Państwo bezprawia w środku Europy

Państwo bezprawia w środku Europy

Grupy zajmujące się przestępczością zorganizowaną w Kosowie nie mają wpływu na władze – to one sprawują władzę Dziesięć lat minęło 24 marca 2009 r. od bombardowań Serbii. Samoloty państw NATO przez 78 dni zrzucały bomby na 10-milionowy kraj, tłumacząc swoje postępowanie względami humanitarnymi. Podobno Sojusz Północnoatlantycki chciał ochronić albańską mniejszość narodową zamieszkującą Kosowo i Metochię, jak brzmi pełna nazwa tej południowej serbskiej prowincji, przed represjami serbskich sił bezpieczeństwa, choć jednocześnie bomby i pociski tzw. interwencji humanitarnej raniły i zabijały mieszkańców Serbii, burzyły i paliły dorobek wielu pokoleń. Naloty ustały po zgodzie Serbii na wejście do Kosowa sił międzynarodowych oraz administracji ONZ, która miała rządzić prowincją. Uchwalona przez Radę Bezpieczeństwa Rezolucja nr 1244 jednocześnie gwarantowała państwu serbskiemu integralność terytorialną. Oznaczało to, że bez innej decyzji (innej rezolucji) jedynego na świecie organu właściwego w przypadkach zmian granic i uznawania państw Kosowo mogło uzyskać jedynie, zresztą proponowaną przez serbski rząd, szeroką autonomię w ramach Republiki Serbii. Bez zgody Rady Bezpieczeństwa, a z poparciem Stanów Zjednoczonych oraz najbardziej wpływowych krajów Unii Europejskiej, Kosowo ogłosiło 17 lutego 2008 r. niepodległość. Do tej pory niepodległość Kosowa uznało 55 państw z około 200 istniejących na świecie. Serbia, nieposiadająca na obszarze prowincji własnej administracji ani sił porządkowych, nie była w stanie zapobiec secesji. Deklarując walkę o integralność terytorialną własnego państwa środkami dyplomatycznymi oraz prawnymi, Serbia zwróciła się 8 października 2008 r. za pośrednictwem Zgromadzenia Ogólnego ONZ do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z zapytaniem o legalność ogłoszenia niepodległości przez tymczasowe władze Kosowa. Na opinię trybunału trzeba będzie poczekać dwa lata. Dziś warto zapytać, jak wygląda to rzekomo niepodległe państwo, kto nim rządzi i czym zasłużyło ono na udzielony m.in. przez Polskę przymiotnik „niepodległe”. Terror i czystki etniczne W czerwcu 1999 r. serbskie siły bezpieczeństwa opuściły południową prowincję Kosowo zgodnie z porozumieniem pokojowym i rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zapoczątkowało to systematyczny terror albańskiej większości skierowany przeciwko Serbom. W okresie od 10 czerwca 1999 r. do 19 marca 2004 r. ponad 250 tys. osób opuściło swoje domy, uciekając przed falą przemocy. Dziś w Kosowie, w enklawach, a w rzeczywistości w gettach znajdujących się za drutami i pod ochroną uzbrojonych żołnierzy z sił międzynarodowych, pozostaje 20 tys. Serbów. W tym okresie Albańczycy zabili i porwali około 2,5 tys. osób, zburzyli i spalili ponad 80 tys. domów oraz około 150 świątyń prawosławnych. Według danych serbskiej organizacji pozarządowej Fond za Humanitarno Pravo tylko w okresie czerwiec-grudzień 1999 r. w Kosowie ponad tysiąc Serbów zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. W tej sprawie trwa obecnie śledztwo, istnieją bowiem dowody na to, że część z nich została przerzucona do obozów w Albanii, a stamtąd „na sale operacyjne” urządzane w prywatnych domach, gdzie usuwano im organy wewnętrzne w celu sprzedania na czarnym rynku, po czym mordowano ich i grzebano w lasach Albanii. W ciągu trzech dni, od 17 do 19 marca 2004 r., Albańczycy wzniecili w Kosowie zamieszki, w których wzięło udział 50 tys. ich rodaków. Pretekstem było utonięcie w rzece dwóch albańskich chłopców rzekomo uciekających przed Serbami. Dopiero później przeprowadzone śledztwo wykazało, że albańscy chłopcy nie zginęli z winy Serbów, a media albańskie świadomie podsycały nastroje tłumu. W trakcie tzw. pogromu marcowego Albańczycy zabili ośmiu Serbów, a ponad 4 tys. musiało ratować życie ucieczką z domów. Siedem serbskich wsi zostało zrównanych z ziemią, spalono 561 serbskich domów i doszczętnie zniszczono 35 świątyń prawosławnych. Ówczesny rzecznik prasowy policji UNMIK Derek Chapel powiedział wtedy: „Oczywiste jest, że ta fala przemocy była zaplanowana”. Kanadyjski generał Lewis MacKenzie w tekście autorskim dla kanadyjskiego „National Post” w 2004 r. napisał: „Uczestniczyliśmy i pośrednio popieraliśmy ich kampanię przemocy, czystek etnicznych i niezależnego Kosowa”. Na narkotykowym szlaku Jedną z głównych dziedzin przestępczości zorganizowanej w Kosowie jest handel narkotykami. Trafiają one do Kosowa przede wszystkim przez tzw. bałkańskie wrota z krajów Bliskiego Wschodu i Turcji. Stamtąd wyruszają dalej w kierunku Europy Zachodniej. W prowincji stale działa kilkadziesiąt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2009, 2009

Kategorie: Opinie