo zauszniki w nich się rozchodzą. A przecież w zausznikach są fleksy, specjalne załamania, które pozwalają na dobre ich odgięcie. Innym mistrzem nietrafionych okularów jest Witold Waszczykowski. Prezentuje się w damskich oprawkach, np. w „kocich”, bardzo zadartych do góry. – Jest fanem damskich albo pożycza okulary od żony – mówią optycy. A może gdzieś jedzie, zapomina okularów, ktoś mu podaje pierwsze z brzegu. Tak było właśnie podczas wizyty w europarlamencie: obecność Waszczykowskiego była zaakcentowana damskimi oprawkami na nosie. – Wydaje się, że nie zwraca na to uwagi albo ma dużo okularów pod ręką i sięga po przypadkowe oprawki. Minister jest częstym gościem profilu Optyk płakał, jak dobierał – wyjaśnia specjalista. Były premier Kazimierz Marcinkiewicz też ostatnio wystąpił w damskich oprawkach, być może po byłej już żonie. Natomiast Zbigniew Ziobro nosi okulary męskie, i owszem, ale zawsze przekrzywione. – Okulary ministra albo opadają, albo przekrzywiają się w różnych kierunkach. Na zdjęciach pozowanych okulary są prosto, ale na reporterskich – krzywo. Oprawki uciekają przeważnie prawą częścią do góry – ocenia ekspert. Dobre oceny zbiera Tadeusz Cymański. – Zanim został europosłem, nosił okropne okulary. Był to stary model, oprawki rozchodziły się, opadały. Do tego górna ramka kończyła się tam, gdzie zaczyna się linia rzęs, co jest największym błędem. Teraz zainwestował, oprawki zostały dobrze dobrane, są eleganckie, proste, klasyczne, męskie – wylicza fachowiec. Jerzy Owsiak i Michał Kamiński stawiają na białe okulary. Kamiński wcześniej, kiedy był bardziej okrągły na twarzy, wybierał oprawki o odważniejszych kształtach. Teraz, kiedy mocno zeszczuplał, okulary przykuwają wzrok intensywnym kolorem. Okularnice w polityce Optycy mówią, że dobrze dobrane okulary są jak dobrze zrobiony makijaż, który nie spływa, i w takich okularach zawsze będzie się dobrze wyglądać. I tu uwagi domaga się posłanka Krystyna Pawłowicz, która zawsze ma przy sobie albo na sobie więcej okularów. – To starsze modele. Zakłada okulary jedne na drugie, czyli najpierw te do dali, a później drugie, do czytania. Nie wygląda to ani poważnie, ani ładnie. Być może nie chciała szkieł progresywnych albo nie jest w stanie do nich się przyzwyczaić, a może nikt pani Pawłowicz nie podpowiedział takiego rozwiązania. Takie okulary ułatwiają życie, nie trzeba szukać drugiej pary i nakładać dość komicznie jednych na drugie. Wyglądają dyskretnie i pozwalają coś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 34/2017

Kategorie: Obserwacje