Supernowoczesna technika pozwala odczytać pisma starożytnych geniuszy Ta księga to najważniejszy palimpsest, jaki znamy, to prawdziwy ósmy cud świata – opowiada z entuzjazmem Will Noel z Walters Art Museum w Baltimore. W wiązkach niezwykle intensywnych promieni rentgenowskich pojawiają się dawno zatarte teksty antycznych uczonych i mówców. Dzięki nowej metodzie specjalistom udało się odczytać zaginione traktaty słynnego matematyka, Archimedesa z Syrakuz, oraz dwie mowy znakomitego ateńskiego oratora, Hypereidesa, które rzucają nowe światło na burzliwą historię państw greckich. „Nie psuj moich kół” – tak brzmiały według tradycji ostatnie słowa Archimedesa, rysującego na piasku figury geometryczne. Chwilę później największy grecki uczony zginął od miecza rzymskiego żołdaka. Rzymianie nie okazali miłosierdzia – przecież Archimedes (około 287-212 p.n.e.) skonstruował straszliwe machiny wojenne, które dokonały rzezi wśród legionistów prokonsula Marka Marcellusa, szturmujących najświetniejsze greckie miasto na Sycylii. Rzymianie zdobyli Syrakuzy tylko dzięki podstępowi i zdradzie. Zabójca matematyka starł rysunki, lecz pisma Archimedesa przetrwały wieki. Kopiowano je i studiowano także w cesarstwie bizantyjskim, które zachowało niezliczone skarby antycznej cywilizacji, gdy zachodnia część imperium rzymskiego padła pod ciosami barbarzyńców. W bibliotekach Konstantynopola, którego ludność mówiła po grecku, uczeni mężowie przechowywali troskliwie tysiące manuskryptów, także z pogańskich czasów. W 1204 r. doszło jednak do katastrofy. Podburzeni przez chciwych Wenecjan rycerze IV krucjaty, zamiast walczyć z muzułmanami, wzięli szturmem wspaniałe cesarskie miasto nad Bosforem i ograbili je bezlitośnie. Na gruzach greckiego imperium powstało kadłubowe cesarstwo łacińskie. W spustoszonym Konstantynopolu zapanowała nędza, środowiska uczonych mężów badających dzieła Archimedesa zostały rozpędzone. Pewien prawosławny mnich, być może o imieniu Joannes Myronas, postanowił sporządzić modlitewnik z dawnych rękopisów. Nie mógł już liczyć na hojność ortodoksyjnego cesarza, a pergamin, wykonany z koźlej skóry, był przecież bardzo kosztowny. Zakonnik wziął siedem traktatów Archimedesa oraz dzieła innych dawnych twórców, strony rozciął na dwoje, pracowicie zeskrobał dawne teksty przy użyciu kwasu cytrynowego i pumeksu, wreszcie pokrył odzyskany pergamin tekstami modlitw. Na jednej ze stronic napisał datę: 13 kwietnia 1229 r. Tak powstała księga, długo przechowywana w klasztorze św. Saby niedaleko Betlejem, potem w Konstantynopolu. Przed 1929 r. fałszerze nanieśli na pergamin złociste wizerunki ewangelistów w nadziei, że dzięki temu uzyskają za księgę wyższą zapłatę. W XX w. modlitewnik wszedł w posiadanie kolekcjonera francuskiego. W 1998 r. właściciel wystawił go na sprzedaż w domu aukcyjnym Christie. Rząd grecki zaprotestował, argumentując, że manuskrypt został skradziony, ale nie zdołał zapobiec transakcji. Anonimowy nabywca zapłacił za modlitewnik 2 mln dol. i oddał go w depozyt Walters Art Museum w Baltimore z prośbą, aby naukowcy podjęli próbę odczytania usuniętych przez gorliwego mnicha starożytnych tekstów. Przez kilka lat specjaliści usiłowali dokonać tego przy użyciu promieni ultrafioletowych, kamer cyfrowych i supernowoczesnych technik przetwarzania, ale rezultaty były mizerne. Warstwa brudu i atramentu okazała się zbyt gruba, w dodatku Joannes Myronas niezwykle gruntownie oczyścił pergamin. W końcu specjaliści z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda postanowili zastosować akcelerator cząsteczkowy, zwany synchrotronem, wykorzystywany już w badaniach geologicznych. Aparat ten nadaje elektronom niemal prędkość światła, a za pomocą pola magnetycznego zmusza je do śmigania po wykrzywionej orbicie. Tak szalejące elektrony emitują „światło synchrotronowe” o szerokim spektrum elektromagnetycznym; w świetle tym znajduje się także promieniowanie rentgenowskie, milion razy silniejsze od stosowanego do prześwietleń w medycynie. Skryba, który w X w. kopiował dzieła Archimedesa, maczał pióro w atramencie zawierającym znaczne ilości żelaza. Mimo wysiłków zakonnika atomy tego metalu pozostały na koźlej skórze. Bombardowane cienkimi jak ludzki włos snopami radiacji cząsteczki żelaza zaświeciły fluorescencyjnym blaskiem. Ten świetlny obraz przeniesiono na monitor komputera. – To tak, jakbyśmy dostali faks z III w. p.n.e. – triumfował Will Noel. Okazało się, że modlitewnik zawiera jedyną grecką (a więc w języku oryginału) wersję traktatu „O ciałach pływających” geniusza z Syrakuz oraz jedyne egzemplarze dzieł Archimedesa „Stomachion” (o kombinatoryce) oraz „Metoda twierdzeń mechanicznych”. Treść tych prac wprawiła ekspertów w zdumienie. Archimedes znacznie wyprzedził swój czas
Tagi:
Krzysztof Kęciek









