Pejzaż po polskim kinie 2004

Pejzaż po polskim kinie 2004

Pokolenie 30-latków pokazało, że ma w polskim kinie wiele do powiedzenia Prawie 0,8 Polaka było w ubiegłym roku w kinie. Około 30 mln widzów oznacza, że coraz chętniej odwiedzamy przybytki X Muzy. Ale jeśli zliczyć frekwencję na polskich filmach, to nie wiadomo, czy starczyłoby na stopy przeciętnego Polaka. Polscy filmowcy nadal nie mają ustawy o kinematografii, a w środku lata 2004 po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat nie kręcono żadnego polskiego filmu. Pod koniec roku zrobiło się jednak optymistyczniej. Głośno dali znać o sobie młodzi zdolni, a po festiwalu w Gdyni krytycy mieli powody nie tylko do tradycyjnego narzekania. Minister kultury zapowiedział m.in. zwiększenie budżetu Departamentu Filmu z 23 mln zł do 37 mln zł i kwoty maksymalnego dofinansowania projektów fabularnych za pośrednictwem Agencji Produkcji Filmowej z 750 tys. zł do 1 mln zł. Szczególnie ciekawe filmy mogą liczyć na wsparcie w wysokości 2-3 mln zł. W grafikach dystrybutorów już na początku roku jest kilkanaście polskich premier, a plany produkcyjne zakładają nawet kilkadziesiąt tytułów. Wypada trzymać kciuki, aby na planach się nie skończyło, bo w ubiegłym roku liczba planowanych filmów kształtowała się podobnie. Spójrzmy więc jeszcze raz na polski ekran kinowy w 2004 r., zwłaszcza że sezon nagród w pełni. Polskie premiery kinowe 2004 Styczeń – „Ubu król”, reż. Piotr Szulkin Luty – „Nigdy w życiu!”, reż. Ryszard Zatorski, „Symetria”, reż. Konrad Niewolski Marzec – „Ogród rozkoszy ziemskich”, reż. Lech Majewski Sierpień – „Ławeczka”, reż. Maciej Żak Wrzesień – „Vinci”, reż. Juliusz Machulski, „Zerwany”, reż. Jacek Filipiak, „Mój Nikifor”, reż. Krzysztof Krauze Październik – „Atrakcyjny pozna panią”, reż. Marek Rębacz, „Ono”, reż. Małgorzata Szumowska, „Pręgi”, reż. Magdalena Piekorz, „Wesele”, reż. Wojciech Smarzowski, „Dotknij mnie”, reż. Ewa Stankiewicz, Anna Jadowska Najlepsze filmy – „Pręgi”, reż. Magdalena Piekorz – film nazywa się „wybitnym debiutem nowej generacji w polskim kinie”. Bo też jest on wypowiedzią 30-latków do ludzi ich pokolenia. Opowieść o młodym człowieku, któremu miłość pozwala się zmierzyć z psychicznym bagażem dzieciństwa, zebrała świetne recenzje i zgromadziła ponad 300 tys. widzów. – „Wesele”, reż. Wojciech Smarzowski – ostra satyra na nasze społeczeństwo, pokazująca Polaków jako ludzi, którzy nie hołdują już żadnym wartościom. Choć, jak ktoś stwierdził, z takiego wesela nawet Wyspiański by wyszedł, okazało się, że chcemy, żeby ktoś nam czasem otworzył oczy. – „Mój Nikifor”, reż. Krzysztof Krauze – obraz ceniony przez krytyków, zgodnie z przewidywaniem reżysera nie przyciągnął wielkich tłumów do kin. A szkoda, bo to nie biografia słynnego twórcy naiwnego, ale uniwersalna opowieść o miłosierdziu, poświęceniu i wyzbyciu się egoizmu. Debiuty fabularne roku – Magdalena Piekorz – świetna dokumentalistka swoją pierwszą fabułą zrobiła furorę. „Pręgi” podbiły serca widzów i krytyków, Złote Lwy na festiwalu w Gdyni otworzyły worek z nagrodami, a reżyserka stała się ulubienicą mediów. – Wojciech Smarzowski – we wszystkich nagrodach i podsumowaniach jego „Wesele” plasowało się na równi lub tuż za „Pręgami”. Małomówny reżyser okazał się wnikliwym obserwatorem polskiego społeczeństwa. Hit kinowy „Nigdy w życiu!”, reż. Ryszard Zatorski – choć ekranizacja jest dużo bardziej cukierkowa od bestsellerowej powieści Katarzyny Grocholi, to Polakom się spodobała. Film przyciągnął ponad 1,6 mln widzów, zajmując czwarte miejsce wśród najczęściej oglądanych obrazów roku 2004. A ze wspaniałej aktorki teatralnej Danuty Stenki zrobił gwiazdę filmową. Dobre wieści – Sieć Kin Studyjnych – rozpoczęła działalność sieć kin, w których można oglądać europejskie filmy o wysokich walorach artystycznych i edukacyjnych oraz klasykę kina światowego. Ma także wspierać w polskich kinach działalność o charakterze edukacyjnym. – Kino Polska – kanał telewizyjny w pełni poświęcony polskiemu kinu. Każdej projekcji towarzyszy ciekawy komentarz słowny i filmowy. To jedno z nielicznych miejsc, gdzie gości sporo rodzimych dokumentów i kina offowego. A młodzieży nie trzeba już teoretycznie tłumaczyć, jak wyglądało kino propagandowe. – 55 Lat Polskiej Animacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2005, 2005

Kategorie: Kultura