600 tys. Anglików tygodniowo trafia na samoizolację Wielka Brytania jest pierwsza w Europie i siódma na świecie pod względem oficjalnej liczby zgonów na COVID-19, których do końca lipca odnotowano tam niemal 130 tys. Obecnie trwa trzecia fala zachorowań. Zbiega się ona ze znoszeniem przez rząd obostrzeń oraz kryzysem w życiu codziennym spowodowanym samoizolowaniem się setek tysięcy Brytyjczyków, którzy korzystają z aplikacji na smartfony NHS COVID-19. Torysi lubią ryzyko Nawet milion uczniów nie doczekało końca roku szkolnego w klasach, kiedy w lipcu całe roczniki wysyłano do domów z powodu wykrycia choćby jednego zainfekowanego podopiecznego. Stanęły pociągi i autobusy, gdyż zabrakło personelu do obsługi systemów sygnalizacji w kluczowych węzłach komunikacyjnych. Właściciele domów w Liverpoolu i Bristolu nie mogli wystawić na ulice odpadów ogrodowych w wyznaczonym dniu tygodnia – z powodu braku kierowców odwołano wywózkę śmieci. Tesco poinformowało, że z powodu przestojów w transporcie marnuje się tygodniowo 48 ton żywności. Sieć handlowa Marks & Spencer zapowiedziała, że jeśli liczba samoizolujących się pracowników marketów utrzyma się na poziomie 20%, nieuchronne będzie skrócenie godzin otwarcia niektórych sklepów. Nieplanowane nieobecności spowolniły produkcję w fabrykach samochodów Vauxhall w Luton pod Londynem oraz Nissana w Sunderland na północy kraju. Royal Mail miała problem z dostarczeniem na czas listów i paczek, na stacjach benzynowych groziły niedobory paliwa. W sklepach zabrakło podstawowych artykułów, takich jak pieczywo i mleko, prasę obiegły zdjęcia pustych półek witających klientów w różnych rejonach kraju. Całe załogi pubów i restauracji, które ledwo co otwarto dla gości, szły na chorobowe z powodu pinga. Właścicielom często nie pozostawało nic innego, jak ponownie zamknąć biznesy. Szczytowa fala zachorowań, której spodziewano się w sierpniu, przyszła w połowie lipca, krótko przed zapowiadanym od dawna zniesieniem restrykcji. Kiedy liczba dziennych przypadków przekroczyła 50 tys., Anglia wstrzymała oddech. Mimo to 19 lipca Boris Johnson ogłosił zniesienie większości obostrzeń. W tym dniu zanotowano 42 347 pozytywnych wyników testów na covid. Do końca miesiąca liczba zakażeń spadła o połowę. Na razie nie spełniają się najczarniejsze wizje, jak choćby ta ministra zdrowia Sajida Javida, który zapowiadał na sierpień nawet 100 tys. zachorowań dziennie. Ostatniego dnia lipca w całym Zjednoczonym Królestwie odnotowano 26 144 nowe przypadki covidu i 71 zgonów. Minister Javid nazywa obecny etap „zarządzaniem ryzykiem”. Lato to najlepszy okres na znoszenie restrykcji, dzieci mają wakacje, nie roznoszą wirusa. Nie przewiduje się na razie dla studentów powracających we wrześniu na uczelnie obowiązku legitymowania się paszportem covidowym. Procentuje inwestycja w fantastyczny program szczepień – do końca lipca pierwszą dawkę otrzymało ponad 39 mln mieszkańców Anglii powyżej 18. roku życia (88,4%), drugą prawie 32 mln (71,7%). Najwyższy jak dotąd poziom zakażeń w całym Zjednoczonym Królestwie (Anglia, Walia, Szkocja, Irlandia Północna) to 81 tys. z 29 grudnia 2020 r. Sajid Javid podkreśla, że najistotniejsza jest liczba hospitalizacji i zgonów. Najwyższa dotąd była 19 stycznia 2021 r. – 1359, to niewiele mniej, niż odnotowano w lipcu 2021 r. przez cały miesiąc. Następuje preferowane przez rząd torysów odejście od narzucania odgórnych zasad w kierunku indywidualnej odpowiedzialności i rozsądku obywateli. Według premiera Johnsona „należałoby” zakładać maseczki w zatłoczonych pomieszczeniach, a obsługa nocnych klubów „mogłaby” sprawdzać, czy goście są zaszczepieni lub czy przeszli covid. Ale nic na siłę. Naukowcy kontra biznes „The Guardian” publikuje artykuł zapowiadający możliwe przywrócenie obostrzeń w sierpniu, po czterech tygodniach relatywnych swobód – na co czytelnicy reagują brakiem entuzjazmu. Źle się dzieje teraz, na co więc czekać, argumentuje pielęgniarz zatrudniony w pogotowiu ratunkowym. Opisuje kolejkowiczów z covidowego serwisu telefonicznego, sfrustrowanych oczekiwaniem przez co najmniej kwadrans na zasadnicze pytanie, czy chory oddycha. Karetki pod szpitalami oczekujące na wolne miejsca przez ponad dwie i pół godziny, a w nich personel w kombinezonach ochronnych, bez możliwości wypicia choćby łyka wody, o przerwie na posiłek nie mówiąc. Ktoś inny ostrzega, żeby nie dostosowywać aplikacji NHS do upodobań społeczeństwa, nie zwalniać z obowiązku samoizolacji kluczowych pracowników, przywrócić obowiązek noszenia maseczek i zachowywania odstępu, poczekać z otwarciem