Czy Roman Giertych wygra kolejną potyczkę z ojcem Rydzykiem i wewnętrzną opozycją w Lidze Polskich Rodzin? Zaledwie w marcu Roman Giertych został prezesem LPR, a już zawisła nad nim groźba, że będzie szefem partii bez… partii. Posłuszeństwo wypowiadają mu działacze Ligi zniechęceni dyktatorskimi zapędami lidera i wizją bycia przez kolejne cztery lata w opozycji. Potencjalnych rozłamowców podburzają ojciec Tadeusz Rydzyk i polityczny konkurent Ligi – PiS. Czy jednak skutecznie wbijają klin pomiędzy szefa LPR a resztę? Czy może znów Giertych szczęśliwie spadnie na cztery łapy? Budując swój wizerunek, 35-letni Giertych, chętnie podkreśla, że już jako dziecko namaścił się na polityka. W końcu wychowywał się w domu działaczy politycznych, Jędrzeja i Macieja Giertychów, jakże więc mógłby się wyrodzić z rodzinnej tradycji? Dziadek, znany ideolog przedwojennej endecji, po wojnie osiadł w Wielkiej Brytanii, i tu zaangażował się w Stronnictwo Narodowe. Ojciec Maciej Giertych jest działaczem politycznym związanym ze środowiskami katolickimi. Jako człowiek zapobiegliwy utrzymywał też kontakty z PRL-owskimi władzami i od 1986 r. zasiadał w Radzie Konsultacyjnej przy gen. Wojciechu Jaruzelskim. I jeszcze w 1990 r. – jak pisał „Przekrój” – apelował do narodu, by nie uciekać z Układu Warszawskiego i RWPG, ale budować „wspólny dom Gorbaczowa”. Młody, choć niemały potomek Giertychów rósł więc w przekonaniu o szczególnej roli, jaką jego rodzina odgrywa w dziejach Polski. – Od zawsze mówiono mu, że jest najlepszy i nieomylny. Na spotkaniach z wszechpolakami ciągle powtarzał, że marzy, by być premierem – wspomina dziś dawny kolega Giertycha. A inny dodaje: – Często podkreślał, że dla niego najważniejszy jest on, później państwo i na końcu jednostka. Moja hierarchia była inna: najpierw człowiek, społeczeństwo i państwo, dlatego odszedłem z LPR. Roman Giertych szybko – co może budzić podziw – wspiął się na partyjne wyżyny. Jako 18-latek reaktywował Młodzież Wszechpolską, co było początkiem budowania własnego zaplecza politycznego. Kilka lat później zaangażował się w budowę LPR. Choć powstawała ona w zaciszu gabinetu kancelarii Romana Giertycha, nikt ze starych politycznych wyjadaczy nie sądził, że młody działacz tak szybko przejmie ster w ich partii. Jak to się stało? Byli działacze Ligi z żalem mówią, że wypromował się w świetle jupiterów, że to media pozwoliły zbudować mu dzisiejszą pozycję, bo był wyrazisty i dziennikarze chętnie go pokazywali. Ale to tylko półprawdy. W zdobyciu przywództwa w Lidze Giertychowi pomogły wzajemne kłótnie polityków z pierwszej linii. Ambitnemu, acz pozostającemu na uboczu politykowi, pozostało czekać, aż giganci Ligi wytną się sami. Nie trwało to długo. Dziś z dawnej założycielskiej ekipy Ligi pozostało niewielu. Nie ma już Jana Łopuszańskiego ani zwalczającego go Antoniego Macierewicza. Nie ma też Zygmunta Wrzodaka ani Gabriela Janowskiego. Z 10 eurodeputowanych, jakich miała Liga w Parlamencie Europejskim, w jej szeregach zostało… trzech, w tym ojciec Romana Giertycha. W ten sposób zmarnował się niewątpliwie sukces w unijnych wyborach (drugi wynik). Giertych nie przyglądał się jednak biernie walkom i upadkom kolejnych liderów Ligi, ale spokojnie budował własną frakcję opartą na wszechpolakach. W pogadankach z nimi roztaczał wizję przejęcia władzy. Obejmowała ona trzy etapy: budowanie struktur i przygotowywania kadr, przejęcie władzy oraz odbudowa Polski. W 1997 r. obiecywał, że za 10 lat wszechpolacy będą w Polsce rządzić. I, jak się wydaje, ma szansę dotrzymać słowa. Władza tak, ale w swoim czasie – Giertych przyjął metodę długiej drogi, co zresztą jest charakterystyczne dla narodowców. W przeciwieństwie do Andrzeja Leppera nie spieszy się do władzy. Jest młody i wie, że może poczekać – ocenia jeden z polityków PiS. Były współpracownik Giertycha twierdzi, że chciałby on pójść śladem włoskiego polityka Gianfranca Finiego, który zaczynał od partii neofaszystowskiej, a teraz jest ministrem spraw zagranicznych. Ale zanim Finni trafił do rządu, zmienił swoje ugrupowanie z neofaszystowskiego na centrowe. Aby się uwiarygodnić, odbył nawet pielgrzymkę do Auschwitz i do Jerozolimy. Giertycha nęci podobna droga. Ale okazuje się ona wyboista. Po sukcesie w wyborach europejskich Giertych liczył, że przesunie Ligę bardziej w kierunku centrum. Pierwszym krokiem był wywiad w „Gazecie Wyborczej” pod wymownym tytułem „Jestem Europejczykiem”. W Lidze wybuchła jednak
Tagi:
Joanna Tańska