Pamięć o Dianie

Pamięć o Dianie

W pięć lat po tragicznej śmierci księżnej Walii jej mit pozostaje żywy Zginęła 31 sierpnia 1997 r. w wypadku samochodowym w Paryżu. Już kilka dni później pewna kobieta z Sheffield ujrzała na niebie „świetlistą postać księżnej Walii”. Potem przyszły kolejne objawienia, zaczęto opowiadać o cudach dokonanych przez Lady Di. Diana błyskawicznie stała się swego rodzaju nowoczesną świętą. Śmierć księżnej Walii wstrząsnęła światem, a zwłaszcza monarchią brytyjską. Na pogrzeb Diany przyszły setki tysięcy żałobników. Zazwyczaj opanowani i wstrzemięźliwi Brytyjczycy nie wstydzili się łez. Ostro krytykowano królową Elżbietę II, która okazała zbyt mało smutku. Niektórzy przewidywali, że Wielka Brytania rychło stanie się republiką, bowiem społeczeństwo nie wybaczy królowej gnębienia ukochanej księżniczki. Pięć lat po dramacie w tunelu Alma po dawnych emocjach zostało niewiele. Nikt już nie uważa Diany za świętą, przed pałacem Kensington, w którym ongiś mieszkała, nie widać morza kwiatów. Monarchia brytyjska ma się dobrze, królowa Elżbieta II, kochana przez poddanych, obchodziła hucznie 50. złoty rok panowania. Republikanie, którzy usiłowali uczynić z księżnej Walii swój sztandar, zamilkli. Książę Karol prawdopodobnie poślubi swą wieloletnią przyjaciółkę i rywalkę Diany, Camillę Parker-Bowles, którą Lady Di nienawidziła i nazywała rottweilerem. Brytyjska opinia publiczna, przed pięciu laty odnosząca się do Camilli z niechęcią, teraz nie jest już przeciwna ich małżeństwu. Jeśli Karol przeżyje swoją matkę, z pewnością zostanie królem. Diana w końcu doczeka się w ojczyźnie pomnika, niestety, bardzo kontrowersyjnego. Po długich dyskusjach Ministerstwo Kultury zdecydowało się na projekt amerykańskiej architekt Kathryn Gustafson. W Hyde Parku kosztem trzech milionów funtów powstanie Studnia Diany. Prasa brytyjska zgodnie wyszydziła ten wybór. „Pomnik Diany przypomina kanał melioracyjny”, napisał brukowiec „The Sun”. Ale także szacowny „The Times” stwierdził: „Ten osobliwy pomnik sprawi, że Diana zostanie całkowicie zapomniana”. Podobnie uważa przyjaciółka księżnej Walii, Vivienne Parry: „Dwa strumyczki w kamiennym kręgu! Diana była brytyjską bohaterką, ale o jej pomnik można się przewrócić, zanim się go zauważy”. Niektórzy uznali osobliwą studnię za symbol końca mitu Róży Anglii. Czy zresztą mit ten rzeczywiście istniał? Dr James Thomas z Uniwersytetu Walii przeprowadził badania socjologiczne na temat zachowań Brytyjczyków po śmierci Diany i doszedł do wniosku, że histeryczna rozpacz została w znacznym stopniu rozdmuchana przez media. „Zresztą żałoba panowała tylko w Anglii, w Walii i w Szkocji – w niewielkim stopniu. Nieznaczna część społeczeństwa uważała Dianę za świętą lub za pasożyta społecznego, reakcja większości była umiarkowana. Płakały głównie kobiety, większość mężczyzn wolała pójść do pubu na piwo”, wywodzi Thomas, autor książki „Żałoba po Dianie: historia ludu”. Niemniej jednak pogłoski o śmierci legendy są przesadzone. Dianę wciąż darzą najwyższym szacunkiem ci, którym pomagała. Londyńczyk Michael Edwards, który od ośmiu lat zarażony jest wirusem HIV, powiedział na łamach dziennika „The Observer”: „Po pięciu latach ludzie wciąż pamiętają Dianę i po 25 latach nadal będą ją pamiętać. Ona z pewnością dokonała zwrotu w walce z AIDS. Jej śmierć wiele zmieniła. Ludzie już nie tak chętnie dają pieniądze na organizacje walczące z AIDS. Kiedy Diana żyła, dotacje na ten cel były znacznie wyższe”. Legenda Róży Anglii sprawia, że Brytyjczycy (ale przecież nie tylko) chętniej pomagają innym. Fundusz Pamięci Diany zebrał 115 mln funtów, z czego 45 mln do końca roku zostanie przeznaczonych na cele charytatywne. Władze funduszu były krytykowane w parlamencie i mediach za to, że wydały kilka milionów na procesy sądowe, by powstrzymać nieuczciwych przedsiębiorców przed bezprawnym wykorzystywaniem legendy Diany. Dyrektor funduszu Andrew Purkis twierdzi, że było to konieczne, ponieważ niektóre firmy zamierzały wykorzystać wizerunek księżnej Walii nawet na deskach klozetowych i zestawach do lewatyw. Ale teraz pieniądze z funduszu płyną na kampanię przeciwko minom lądowym oraz na walkę z AIDS w Afryce. Fundusz wspiera młodych uchodźców i azylantów, hospicja opiekujące się terminalnie chorymi czy też projekty, które mają trudności ze znalezieniem sponsorów – np. bezdomnych gejów i biseksualnych nastolatków. Andrew Purkis uważa, że zgromadzonych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Świat