Oślizło zielony czy czerwony?

Oślizło zielony czy czerwony?

Trzeba mieć typową dla niemieckich wydawców butę, by czytelnika traktować jak zwykłego matoła, który wszystko połknie. Springerowski „Przegląd Sportowy”, który jest już niestety tylko karykaturą tego zasłużonego tytułu, żywi się wspomnieniami z lat chwały polskiego sportu. A te, jak wiadomo, były prawie wyłącznie w niesłusznych latach PRL. Żerowanie na tych sukcesach nie oznacza, by ekipa zrekrutowana przez niemieckiego wydawcę nie szukała dziury w całym. Robi to na miarę intelektualnych możliwości takich tuzów „Przeglądu Sportowego” jak Łukasz Olkowicz. Nic dziwnego, że dochodzi do tak paranoicznych sytuacji jak przy opisie meczów Górnika Zabrze z AS Roma. Jak wiadomo, o wyniku tego meczu po dogrywce zadecydował rzut monetą. Stanisław Oślizło, kapitan drużyny, mówi, że „wybrał zielony, bo to kolor nadziei”. A co zrobili paranoicy z „PS”? Na okładce napisali: „Dzięki awersji do czerwonych Górnik awansował do finału”. Oparli się tu na opowieściach Heleny, żony Oślizły. Z jej wynurzeń wynika, że byli oni strasznie prześladowani. Kto się urodził wczoraj, kupi każdą brednię. Ale starsi pamiętają dom w Szczyrku, jaki wówczas Oślizłowie wybudowali. Może też w ramach represji? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2010, 2010

Kategorie: Przebłyski
Tagi: Przegląd