Pisarki portret intymny

Pisarki portret intymny

Warszawa 25.02.2021 r. Mira Marcinow – filozofka i pisarka. fot.Krzysztof Zuczkowski

Społecznie mamy większe przyzwolenie na opowieści o życiu seksualnym mężczyzn niż kobiet Mira Marcinów – polska filozofka i pisarka, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii, laureatka Paszportu „Polityki” za książkę „Bezmatek” Na temat tej w gruncie rzeczy bardzo intymnej książki udzieliłaś już sporo wywiadów. Czy pozwoliło ci to nabrać do niej dystansu? – Wydaje mi się, że na samym początku miałam dużo więcej dystansu. Przy pierwszych wywiadach – dla „Dwutygodnika” i „Wysokich Obcasów” – czułam, że mogę mówić więcej. Myślałam wówczas, że książkę przeczyta niewiele osób, że pozostanie w niszy. Bo chociaż wyszła w dużym wydawnictwie, to w sekcji „Poza serią”, w której znajdują się tytuły niszowe. Potem jednak, gdy „Bezmatek” zaczęło czytać coraz więcej osób, także tych „spoza bańki”, którym odróżnienie bohaterki literackiej od mojej matki i narratorki ode mnie przychodziło z trudem, zaczęłam być ostrożniejsza. Pewnie pojawiły się pytania o co bardziej pikantne szczegóły, o oknodziwkę i uwiedzenie 19-latka? – Szczęśliwie takich pytań nie było wiele, ale może dlatego, że unikałam możliwości ich zadania. Nie chodziłam do telewizji, nie przyjęłam zaproszenia do „Tok Szoł” Wojciecha Jagielskiego, bo wiedziałam, że program, w którym wydobywa on „najskrytsze sekrety ze swojego rozmówcy”, nie jest dla mnie. Nie pisałam tej książki z myślą o jej potencjalnej popularności, chciałam stworzyć literaturę i nie myślałam, co będzie potem. Przede wszystkim: to nie jest książka non-fiction, historia moja i mojej mamy, z drugiej strony… to również moja opowieść. Wydaje mi się, że połączenie kiczu i czarnego humoru skutecznie pozwala ci uciec od patosu, stanowi także formę wzięcia w nawias „autobiograficzności” tematu. – Ta kiczowatość jest też dla mnie formą walki z patriarchatem, z wymuszoną kulturowo powagą. Jeden wydawca, do którego wysłałam książkę, napisał mi, że nie może zrozumieć, jak obok tak mądrych treści może się znaleźć taki kicz. Ja o tej potrzebie kiczu piszę wprost w „Bezmatku”. W mojej książce są i Roland Barthes, i ten Paolo Coelho. Pomieszanie śmierci z seksem, czarnego humoru z żałobą, dobrej i „złej” sztuki – to wszystko jest doświadczeniem, o którym chciałam opowiedzieć. Książka powstawała spontanicznie. Wystukiwałaś ją na telefonie w trakcie karmienia syna. Czy nie była to pewnego rodzaju forma zachowania pamięci, stworzenia opowieści o babce dla wnuka? – Nie myślałam tak o tym. Karmienie to bardzo intymny moment. W tym początkowym zaabsorbowaniu macierzyńskim nie ma się kompletnie czasu. Ale były chwile, kiedy mogłam co najwyżej spojrzeć do telefonu i miałam taką potrzebę pisania, że faktycznie napisałam cały „Bezmatek” w ten sposób. To niewygodne połączenie doświadczenia śmierci bliskiej osoby i narodzin dzieci było wezwaniem do pisania. Myślę, że ta książka musiała zostać napisana, nawet w takich warunkach. Poza tym notatki w telefonie to ostatni bastion intymności, własna przestrzeń, taki „własny pokój”. To był dla ciebie trudny czas – piszesz, że wózek inwalidzki stał obok wózka dziecięcego jak jakaś pretensjonalna instalacja artystyczna. No właśnie, między patosem śmierci a wzniosłością macierzyństwa znalazłaś dla siebie miejsce na bardzo sensualne, erotyczne, a nawet rubaszne opowieści. – Niektórym bardzo się to nie podobało! To jest silny i pierwotny lęk przed seksualnością rodziców, zwłaszcza matek. Nie podobało się, że poruszam tematy tabu, takie jak seks po śmierci bliskiej osoby. W końcu w żałobie rozumianej jako rytuał nie ma miejsca na taniec, ale czy jest miejsce na seks? Nie mówi się o tym wprost, ale chyba tym bardziej nie ma wtedy miejsca na życie seksualne. A już większa niż zwykle witalność czy podwyższone libido to skandal! Zwłaszcza jeśli ta rozwiązłość dotyczy kobiety. – No tak, bo społecznie mamy większe przyzwolenie na opowieści o życiu seksualnym mężczyzn niż kobiet. Ale musimy pamiętać, że stłumienie kobiecej seksualności nieodłącznie wiąże się ze stłumieniem kobiecej mowy. Jedno ma wiele wspólnego z drugim: seks, żałoba i możliwość opowiadania o tych doświadczeniach. Wystarczy przypomnieć Antygonę, która łamie zwyczajowo przyjętą zasadę przeżywania żałoby w zaciszu domowym. Reformy Solona to wprowadzenie zakazu publicznego okazywania żałoby. Od VI w. p.n.e. zwłaszcza karane będą dzikie zachowania kobiet w żałobie. Co ciekawe, po publikacji książki dostawałam wiadomości od czytelniczek, piszących o poczuciu ulgi, którego doświadczyły, czytając o podobieństwach w zwróceniu się ku młodości, witalności, także seksualności, po miesiącach, latach obcowania ze śmiercią, starością czy chorobą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2021, 2021

Kategorie: Kultura