Zamiast na podobieństwach coraz bardziej skupiamy się na pozornych różnicach między nami Joe Wright – brytyjski reżyser telewizyjny i filmowy, przewodniczący jury ubiegłorocznego festiwalu EnergaCAMERIMAGE, do kin wchodzi właśnie „Cyrano” w jego reżyserii. Ubiegłoroczna wizyta na Camerimage w Toruniu to był twój pierwszy raz w Polsce? – Pewnie cię zaskoczę, ale w dzieciństwie zdarzyło mi się odwiedzić Kraków. Był rok 1981, miałem 10 lat i przyleciałem z rodzicami na festiwal sztuki lalkarskiej. Rodzice prowadzili w Londynie teatr kukiełkowy The Little Angel. W każdym razie tamten pobyt w Polsce romantyzuję, przepuszczam przez filtr wcześniej ukształtowanych wyobrażeń. Co to znaczy? – Byłem wtedy pełen złudzeń na temat bloku wschodniego. Kino z tego rejonu zawsze mnie fascynowało i tworzyło określony obraz świata – czechosłowacka Nowa Fala, modernistyczne filmy Tarkowskiego, a już szczególnie te Kieślowskiego. Nawiasem mówiąc, Sławek Idziak był pierwszym operatorem filmowym, którego nazwisko zapamiętałem. Pamiętasz pierwsze zetknięcie z kinem, czy jednak przyćmiły je lalki i teatr? – Całe moje dzieciństwo, wszystko, co mi się kojarzy z tamtym czasem, to był teatr i warsztat, gdzie powstawały kukiełki. Nasiąkałem tym światem. Jako dziecko miałem poczucie, że wokół dzieją się rzeczy magiczne. Nigdy jednak
Tagi:
Alek Tarkowski, Bliskie spotkania trzeciego stopnia, Camerimage, czechosłowacka Nowa Fala, Edmond Rostand, Elizabeth Bennet, EnergaCAMERIMAGE, festiwale filmowe, Gary Oldman, Gérard Depardieu, Gra o tron, Ian McEwan, Jane Austen, Joe Wright, Keira Knightley, kino, kino nowej fali, Kraków, Krzysztof Kieślowski, kultura, Lew Tołstoj, Milan Kundera, nagroda BAFTA, Peter Dinklage, polityka, przemysł filmowy, reżyserowie filmowi, Sławomir Idziak, The Little Angel (teatr), Tom Stoppard, Toruń, Wielka Brytania, Wielki Kazaam, Winston Churchill