Jeżeli globalizacji nie będzie towarzyszyła solidarność społeczna, grozi nam nowy kolonializm Podczas ostatniej wizyty Jana Pawła II w Hiszpanii największy, będący w opozycji do konserwatywnego rządu dziennik „El Pais” napisał w artykule wstępnym, że papież Polak jest „być może najbardziej wyróżniającym się” następcą św. Piotra i „najwybitniejszą osobowością w dziejach świata”. Był to jeden z tych rzadkich przypadków, gdy opinia gazety, która nie przepuszcza żadnej okazji, aby zganić duchowieństwo (przypisując niektórym jego przedstawicielom nadmierną pogoń za gromadzeniem dóbr doczesnych na potrzeby Kościoła), zabrzmiała w chórze z wypowiedziami biskupów. Arcybiskup Sewilli, Carlos Amigo Vallejo, członek Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, uważa, że Jan Paweł II wykracza całkowicie poza dotychczasowe wyobrażenia o papiestwie. Zdumiewający i zaskakujący Pod wrażeniem postawy, jaką Jan Paweł II zajął w sprawie Iraku, arcybiskup Sewilli mówi, że nie ma w tej chwili przywódcy politycznego, który tak jak Karol Wojtyła potrafiłby ogarnąć realia współczesności i dotrzeć ze swym przesłaniem do słuchaczy na forum ONZ, do nowych kapitalistów w Europie Środkowej, związkowców we włoskiej fabryce i ubogich Indian w Meksyku. „Potrafi być zaskakujący i zdumiewający”, ponieważ „widzi świat jako całość i widzi dalej niż inni”, powiedział Carlos Amigo Vallejo. Działo się to w pierwszych latach euforii, jaka ogarnęła inteligencję krajów świeżo uwolnionych z pęt realnego socjalizmu. W dawnych republikach radzieckich było to prawdziwe zachłyśnięcie się wolnością i perspektywami, jakie otwierał kapitalizm. Jan Paweł II przemawiał w 1993 r. do elity intelektualnej i gospodarczej krajów bałtyckich na uniwersytecie w Rydze. Najpierw pozwolił sobie na uwagę, że punktem wyjścia do przemyśleń Karola Marksa był wyzysk pracy ludzkiej w XIX w., który skłonił papieża Leona XIII do wydania encykliki „Rerum novarum”. Potem Jan Paweł II zdumiał słuchaczy stwierdzeniem, że prawdziwe i ciężkie cierpienia wielkich mas ludzkich w początkach kapitalizmu „dały tchnienie prawdziwości marksizmowi”, który zafascynował społeczeństwa zachodnie. „Ja sam, po upadku komunizmu – mówił papież do coraz bardziej zaskoczonych słuchaczy, którzy oczekiwali z ust gościa czegoś zupełnie innego – nie zawahałem się wysuwać poważnych zastrzeżeń, jeśli przez to określenie rozumie się nie po prostu gospodarkę rynkową, lecz system, w którym wolność gospodarcza nie jest wpisana w solidny kontekst prawny, który postawi ją w służbie integralnej ludzkiej wolności”. Ci intelektualiści i studenci, którzy zafascynowani byli w tym czasie wszystkim, co zachodnie, ze zdumieniem usłyszeli z ust papieża o „podłości nieludzkiego wyzysku w kapitalizmie” oraz o tym, że „i w socjalizmie tkwiło ziarno prawdy”. Papieska trylogia Dziś, z perspektywy dziesięciu lat, nie ma już wątpliwości, że intencją papieża było ostrzeżenie społeczeństw i rządzących w krajach postkomunistycznych przed pułapkami, jakie na drodze ich rozwoju w nowych warunkach zastawi gospodarka rynkowa, jeśli nie zostanie poddana korekcie kryteriów etycznych i nie będzie korygowana przez państwo jako instrument całej społeczności. Refleksje te były rezultatem przemyśleń na temat sytuacji ludzkiej pracy, które zawarł w swej trylogii społecznej, czyli w trzech encyklikach społecznych. Ogłoszona we wrześniu 1981 r., po pierwszych trzech latach pontyfikatu „Laborem exercens”, podejmująca kwestię społeczną z punktu widzenia pracy i podmiotowej roli człowieka w procesie produkcji, zawierająca krytykę zarówno kapitalistycznego, jak kolektywistycznego podejścia do tego problemu, „Centesimus annus”, która pojawiła się w 1991 r., w setną rocznicę wydania pierwszej encykliki społecznej „Rerum novarum”. „Centesimus annus” ustosunkowuje się do kwestii społecznej z punktu widzenia własności, czyli niejako odgórnie. Jednocześnie jest encykliką o człowieku w kapitalizmie, podkreśla pierwszeństwo pracy przed kapitałem. Trzecia z pozycji tryptyku ukazała się w 1993 r. w 20. rocznicę encykliki Pawła VI „Populorum progressio” i nosi nazwę „Solicitudo rei socialis”. Przestrzega ona przed niebezpieczeństwem źle pojętego rozwoju. Jan Paweł II mówi w niej otwarcie, że optymistyczna wizja jego wielkiego poprzednika, Pawła VI, nie sprawdziła się. Przepaść między bogatymi a biednymi staje się coraz dramatyczniejsza, a bogata Północ oddaliła się od Południa. Zatem rozwój gospodarczy obrócił się przeciwko większości tych, którym miał służyć. Trafność ostrzeżeń papieża potwierdzają statystyki ONZ wskazujące, że proces globalizacji przynosi pożytek jedynie 20% ludzkości. Lewicowy włoski watykanista, Alceste Santini, autor wywiadu-rzeki z byłym sekretarzem stanu Jana Pawła II, kardynałem Agostinem Casarolim, w książce „Pacem
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









