Kiedy chce się coś osiągnąć, trzeba umieć poświęcić coś innego. Ja wybrałem samotność Jacques Attali– ekonomista francuski Jest pan absolwentem renomowanych francuskich uczelni, współpracownikiem prezydentów republiki, prezesem firmy, kierował pan międzynarodowym bankiem, pisze książki, gra na fortepianie. Co pana napędza? – Zawsze towarzyszyła mi świadomość, że mam tylko jedno życie, starałem się więc maksymalnie je wypełnić i uczynić jak najbardziej pożytecznym i przyjemnym. Urodził się pan we francuskiej Algierii, którą pańska rodzina opuściła w czasie wojny domowej. Jako dziecko żył pan w tyglu kulturowym. Określiło to pana spojrzenie na rzeczywistość? – Algieria była wtedy terytorium francuskim, na którym zgodnie współistniały trzy kultury i religie. Jako chłopiec bawiłem się z muzułmanami i katolikami i wydawało mi się to naturalne. Odtąd zawsze pociągała mnie różnorodność kultur i mentalności. Należy być otwartym na świat i na ludzi. Poświęcił pan też książki religii i narodowi żydowskiemu. Korzenie są dla pana ważne? – Napisałem 60 książek i tylko dwie były poświęcone problematyce judaizmu. I sztuka teatralna o genezie nazizmu – to niewiele! Jedna z nich – „Żydzi, świat, pieniądze” – ukazała się zresztą w Polsce. Ale to prawda, że kultura, z której się wywodzę, jest dla mnie ważna. To jeden z wymiarów mojego życia. W jaki sposób zdefiniowałby pan samego siebie? – Mam w sobie wielką pasję i zarazem olbrzymią dyscyplinę – planuję wszystko wręcz drobiazgowo. Prowadzę ascetyczny tryb życia – kiedy chce się coś osiągnąć, trzeba umieć poświęcić coś innego. Ja wybrałem samotność. W wieku 27 lat był pan kontrolerem finansowym w Radzie Stanu, a następnie doradcą prezydenta François Mitterranda. Francja była potęgą, a Mitterrand absolutnym władcą spod znaku nadsekwańskiego socjalizmu. – Ta epoka oznaczała dla mnie konfrontację z rzeczywistością. Dzięki Mitterrandowi nauczyłem się być nie tylko intelektualistą, ale i człowiekiem czynu. To wtedy skonkretyzował się projekt Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju – pierwszej instytucji finansowej mającej na celu odbudowę gospodarki Europy Wschodniej. Dzięki Mitterrandowi poznałem wszystkich przywódców świata: miałem fascynujące tete-a-tete z Jurijem Andropowem i Michaiłem Gorbaczowem, spotkałem Wojciecha Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę, przywódców węgierskich. Czy zetknięcie się z komunizmem było dla pana szokiem? – Przeciwnie, to było konstruktywne doświadczenie. Zdałem sobie sprawę z tego, że wszystkie sytuacje są dużo bardziej złożone, niż się wydaje, i że przywódcy poszczególnych krajów to często wartościowi ludzie, ale działają w określonym kontekście geograficznym i politycznym. Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie Wojciech Jaruzelski, człowiek skomplikowany, rozdarty, wciągnięty w zawiłe losy kraju. Podobnie János Kádár czy Andropow – uważam, że próbowali ocalić to, co było do ocalenia. Politycy z Europy Wschodniej mieli często wymiar tragiczny, chociaż oczywiście byli wśród nich i szaleńcy – myślę o Nicolae Ceauşescu. Wielu miało charyzmę, której brakuje dzisiejszym mężom stanu. Jest pan bardzo aktywny na polu działalności charytatywnej – stoi pan na czele współtworzonej przez siebie Akcji Przeciwko Głodowi, programu dla Bangladeszu oraz PlaNet Finance, zrzeszającej instytucje przyznające mikrokredyty. Wydaje się więc pan pragmatyczny, ale też cechuje pana idealizm, który przekłada się na niemal utopijne projekty. – Żeby zrealizować marzenia, po pierwsze, należy je mieć. Akcja Przeciwko Głodowi była moim pomysłem, podobnie jak EBOR, jedyna instytucja zrzeszająca wszystkie kraje Europy. W pewnych momentach historycznych i życiowych, kiedy człowiek wie, czego chce, może urzeczywistnić najbardziej szalone pomysły. Nie byłoby to jednak możliwe bez sieci powiązań i układów w sferze polityki, finansów, kultury, mediów. – Moja sieć to nie układy oparte jedynie na zależności politycznej czy finansowej. Nie jestem światowcem, ale mam licznych przyjaciół, w wielu sektorach. To ludzie, których znam na stopie prywatnej i z którymi łączą mnie głębokie więzi. Oni też darzą mnie szacunkiem i, co najważniejsze, mają do mnie zaufanie. Od czasu do czasu udaje nam się więc coś zrealizować. Jest pan autorem raportów na temat francuskiej gospodarki przygotowywanych dla kolejnych prezydentów. Uważa się pana za przedstawiciela nurtu socjoliberalnego. – Swego czasu zgodziłem
Tagi:
Joanna Orzechowska









