Wojciech Adamczyk aktor, wybitny reżyser. Przygotowuje przedstawienia dla najlepszych teatrów w Warszawie: m. in. Współczesnego, Powszechnego i Ateneum. Jego ostatnie osiągnięcia reżyserskie to „Kariera Artura Ui”, „Wizyta starszej pani”, „Matka noc”, „Amadeusz” (w Teatrze Polskim we Wrocławiu) oraz „Kolacja dla głupca” Vebera w Ateneum z popisowymi rolami Piotra Fronczewskiego i Wojciecha Pszoniaka. Jest autorem i reżyserem popularnego telewizyjnego cyklu dla młodzieży pt. „Tata, a Marcin powiedział”. Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – Kiedy w niedzielny poranek wszedł do kuchni wyższy ode mnie (194 cm) młody mężczyzna w piżamie, zaszurał klapkami nr 49 i zaspanym barytonem zapytał: „Już wstałeś, tato?”. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Nie wspomnienie, tylko sny: koszmarne remaki, w niezmienionej scenografii, kostiumach, bez większych odstępstw w fabule (są tylko korekty obsadowe). Co jakiś czas powracają i wywierają silne wrażenie – jak wtedy, gdy miałem pięć, sześć lat. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Kilkakrotnie, ze szczęścia… i wprost przeciwnie. Pierwszy raz w I klasie liceum. Nie mogłem przyjść punktualnie na prywatkę, ponieważ miałem popołudniowe zajęcia w szkole muzycznej. Kiedy wreszcie dołączyłem do towarzystwa, dziewczyna, w której się durzyłem, siedziała na kolanach innego i całowała go namiętnie. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Chamstwo, głupota, cynizm, pazerność – w życiu publicznym; w kulturze – zalew tandety i amatorszczyzny. 5. Czy ma Pan taką osobę, której nigdy nie wybaczył? – Kilka. Niech się mają na baczności… 6. Czego ma Pan za dużo? – Pokory. 7. W życiu nie ma nic lepszego niż… – …przyznanie rozumowi wiodącej roli i pojednanie się z samym sobą. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… …mam premierę, spotykam piękną kobietę, słucham „Lacrimosy” Mozarta. 9. Starość to… …coś, co poznam, gdy nadejdzie. Na razie: bez komentarza. 10. Czym jest dla Pan fresk Leonarda da Vinci „Ostatnia wieczerza”? – Melancholijnym symbolem rozczarowania. Oto sztandarowy twórca optymistycznie antropocentrycznej epoki utrwala moment ustanowienia najważniejszego dla cywilizacji europejskiej obrzędu religijnego – i 500 lat później to dzieło niszczeje właśnie wskutek częstokroć nieprzemyślanej, rozbuchanej działalności człowieka, który postanowił czynić naturę sobie poddaną. 11. Przed jaką pokusą nie jest Pan w stanie się wybronić? – Przed pokusą marzeń. 12. Z kim chciałby Pan zjeść uroczystą kolację? – Z nikim. Zdecydowanie preferuję mniej ostentacyjne wieczorne ucztowanie: w dyskretnym, nastrojowym miejscu… 13. Praca, jakiej by się Pan nigdy nie podjął? – W rzeźni, przy taśmie, na cmentarzu. 14. Od kogo nauczył się Pan najwięcej? – Jeszcze nie wiem: ciągle się uczę i ciągle poszerza się obszar mojej niewiedzy. 15. Czy lubi Pan wyobrażać sobie, co by Pan zrobił, gdyby ponownie mógł przeżyć swoje życie? – Nie, bo prawdopodobnie potoczyłoby się tak samo. A błędy popełniamy zawsze – nie te, to inne. 16. Czy był Pan kiedyś u wróżki? – Nie, ale dość dawno temu znajoma postawiła mi tarota. Byłem zszokowany, gdy wyczytała w kartach fakty z mojej przeszłości, o których w racjonalny sposób nie miała szansy się dowiedzieć. Ale nie dlatego unikam wróżek… wolę wierzyć, że przeszłość jest zagadką i zależy tylko ode mnie. 17. Czy ściska Pana w gardle, gdy słyszy Pan narodowy hymn Polski? – Nie zawsze. Ostatnio wiele osób i instytucji nadużywa narodowych symboli. 18. Czy czuje się Pan duszą towarzystwa? – Rzadko – jako astrologiczny Rak powoli oswajam się z otoczeniem. 19. Jak się Pan zachowa, gdy ktoś obcy zostawi Pana na chwilę samego w swoim pokoju, w którym na biurku leży otwarta książka lub notatki o tej książce? Przerzuci Pan kartki? – Do cudzych notatek nie zaglądam z zasady, ale na okładkę książki pewnie zerknę. 20. Jakim chciałby Pan pozostać w pamięci przyjaciół? – Wartym wspominania. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Helena Kowalik