W Sobótce na Dolnym Śląsku będzie smutniej. Nie ma co liczyć na msze odprawiane przez podpitego proboszcza, na pogrzebach nie będzie chwiejącego się wielebnego. Choć tam akurat nadmiar kiwania się i bełkotliwa mowa nie przystoją. Kres tym obyczajom położono 4 kwietnia, gdy z zatrzymanego na ulicy SUV-a wypadł 67-letni proboszcz miejscowej parafii. Miał 1,5 promila i mimo lamentów zabrano mu kluczyki. Stracił nie tylko prawo jazdy. Archidiecezja wrocławska błyskawicznie odwołała go z funkcji proboszcza. I pogoniła z plebanii do jakiegoś mniej komfortowego miejsca. Wśród wojewódzkiego kleru powiało grozą, ale my bijemy biskupowi brawo. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









