Monarchia pozorów

Monarchia pozorów

Demonstrators from the Stop The War Coalition stage the protest against the killing of journalist Jamal Khashoggi, war in Yemen and UK arms sales to Saudi Arabia outside the Saudi Arabian Embassy in London, Britain, October 25 2018.,Image: 454747392, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: HENRY NICHOLLS / Reuters / Forum

Arabia Saudyjska łamie prawa człowieka, choć Muhammad ibn Salman podaje się za reformatora Prezydent USA Joe Biden, przemawiając w Warszawie, zwrócił uwagę na uzależnienie Europy od rosyjskich paliw kopalnych, które napędza machinę wojenną prezydenta Rosji Władimira Putina. Zapowiedział też, że Waszyngton pomoże w zdywersyfikowaniu źródeł dostaw, najpewniej korzystając z sieci partnerów handlowych, potencjalnych lub obecnych. Jednym z nich jest Arabia Saudyjska. Waszyngton od pierwszych dni wojny naciska na Rijad i inne stolice naftowych monarchii Półwyspu Arabskiego, by zwiększyły podaż ropy na rynku i pomogły tym samym w obniżeniu światowych cen surowca. Te naciski nie odnoszą jednak skutku. Już w marcu „Wall Street Journal” informował, że następcy tronów Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi, a de facto władcy swoich krajów, nie chcą się zgodzić na rozmowę telefoniczną z Bidenem. Choć zarówno Arabia Saudyjska, jak i Zjednoczone Emiraty Arabskie uchodzą za bliskich sojuszników Waszyngtonu, w rzeczywistości ich relacje z Amerykanami znacząco się pogorszyły, od kiedy Donald Trump opuścił Biały Dom. Joe Biden bardziej krytycznie patrzy na politykę w arabskich monarchiach, jednak w relacjach z Rijadem kluczowe są interesy, a nie promocja demokracji. Więzienia dla działaczy i dziennikarzy Wśród pierwszych decyzji administracji Bidena znalazła się publikacja raportu dyrektorki Wywiadu Narodowego Avril Haines, który odpowiedzialnością za zabójstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego w 2018 r. obarczył bezpośrednio księcia koronnego Muhammada ibn Salmana, stwierdzając, że ten całkowicie kontroluje procesy decyzyjne w królestwie, w tym kwestie operacji wywiadu. Choć raport Haines opierał się na raczej słabych przesłankach i nie podawał niezbitych dowodów, nie spodobał się na dworze Saudów. Tym bardziej że w Stanach Zjednoczonych księcia Muhammada czekają procesy sądowe w sprawie stosowania tortur, więzienia osób trzecich i właśnie zabójstwa Chaszukdżiego. Jeden z procesów wytoczyła mu narzeczona Chaszukdżiego, Hatice Cengiz, wraz z założoną przez publicystę organizacją Democracy for the Arab World Now. Chociaż książę Muhammad ibn Salman przeprowadził w ostatnich latach liczne reformy, przyciągnął zagranicznych inwestorów i otworzył kraj bardziej na Zachód, wciąż wiele do życzenia pozostawia kwestia przestrzegania praw człowieka i wolności osobistej. Freedom House, amerykańska organizacja przygotowująca co roku raporty o stanie demokracji i wolności na świecie, za 2021 r. przyznała Arabii Saudyjskiej druzgocący wynik 7 pkt na 100, niżej oceniając jedynie takie państwa jak Korea Północna, Sudan Południowy czy Syria. Na niską ocenę składa się wiele czynników, choćby wolność zgromadzeń, która w Arabii Saudyjskiej praktycznie nie istnieje. Wszelkie demonstracje mogą być tłumione przez policję, a protestującym często stawiane są zarzuty na podstawie przepisów zwalczających terroryzm. Wielu aktywistów przekonało się już, że w tej kwestii nie ma żartów, a sądy skazują ich na wysokie grzywny, a w niektórych przypadkach nawet na karę śmierci. Organizacja zwraca uwagę także na mocno ograniczoną wolność wyrażania własnych przekonań i poglądów religijnych. Ateizm może podlegać karze do 20 lat pozbawienia wolności, a niemuzułmańskim mniejszościom religijnym nie wolno swobodnie uczestniczyć w zgromadzeniach religijnych. Władze ściśle kontrolują też media, wymagając od blogów i stron internetowych uzyskania licencji Ministerstwa Informacji. Nierzadkie są przypadki aresztowania niepokornych dziennikarzy, którzy decydują się na krytykę urzędników rządowych czy dostojników religijnych. Komitet na rzecz Obrony Dziennikarzy podaje, że w 2021 r. w Arabii Saudyjskiej aresztowano 14 dziennikarzy. W państwie Saudów nielegalne są partie polityczne. Nie znaczy to oczywiście, że ugrupowania polityczne czy stowarzyszenia nie istnieją, działają jednak w ukryciu lub na emigracji, jak Bracia Muzułmanie, uznawani za organizację terrorystyczną, lub założona dwa lata temu prodemokratyczna Partia Zgromadzenia Narodowego. Jej lider Jahja Assiri, były oficer saudyjskich sił powietrznych, z Arabii Saudyjskiej wyjechał w 2013 r. na studia; już rok później poprosił Brytyjczyków o azyl polityczny, obawiając się, że po powrocie do kraju może zostać aresztowany pod zarzutem udziału w licznych protestach. Do ubiegania się o azyl popchnęło go aresztowanie dwóch liderów Saudyjskiego Stowarzyszenia Praw Obywatelskich i Politycznych, Abdullaha al-Hamida i Muhammada Fahada al-Kahtaniego, którym w 2013 r. postawiono zarzuty m.in. destabilizacji porządku publicznego, zwracania organizacji międzynarodowych przeciwko królestwu, podburzania opinii publicznej i nielojalność wobec władcy. Wszystko dlatego, że oskarżali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2022, 2022

Kategorie: Świat