Niemcy i Francja – duetu Merkollanderaczej nie będzie Angela Merkel z poprzednim prezydentem Francji rozumiała się znakomicie. Wspólnie podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące Europy. Nazywano ten duet Merkozy. Obecny gospodarz Pałacu Elizejskiego prowadzi inną politykę.Jak napisał „Der Spiegel”, François Hollande zamierza zrobić z Francji konkurenta Niemiec, a nie ich przystawkę. Zdaniem socjalistycznego prezydenta, do roli niemieckiego satelity zdegradował kraj konserwatysta Nicolas Sarkozy. Podziwiał on sprawną niemiecką gospodarkę, głosił, że Francja powinna przekształcić swoją ekonomię na wzór sąsiada zza Renu. Przeprowadził nawet kilka reform zgodnych z tym modelem – zniósł opodatkowanie pensji za nadgodziny i podniósł wiek emerytalny. Francuzi przez kilka miesięcy przyjmowali zmiany przychylnie, a zainteresowanie niemiecką gospodarką było ogromne. Szybko jednak nastąpiła zmiana nastrojów. Uznano, że ekonomia w niemieckim stylu, z wynagrodzeniami, których wzrost jest ograniczony, i relatywnie niskimi dodatkowymi kosztami pracy, bez znaczących interwencji państwa, nie jest zgodna z narodowym duchem.Angela Merkel liczyła na zwycięstwo Sarkozy’ego, nie chciała się spotkać z kandydatem socjalistów, gdy ten przyjechał do Berlina. Jak się wydaje, przekonała do „bojkotu” także innych szefów państw Unii. Tymczasem do Pałacu Elizejskiego wprowadził się Hollande, który podczas kampanii wyborczej twierdził, że Europa nie może być kierowana tylko przez Paryż i Berlin. Nowy prezydent unieważnił reformy Sarkozy’ego. W ogóle zresztą nie mówi o reformach czy oszczędzaniu, które zbytnio kojarzy się z zaleceniami Berlina, lecz zapowiada redressement – naprawę finansów publicznych. Ustępstwa i naciski Przed wyborami niektórzy komentatorzy przypuszczali, że pragmatyczna Merkel i skłonny do kompromisu Hollande dojdą do porozumienia i pojawi się nowy sternik Europy – Merkollande. Tak zapewne się nie stanie. „Po erze Sarkozy’ego Hollande zamierza pokazać, że on i pani Merkel śpią w osobnych sypialniach”, stwierdził Thomas Klau z Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych.Oczywiście kanclerka i prezydent spotykają się i składają rytualne zapewnienia o przyjaźni. Ministrowie finansówWolfgang Schäuble i Pierre Moscovicipostanowili, że kraje będą ściślej współpracować w walce z kryzysem strefy euro. Zostanie powołany sztab roboczy przygotowujący najważniejsze rozstrzygnięcia (w sprawie unii bankowej, wzmocnienia paktu fiskalnego i unii walutowej, ratowania Grecji itp.). Francuski prezydent okazał solidarność z przywódczynią Niemiec – i również odmówił premierowi Grecji, który zabiegał o przedłużenie o dwa lata programu oszczędnościowego dla swojego kraju. Podobno jednak Hollande liczy, że w 2013 r. chadecy w RFN przegrają wybory i władzę obejmie kanclerz socjaldemokratyczny, który będzie rozumiał lewicę rządzącą nad Sekwaną.Komentatorzy francuscy z satysfakcją wyliczają ustępstwa, do których Hollande zmusił Merkel. Niecierpliwie oczekują też na nowe. To pod naciskiem prezydenta Francji kanclerka zgodziła się na początku czerwca uzupełnić pakt fiskalny programem pobudzania wzrostu o wartości 120 mld euro. Czy również wpływowi Paryża należy przypisać fakt, że wbrew opinii niektórych polityków w Niemczech podjęła decyzję o utrzymaniu Grecji w strefie euro?Gdy Europejski Bank Centralny postanowił, że odtąd będzie bez ograniczeń kupował obligacje kryzysowych państw eurolandu, przewodniczący klubu socjalistów w Zgromadzeniu Narodowym Bruno Le Roux uznał to za triumf swojego prezydenta. „Jeszcze pół roku temu było to nie do pomyślenia. Rozstrzygnięcie zapadło wbrew stanowisku Bundesbanku – cieszył się. – To ostateczny koniec Merkozy’ego”. AliansParyż-Madryt-Rzym Brytyjski „The Economist” napisał, że między dwojgiem przywódców istnieje poważna różnica poglądów. Hollande oczekuje solidarności ekonomicznej (pomocy finansowej zamożnych Niemiec dla innych krajów, a także euroobligacji, czyli uwspólnienia długów). Merkel uważa natomiast, że tę solidarność powinna poprzedzić intensyfikacja unii politycznej, a więc przyznanie instytucjom europejskim większych uprawnień do kontroli narodowych gospodarek i budżetów. Taka unia polityczna musi mieć jednak demokratyczną legitymizację, nieodzowne jest zatem zwiększenie uprawnień Parlamentu Europejskiego. Temu Hollandejest przeciwny, zdaje sobie bowiem sprawę, że znaczna część jego partyjnych towarzyszy nie wyrazi na to zgody.Prezydent Francji zamierza przeciwstawić dominacji Niemiec w Unii sojusz z krajami Południa – Hiszpanią i Włochami, które przeżywają tarapaty finansowe. Paryż sprzeciwia się konsekwentnej polityce oszczędnościowej i antyinflacyjnej Niemiec. Zdaniem publicystów w RFN, poprzez alians z państwami Południa Hollande zamierza wzmocnić pozycję kraju. Być może obawia się, że Francja
Tagi:
Krzysztof Kęciek









