Owsiak, czyli diabeł

Owsiak, czyli diabeł

Demoralizujący młodzież hedonista i relatywista, który pod płaszczykiem pomocy chorym dzieciom zgarnia niemałą kasę i promuje siebie w mediach. Wróg Kościoła i moralności. Diabeł. Tak krytycy i wrogowie postrzegają Jurka Owsiaka. Człowieka, którego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała na pomoc dzieciom w ciągu dwóch dekad działalności astronomiczną kwotę ponad 444 mln zł. Propaguje prezerwatywy i róbta, co chceta W 1993 r., kiedy powstawała WOŚP, chyba nikt się nie spodziewał, że fundacja charytatywna, której podstawowym celem zgodnie ze statutem jest „działalność w zakresie ochrony zdrowia, polegająca na ratowaniu życia chorych osób, w szczególności dzieci, i działanie na rzecz poprawy stanu ich zdrowia, jak również na działaniu na rzecz promocji zdrowia i profilaktyki zdrowotnej”, dorobi się tylu wrogów, szczególnie w środowiskach, które przynajmniej werbalnie akcentują potrzebę pomocy bliźniemu. Niechętna działalności Owsiaka i jego fundacji niemal od samego początku była część Episkopatu. Duchowni wielokrotnie wytykali dyrygentowi Orkiestry promowanie hasła „róbta, co chceta” (tytuł programu prowadzonego przez Owsiaka w TVP2 ), które odbierali jako zachęcanie młodzieży do hedonizmu i relatywizmu moralnego. Jeden z księży w łódzkiej parafii św. Krzyża zniechęcał wiernych do wspierania WOŚP, ponieważ „Owsiak propaguje prezerwatywy i róbta, co chceta”. Osamotniony w swoim punkcie widzenia był abp Józef Życiński, któremu zawołanie Owsiaka przypominało raczej „kochaj i rób, co chcesz” św. Augustyna. Wielu biskupów w działalności Owsiaka widzi zagrożenie dla nadzorowanego przez Episkopat Caritasu. W kościołach często przeciwstawia się temu „prawdziwemu świętemu dziełu” pozorną i szkodliwą działalność Wielkiej Orkiestry. Przed 10. Finałem WOŚP ks. Piotr Jaśkiewicz, dyrektor radomskiego Caritasu, mówił: „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest zjawiskiem bardziej medialnym niż charytatywnym. W związku z akcją Jurka Owsiaka często nadużywane jest słowo wielki, którym określa się zarówno Orkiestrę, jak również efekty zbiórki. Tymczasem akcje prowadzone przez katolickie organizacje charytatywne przynoszą porównywalny efekt, mimo ich małego nagłośnienia w mediach. Myślę, że świece wigilijne docierają do podobnej liczby osób jak np. serduszka Orkiestry”. Przystanek Woodstock – „cywilizacja śmierci” Z biegiem lat część księży oraz środowisk narodowo-katolickich zaczęła reagować wręcz histerycznie na wszelkie akcje inicjowane przez Owsiaka. Zwłaszcza na festiwal muzyczny Przystanek Woodstock, który miał być podziękowaniem za zaangażowanie i pracę wolontariuszy przy styczniowych Finałach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pierwszy Przystanek zorganizowano w 1995 r. i od tamtej pory w oczach przeciwników Owsiaka miejsce, w którym odbywa się festiwal, staje się piekłem na ziemi. Dlatego też na kolejnych edycjach festiwalu zaczęły się pojawiać grupy ewangelizacyjne. Ich zdaniem, Przystanki Woodstock to „cywilizacja śmierci”, gdzie błąkają się narkomani, sataniści, zadymiarze, krisznowcy, pijani bezbożnicy. Słowem – ludzie upadli. Stąd też wziął się pomysł zorganizowania w bezpośrednim sąsiedztwie Woodstocku Przystanku Jezus, który ma pozytywnie wpływać na zmianę niewłaściwych postaw wśród uczestników festiwalu Owsiaka. – Przystanek Jezus jest ogólnopolską inicjatywą ewangelizacyjną skierowaną do ludzi młodych uczestniczących w Przystanku Woodstock, celem prezentacji osoby Jezusa Zmartwychwstałego, przynoszącego dar zbawienia – mówią organizatorzy. W 1999 r. w gazetce dla ewangelizatorów można było przeczytać, że „jest to teren bardzo trudny dla ewangelizacji, a może nawet niebezpieczny”. Informowano, że pacyfa jako odwrócony krzyż jest symbolem satanistycznym. Młodych katolików przygotowywano na spotkanie z hordą pogan. O tym, że sto metrów od głównej sceny Przystanku Woodstock ma powstać konkurencyjna scena Przystanku Jezus, Owsiak dowiedział się niemal w ostatniej chwili. Organizatorzy Przystanku Jezus oświadczyli też, że zbudują lazaret, w którym będą się opiekować chorymi, pijanymi i naćpanymi. Mówili: – Ci ludzie potrzebują naszej miłości, przejawiającej się w tym, że da się chleba, spróbuje odtruć i postawić człowieka na nogi, po tragicznym doświadczeniu poda mu się rękę. Na odbywającym się wówczas piątym Przystanku Woodstock bawiło się 250 tys. osób. Na wytrzeźwienie, według policyjnych statystyk, trzeba było odprowadzić jedynie 16. Osobliwą rozmowę Owsiaka z ks. Arturem Godnarskim, koordynatorem Przystanka Jezus, zrelacjonowała w styczniu 2000 r. „Gazeta Wyborcza”: „Ksiądz: – My wszędzie będziemy tam, gdzie pan będzie jeździł. Owsiak: – A ja nie chcę,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2012, 2012

Kategorie: Kraj