Pierwszowrześniowy krok Armii Czerwonej

Pierwszowrześniowy krok Armii Czerwonej

Związek Radziecki aktywnie włączył się do niemieckiej agresji na Polskę już 1 września 1939 r. Mogłoby się wydawać, że co jak co, ale materiały źródłowe na temat 1 września 1939 r. oraz poprzedzającego tę datę paktu Ribbentrop-Mołotow wraz z tajnymi przyległościami zostały przez znawców archiwalnych zakamarków przeczesane tak dokładnie (oczywiście poza rosyjskimi), że po 70 latach żadną ciekawostką nie sposób zainteresować czytelnika. A jednak… Natknąłem się na nerwową wymianę korespondencji dyplomatycznej między berlińskim MSZ a ambasadą niemiecką w Moskwie w dniach 30 sierpnia-3 września 1939 r. (Akten zur Deutschen Auswärtigen Politik 1918-1945 Serie D Band VII i Band VIII). Pism jest ok. 10, korespondowano jednak jeszcze obficiej, bo niektóre dokumenty opatrzone są uwagą, że tekstu, na który powołuje się autor depeszy, w tych archiwalnych księgach „nie wydrukowano”. Dlaczego? Wyjaśnienia brak. Albo nie miały one większego znaczenia merytorycznego, albo z innych powodów rezygnowano z włączenia ich do zasobów archiwalnych. Dyskrecja Stalina O co w tym chodzi? O przylot oficjalnej wojskowej delegacji Armii Czerwonej do Berlina bezpośrednio po napaści Wehrmachtu na Polskę. Subiektywny czy obiektywny związek takiej wizyty z agresją na Polskę, o której Moskwa była uprzedzona, wydaje się oczywisty. 29 sierpnia minister von Ribbentrop zaprosił ambasadora radzieckiego na rozmowę, podczas której poinformował go „z naciskiem, że mobilizacja niemiecka toczy się w pełni, oraz wskazał, że Führer zdecydowany jest w najbliższym czasie tak czy inaczej rozwiązać kwestię polską”. Wiadomo było, że ambasador jak najszybciej przekaże Moskwie relację z tej rozmowy, ale wiceminister spraw zagranicznych von Weizsäcker o godz. 22.00, niezależnie od tego, streścił jej najważniejszy fragment ambasadorowi von der Schulenburgowi z prośbą, by ten „natychmiast” poinformował o spotkaniu Mołotowa. Rosjanie więc pierwsi, nawet przed Włochami, dowiedzieli się, że lada chwila nastąpi atak na Polskę. Inicjatywa przyjazdu wyszła z Berlina. Jak wynika z dokumentów, Moskwa była zaskoczona tą propozycją, niemniej podporządkowano się jej błyskawicznie. Nieco zgrzytać zaczęło dopiero przy szczegółach realizacji pomysłu. Niemcom bardzo zależało na wizycie oficjalnej delegacji wojskowej z ZSRR. Byłaby to przecież pierwsza przyjazna wizyta wojskowa z bolszewickiej Rosji w faszystowskich Niemczech, i to w kontekście 1 września. Niemcy chciały pokazać światu, że od początku ramię w ramię idą na Polskę obaj dyktatorzy. Dlatego myślano o dużym medialnym rozgłosie wydarzenia. Hitler zarządził, by delegację wojskową powitała kompania honorowa Wehrmachtu. Ribbentrop poszedł tym samym tropem i zaproponował Rosjanom ogłoszenie wspólnego komunikatu o wizycie. Przesłał nawet w depeszy do Moskwy projekt: „W oparciu o niemiecko-rosyjski pakt o nieagresji oraz związane z tym konsultacje przewidziano wysłanie do Niemiec delegacji wojskowej. Przybyła ona dzisiaj do Berlina pod dowództwem…”. Stalin wcisnął jednak pedał maksymalnej dyskrecji. Ambasador Rzeszy von der Schulenburg depeszował w południe 2 września do Berlina: „Mołotow zaprosił mnie dzisiaj wieczorem o godz. 22.30 i oświadczył, że ze względu na ich bezpieczeństwo rząd radziecki uważa zapowiadaną informację o przybyciu oficerów radzieckich do Berlina za niewskazaną. Rząd radziecki pragnie również, aby po ich przybyciu nie mówiono w prasie niemieckiej o wizycie misji wojskowej, lecz jedynie o przybyciu nowego attaché wojskowego. Podobnie postąpi prasa radziecka”. Berlin musiał się z tym pogodzić. Przekreślono kalkulacje Hitlera i Ribbentropa. Kiedy Rosja ruszy na Polskę? Radziecki pomysł z utajnionym przybyciem szedł jeszcze dalej. Moskwa zapowiedziała, że delegacja przyleci rejsowym samolotem do Sztokholmu i życzy sobie, by stamtąd odebrał ją nie samolot rejsowy Lufthansy, lecz maszyna rządowa. Taka bowiem gwarantowała utrzymanie dyskrecji. Ambasada niemiecka błyskawicznie przygotowała wizy, lecz otrzymała od Rosjan tylko nazwiska bez stopni wojskowych. Było to zresztą zrozumiałe ze względu na kontrolę wizową w Sztokholmie przybyłych w cywilu wojskowych. Delegację tworzyło dwóch generałów, pułkownik, major i dwóch wojskowych nazwanych sekretarzami. Jednocześnie zdecydowano, że attaché wojskowi w obu stolicach będą mogli kontaktować się ze sobą bezpośrednio, omijając kierownictwa ambasad. Szefami obu attachatów zostali generałowie. Zadania tej niespodziewanie dla Rosjan powołanej delegacji nie zostały dokładnie określone. Na pytanie z Berlina Mołotow odpowiedział, że wysłani wojskowi to doskonali znawcy aktualnej tematyki i wiedzą, jak postępować. Ribbentrop już 3 września depeszował do ambasadora w Moskwie, że tempo rozprawiania się z polską armią jest tak błyskawiczne,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 37/2015

Kategorie: Historia