Na co narzekali turyści tego lata Kilkanaście dni temu, 21 sierpnia, zamawiałam trzy bilety lotnicze do Lizbony, płaciłam przez internet, z mojego konta pobrano opłatę za bilety – opowiada turystka z Gdańska. – Tego samego dnia na moim koncie automatycznie została zablokowana taka sama kwota jak pobrana wcześniej. Okazało się, że bank zablokował ją na prośbę niemieckiego przewoźnika. Zadzwoniłam do polskiego biura tej firmy, powiedzieli, że pieniądze za trzy bilety wpłynęły i że być może w trakcie zamawiania internetowego nastąpiła przerwa w połączeniu, a blokada wkrótce zniknie. Ich zdaniem, zablokowanie kwoty prawdopodobnie jest winą banku. W banku natomiast powiedziano mi, że to przewoźnik poprosił o zablokowanie takiej kwoty, jaką pobrał ode mnie wcześniej za bilety. Reasumując – nie mam dostępu do konta, bo zablokowana kwota jest tak duża, że i całe konto zostało zablokowane. Nie mogę pobierać pieniędzy, opłacić rachunków, robić przelewów. I mam ujemne saldo, mimo że tak naprawdę na moim koncie są pieniądze. A przecież nie zamówiłam przez pomyłkę podwójnie biletów, na co mam potwierdzenie w e-mailu. Turystka z Gdańska ma szczęście, bo są jednak dla niej bilety oraz trochę czasu na wyjaśnienie pomyłki. Gorzej powiodło się czteroosobowej rodzinie, która w lipcu leciała z Warszawy do Egiptu przez Berlin, na wycieczkę wykupioną w niemieckim biurze. Niemieckie linie nie wpuściły ich na pokład, bo w systemie elektronicznym pojawiła się informacja: „płatność do dokonania” – mimo że w Polsce zapłacili już za wycieczkę i dostali vouchery podróżne. Na lotnisku nie było jednak sposobu, by udowodnić urzędnikom, że pieniądze zostały przelane. Pozostawał albo powrót do Warszawy, albo ponowne kupno biletów. Turyści na szczęście mieli przy sobie wystarczającą kwotę i zapłacili za lot do Egiptu – gdzie spędzili wyjątkowo oszczędne dwa tygodnie – a po powrocie ubiegają się o zwrot pieniędzy wydanych na ponowne kupno biletów. Tu można liczyć na happy end. Niekiedy jednak turyści, którzy nie mieli dość pieniędzy, musieli w takich sytuacjach wracać do Polski, marnując wakacje. Zostawała im walka o odszkodowanie. – Zdarzało się wtedy, że po powrocie słyszeli od swego biura podróży: „Jak to, zrezygnowaliście z wycieczki? W związku z tym nie możemy oddać wam pieniędzy”! – mówi Małgorzata Furmańska, prawnik z Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Warto więc, jeśli płacimy za wycieczkę przez internet, wziąć ze sobą odpowiedni zapas gotówki, gdyby coś szwankowało na elektronicznych łączach. Bilety lotnicze kupowane od ręki są bowiem kilkanaście razy droższe od tych opłaconych w cenie wycieczki. Uważajmy też na własne błędy. Jeśli w formularzu internetowym pomylimy litery w nazwiskach lub cyfry w dacie podróży, może to oznaczać, że będziemy musieli uiścić wysoką opłatę manipulacyjną za usunięcie takiego błędu. Mechanizm podwójnego ściągania opłat nie do końca został zbadany, a możliwości są rozmaite. – Przykładowo, na monitorze wyskakuje komunikat error, konsument myśli, że transakcja nie doszła do skutku, więc dokonuje ponownej rezerwacji na te same osoby, ten sam dzień i lot. A później przychodzą e-maile potwierdzające dwukrotną rezerwację i ściągnięcie opłat. Bywa i tak, że klient otrzymuje komunikat, że pieniądze za rezerwację nie wpłynęły, mimo że w rzeczywistości już zostały ściągnięte z jego konta – tłumaczy Małgorzata Furmańska. Teoretycznie wystarczy wtedy złapać za telefon, wyjaśnić, komu trzeba, że zaszła pomyłka, przesłać jako dowód maile z potwierdzeniem wpłaty. Każdy, kto dokonywał rezerwacji internetowych, wie jednak, jak trudno dotrzeć telefonicznie do kogokolwiek mogącego decydować w kwestiach finansowych. Nie ma tu najprawdopodobniej złej woli ze strony biur podróży, faktem jest jednak, że nie zdarzają się sytuacje odwrotne – gdy ktoś dostaje bilet mimo braku wpłaty. Kasa zaplątana w sieć Wzrost kłopotów z internetowym płaceniem za wycieczki i bilety to znak czasu naszych wakacji w roku 2009. – W tym sezonie szczególnie dużo problemów związanych jest właśnie z kupowaniem biletów lotniczych przez internet. Upowszechniło się już dokonywanie rezerwacji i wnoszenie opłat online, co oczywiście spowodowało zwiększenie fali skarg. Konsumenci skarżą się zwłaszcza na ściąganie od nich podwójnych opłat (często dowiadują się o tym dopiero, gdy dostaną saldo) oraz na brak rezerwacji biletów mimo przelania wymaganych kwot. W 2008 r. najwięcej skarg dotyczyło tego, że turyści, którzy z wyprzedzeniem dokonywali rezerwacji, byli zmuszani przez biura podróży do dopłat za wycieczki z powodu dużych wahań
Tagi:
Andrzej Dryszel









