Pęknięte święta

Pęknięte święta

Rzadko korzystam z tak długiego cytatu, niech będzie mi to wybaczone. Ale cała elita intelektualna próbuje zrozumieć, co w Polsce się dzieje. I jest problem, może dlatego, że używa się miar racjonalnych. W czasach gdy władzę miało PiS, Krzysztof Czabański rządził radiem z ramienia tej partii. Miał do mnie słabość i w ramach chwilowego wielogłosu zaproponował mi prowadzenie programu w radiowej Jedynce. Obok miał swoje skrajne okienko Tomasz Sakiewicz i hamletyzujący do dzisiaj Bugaj. Pamiętam rozmowę w gabinecie Czabańskiego, powiedział: „Wiesz, odkryłem, że cenzura to był mały pikuś przy tym, czym jest teraz komercja i jej dyktatura”. Nie mogłem z nim się nie zgodzić. Ale moja radiowa kariera szybko się skończyła. Odebrano mi audycję nazajutrz po rozmowie o psychiatrycznej stronie naszych polityków, z udziałem psychologa psychiatry, chociaż nie padło ani jedno nazwisko. Nie miałem poczucia krzywdy, raczej wrażenie, że wyszło szydło z worka, co brzmi teraz dwuznacznie. A długi cytat pochodzi z listu, który napisał do znajomej jej przyjaciel psychiatra polskiego pochodzenia mieszkający w Ameryce. Dobry lekarz nigdy by nie postawił takiej diagnozy, nie badając osobiście pacjenta. Gdyby go zbadał, nigdy by tego nie ogłosił. Robię to za niego bez jego wiedzy. Nie czuję się z tym dobrze, ale istnieje stan wyższy szukania jakiegoś wyjaśnienia. A rola

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun