Paksas w (mafijnej) sieci

Paksas w (mafijnej) sieci

Polityczny skandal na Litwie: dentystka jako łączniczka, kryminalista jako sponsor, doradca prezydenta jako przyjaciel gangstera Najpierw był „lot Rolandasa Paksasa na (prezydencki) Olimp”, a dziesięć miesięcy potem Litwa obserwuje „koszący lot prezydenta ku samozagładzie”. W taki sposób wielu miejscowych dziennikarzy komentuje wydarzenia ostatnich dni, które – to znowu cytat z wileńskiej prasy – „przypominają litewskie trzęsienie ziemi”. Mowa oczywiście o ujawnionym na przełomie października i listopada raporcie litewskich służb specjalnych, podobno mającym niemalże wprost – upiera się część komentatorów i polityków – wskazywać na prezydenta Paksasa jako postać uwikłaną co najmniej w dziwne związki z rosyjską mafią. Pierwsze efekty „litewskiej Paksogate”, jak pisze o całej aferze wileńska prasa, to powołanie parlamentarnej komisji śledczej, która zgodnie z zapowiedzią jej przewodniczącego, socjaldemokratycznego posła Aloyzasa Sakalasa, musi ustalić, „jaki wpływ na działanie prezydenta miało jego otoczenie, (a także) czy ludzie z jego otoczenia mieli powiązanie z osobami podejrzanymi, wreszcie czy jest jakieś pisemne porozumienie między prezydentem Rolandasem Paksasem a szefem litewskiej firmy Avia Baltika, Jurijem Borisowem, najhojniejszym sponsorem prezydenckiej kampanii wyborczej Paksasa” („zainwestował” w kampanię obecnego prezydenta prawie pół miliona dolarów – przyp. BG). Wystarczy przeczytać tylko to, co zapowiada Aloyzas Sakalas, by odnieść wrażenie, że nad litewskim prezydentem zebrały się groźne chmury. Ale co jest naprawdę w raporcie Państwowego Departamentu Bezpieczeństwa, wciąż nie wiadomo, bo dokument jest oczywiście objęty klauzulą tajności i z jego pełną wersją mogło się zapoznać do tej pory jedynie wąskie grono najważniejszych osób w państwie. Ciekawe, że w zależności od tego, kto wspomniany raport przeglądał, rozmaite są opinie i ocena zawartych w nim treści. Premier Litwy, Algirdas Brazauskas, stwierdził publicznie, że nie ma w tym dokumencie „żadnych faktów kompromitujących (bezpośrednio) prezydenta”. Z kolei przewodniczący partii konserwatywnej, Andrius Kubilius, uważa, że zawarte w raporcie informacje „kwestionują możliwość zajmowania dalej przez Paksasa stanowiska prezydenta”. Przewodniczący parlamentu, Arturas Paulauskas, postawił tezę, że największą winą Paksasa jest to, iż o raporcie wiedział co najmniej od sierpnia i jedyne, co zrobił, to próba odwołania ze stanowiska szefa litewskich służb specjalnych, Meczysa Laurinkusa. Wielu posłów litewskiego Sejmu mówi wręcz o zagrożeniu niepodległości kraju. Gdyby przyjąć za pewnik oskarżenia pod adresem Rolandasa Paksasa i jego najbliższych współpracowników formułowane na łamach litewskiej prasy, Litwa miałaby rzeczywiście do czynienia z największym skandalem w swojej niepodległej historii. Jak wynika bowiem z przecieków na temat raportu służb specjalnych, nie dość, że zwycięską kampanię prezydencką Paksasa w znacznym stopniu finansowała rosyjska mafia, to pokłosiem tych niewłaściwych kontaktów miała być wręcz pisemna umowa gwarantująca przedstawicielom środowisk uwikłanych w nielegalne działania dostęp do zyskownych transakcji, a nawet państwowych stanowisk! W jej ramach w zamian za pomoc w objęciu najwyższego urzędu w państwie Paksas miał m.in. zagwarantować gangsterom udział w prywatyzacji litewskich obiektów strategicznych. Sami Litwini mówią, że słuchając takich oskarżeń, aż kręci się w głowie. Z opublikowanych fragmentów raportu wyłania się bulwersujący obraz. Zarejestrowane przez wywiad rozmowy telefoniczne wspomnianego już Jurija Borysowa z głównym doradcą prezydenta, Remigiusem Aczasem (został czasowo zwieszony w pełnieniu obowiązków), wskazują, że Borysow domagał się, aby Paksas zaczął wreszcie wypełniać obietnice. W wywiadzie dla gazety „Lietuvos Rytas” Borysow ujawnił, że chodzi o 20-punktową umowę między nim a Rolandasem Paksasem, ale jej szczegółów nie podał. W innej podsłuchanej rozmowie, zarejestrowanej tuż po zaprzysiężeniu Paksasa, Borysow denerwuje się, że nie został jeszcze jego doradcą, i żąda zadośćuczynienia. Chce przykrywki dla nielegalnego handlu bronią lub częściami zamiennymi do helikopterów. To także Borysow potwierdził w rozmowie z dziennikarzami. Z opublikowanych już fragmentów raportu Państwowego Departamentu Bezpieczeństwa wynika dalej, że w marcu br. Borysow chwalił się publicznie, że jest chroniony przez Kancelarię Prezydenta, a już w kwietniu podpisał w Moskwie umowę z Sudanem na dostawy części zamiennych do helikopterów wojskowych (wobec tego kraju obowiązuje embargo na sprzedaż broni). Litewskie służby twierdzą także, że mają dowody na kontakty Remigiusa Aczasa z obywatelem rosyjskim Anzorem Aksentiewem-Kikaliszwilim, uważanym za jednego z ojców chrzestnych moskiewskich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 46/2003

Kategorie: Świat