„Bluffmaster” daje wyobrażenie o tym, jak będą wyglądać bollywoodzkie filmy przyszłości W czerwcu na płytach DVD pojawi się kolejna perełka made in Bollywood: „Bluffmaster”. Trzeba to zobaczyć, bo okazje przyjrzenia się, jak niesłychana jest różnorodność i wewnętrzna dynamika tej fenomenalnej kinematografii, są w Polsce wciąż zbyt rzadkie. Synowie i tatusiowie W Indiach kino znajduje się w centrum życia społecznego; film i filmowcy cieszą się uwielbieniem, które nie ma na świecie równego sobie odpowiednika. Historia indyjskiego kina wydała kilka filmów, których uwielbienie jest tak totalne, że nigdy nie zeszły one z ekranów kin. Mimo dekad, które minęły od ich premiery, nie było dotąd dnia, żeby nie wyświetlano ich choć w jednym kinie w Indiach. Są to: „Kismet” (1943), „Mother India” (1957), „Mughal-e-Azam” (1960), „Hum Aap Ke Hain Kaun” (1994) i wydana w Polsce na DVD „Żona dla zuchwałych” („Dilwale Dulhania Le Jayenge”, 1995). A także „Sholay” („Płomienie”) z 1975 r. Filmy te nie są równej wartości artystycznej. „Mother India” muzułmańskiego socjalisty Mehbooba Khana jest niepodważalnym arcydziełem, przy którym „Sholay” wypada słabiej, a i czas znacznie bardziej dał mu się we znaki (choć jest o dwie dekady młodszy). Ale jaki to ma związek z filmem „Bluffmaster”? Wieloraki. „Sholay” jest filmem kluczowym w karierze Amitabha Bachchana, największego gwiazdora w dziejach Bollywoodu, papieża tamtejszych aktorów. To jego syn, Abhishek, gra głównego bohatera, tytułowego mistrza blefu, kantu i przekrętu, któremu jednak ktoś w końcu nosa utrze i będzie to najbardziej niespodziewana dla niego osoba. Abhishek ma wszelkie dane, by zająć w indyjskim kinie miejsce porównywalne z tym, jakie osiągnął jego ojciec. Jest coraz lepszym aktorem, rozsiewa wokół siebie testosteron i gra w rewelacyjnych filmach (ostatnio np. „Sarkar”, „Guru” czy ścinająca z nóg wizualną i choreograficzną perfekcją „Umrao Jaan”). Jest też na językach. 20 kwietnia tego roku poślubił najpiękniejszą z pięknych, Aishwaryę Rai, bollywoodzką supergwiazdę, Miss World 1998, wybitną tancerkę (kto nie widział filmów „Devdas” i „Umrao Jaan”, ten jeszcze nic nie widział), którą magazyn „Time” umieścił w 2004 r. w gronie stu najbardziej wpływowych osób planety, choć u nas najbardziej znana jest z tego, że jej rzęsy reklamują L’Oréala. No i z filmu „Duma i uprzedzenie”, na podstawie którego nie należy jednak budować sobie wyobrażenia o kinie bollywoodzkim, bo to tylko zachodnia „wariacja na temat”. Uroczystości weselne Ash i Abhiego (bo tak są pieszczotliwie zwani przez wielbicieli) zaczęły się już 17 kwietnia i trwały ładnych parę dni. Indie huczą od tego wydarzenia prawie tak jak wtedy, gdy najbardziej legendarna aktorka filmowa tego kraju, Nargis, poślubiła pół wieku temu Sunila Dutta, swojego ekranowego syna z wspomnianej „Mother India”, dopisując życiem sequel do edypalnego wątku arcyfilmu. Reżyserem „Sholay” jest Ramesh Sippy, który jest też producentem „Bluffmastera”, wyreżyserowanego z kolei przez jego syna, Rohana Sippy’ego. Dla najmłodszego Sippy’ego to drugi wyreżyserowany film. Pierwszym był „Kuch Naa Kaho” („Nie mów już nic”), w którym Abhishek Bachchan i Aishwarya Rai po raz pierwszy spotkali się na ekranie, jeszcze nie tak dobrzy aktorsko, jak są obecnie. Filmowe dynastie są w Indiach czymś normalnym. Jest kilka klanów filmowych Khanów i Choprów, do tego Duttów itd. Trzeba pamiętać, że to kultura, w której zawód zwykle się dziedziczy – jako jeden ze składników własnej tożsamości. Nie należy jednak na podstawie tego sądzić, że filmowcy to nowa kasta, zamknięta klika, do której nie sposób się dostać z zewnątrz. Tak jest w kinie polskim, gdzie powstaje mniej filmów niż w pięciomilionowej Danii, ale w Indiach to gigantyczna gałąź gospodarki, roczna produkcja nie spada nigdy poniżej 800 tytułów, szacuje się, że w branży pracuje ponad 3 mln ludzi. Przy takich rozmiarach zjawiska nikt nie zamyka drzwi przed ludźmi utalentowanymi, choćby nawet przyszli prosto z roli, wręcz przeciwnie. Niektóre studia filmowe ogłaszają się w taki np. sposób: „Nie masz doświadczenia? Nie szkodzi. Jak masz talent, to doświadczenie zdobędziesz u nas!”. Z Miss World na ekrany Priyanka Chopra, która tu gra jedną z głównych ról, trafiła do filmu po tym, jak w 2000 r. zdobyła, piąty już dla Indii, tytuł Miss World. Stało się to zresztą
Tagi:
Jarosław Pietrzak









