Czy pod pewnymi warunkami można by dopuścić w Polsce eutanazję?
Prof. Maria Szyszkowska, filozofia prawa, b. senator Należałoby to zrobić. Złożyłam w Senacie projekt ustawy o eutanazji, ale nie trafiła ona pod obrady izby, bo mój klub (SLD) miał wątpliwości. Jednak projekt stał się tematem kilku spotkań, które wówczas zorganizowano. Mówiąc o eutanazji, należy przede wszystkim podnieść podstawowy warunek, jakim jest rzeczywista chęć osoby pragnącej eutanazji i wykluczenie nacisku otoczenia, które np. spodziewa się jakichś korzyści po śmierci danej osoby lub po prostu liczy na większą wygodę. Chodziło więc o to, by wykluczyć wszelki nacisk psychiczny na daną osobę. Projekt zezwalał na eutanazję nie tylko w wypadku cierpienia, którego nie można pokonać przy obecnym stanie medycyny, ale także pragnienia natury psychicznej. Spotkałam się już z przypadkami osób, które chciały zakończyć życie, ponieważ nie mogły znieść typowej dla każdego z nas sytuacji przypominającej skazańca w celi śmierci. Poznałam bliżej trzy osoby, które tego pragnęły. Po złożeniu projektu, który stał się też podstawą kilku publikacji prasowych, otrzymałam dwa listy. Jeden napisał były sędzia z Elbląga, drugi ktoś inny. W listach zawarte było błagalne wyczekiwanie na dzień prawnego zezwolenia na eutanazję w Polsce. Ks. prof. Antoni Lewek, homiletyka, UKSW Krótko: eutanazja jest zabójstwem lub samobójstwem, czyli czynem niezgodnym z przykazaniem Bożym „Nie zabijaj”. Skoro tak, to jest niemoralna i niedopuszczalna. Cierpienie można przecież łagodzić środkami farmakologicznymi, a zniechęcenie chorego do życia w psychicznej udręce – troskliwszą opieką. Prof. Marcin Król, filozof, historyk idei W polskiej kulturze prawnej nie istnieje na razie możliwość wprowadzenia takiego zapisu. Sprawa jest bowiem niesłychanie wyrafinowana i wymaga bardzo wysokich kwalifikacji oraz zmiany świadomości od wszystkich uczestników dyskursu i ewentualnego procesu legislacyjnego. Moje zaniepokojenie budzi przekonanie, że w Polsce obecnie wiedza prawna jest na bardzo niskim poziomie, jak i możliwość orzekania, co jest prawne, a co bezprawne. Zresztą nie ma praktycznie gdzie podjąć takiej dyskusji. Marek Balicki, b. minister zdrowia, lekarz Bez wątpienia nie można nad takim problemem przechodzić do porządku dziennego. Uważam, że człowiek ma prawo decydować o swoim losie. W nowym kodeksie karnym z 1997 r. w art. 150 jest mowa o tym, że sąd może odstąpić od wymierzenia kary, jeśli czyn eutanazji został dokonany pod wpływem współczucia, ale tylko wtedy, kiedy eutanazja była dokonana w klasycznej sytuacji, na życzenie chorego, który ma zdolność i świadomość wypowiadania takich życzeń. Rozróżniamy jednak eutanazję czynną i bierną, niedobrowolną i dobrowolną, ale kodeks odnosi się tylko do jednego z tych przypadków. W tej chwili do zmiany prawa nie jesteśmy gotowi, jak też do poważnej dyskusji na ten temat, choć są takie przypadki, kiedy w moim przekonaniu eutanazja jest dopuszczalna. Eutanazja nie jest dobrym wyjściem, ale zdarzają się przypadki, kiedy nie ma innego wyjścia. Jeśli wtedy spotka się z odmową, jest to nieludzkie. Przy obecnym rządzie jednak nie ma żadnych warunków do podejmowania takich spraw. Prof. Mirosław Kofta, psycholog społeczny Jestem przekonany, że eutanazja, rozumiana jako pomoc lekarza przy popełnieniu samobójstwa, powinna być zalegalizowana. Wydaje mi się bowiem rzeczą głęboko niehumanitarną pozbawianie człowieka możliwości takiej pomocy wtedy, kiedy jest on w pełni świadomy i całkowicie zdeterminowany, by to uczynić (gdyż np. cierpi niewysłowione, niedające się niczym złagodzić bóle), ale nie ma fizycznych możliwości doprowadzenia swojego zamiaru do końca. W takich przypadkach doktrynerskie trzymanie się zakazu eutanazji prowadziłoby jedynie do nasilania cierpień, co trudno zaakceptować z etycznego punktu widzenia. Z drugiej strony, wspomniana pomoc nie może być udzielana pochopnie (jeżeli np. pacjent cierpi na depresję psychiczną, z pewnością należy zrobić wszystko, by jego depresję zwalczyć, bo – być może – pragnienie zakończenia własnego życia jest jedynie wynikiem przejściowego załamania psychicznego). O udzieleniu takiej ostatecznej pomocy lekarz nie powinien też decydować sam, ale w zespole specjalistów, z udziałem psychiatry i psychologa. Sądzę też, że rodzina nie powinna mieć żadnego wpływu na taką fundamentalną decyzję lekarza. Prof. Zbigniew Szawarski, bioetyka Zdecydowanie nie. Polska nie dojrzała jeszcze do tego. Kryzys zaufania wszystkich do wszystkich w społeczeństwie jest zbyt głęboki. Jeśli teraz nie potrafimy sobie poradzić z banalną korupcją wśród polityków, prawników i lekarzy, tym









