PIT-y na stół

PIT-y na stół

Czy utajnienie wynagrodzeń może być tylko przykrywką dla nepotyzmu, fikcyjnych etatów lub np. partyjnych synekur?

K.S.: – Najczęściej tak jest. Można przyjąć zasadę, że im bardziej nieprzejrzyste mechanizmy działania firmy, tym mocniej broni ona poufności wynagrodzeń, boi się ujawnić, komu i za co płaci. Tajne płace pozwalają ukryć nienależne wynagrodzenia czy niesprawiedliwość w sposobie ich naliczania. Dlatego tajność jest niedobra także z gospodarczego punktu widzenia. Jeśli ludzie pobierają wysokie premie i nagrody, musi to mieć uzasadnienie w wynikach ekonomicznych danej firmy. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z nadużyciem, które prędzej czy później musi się skończyć poważnymi kłopotami. W naszej świadomości funkcjonuje przekonanie, że w Polsce menedżerowie mają zbyt wysokie wynagrodzenia. Nikt nie zadaje sobie pytania, jaki jest ich wkład w wyniki firmy, czy takie wynagrodzenie jest sprawiedliwe. Jeśli ktoś przyniesie firmie 10 mln zł dodatkowego zysku, to dlaczego nie można mu wypłacić milionowej premii? Ale jeśli w bilansie jest strata, wynagrodzenie takiego menedżera staje pod znakiem zapytania. Płaca zawsze powinna być odzwierciedleniem wartości pracy zatrudnionego, tylko wtedy będzie sprawiedliwa. Jeżeli wartość pracy jest wysoka, wynagrodzenie również powinno być wysokie.

I.K.-O.: – Nepotyzm wiąże się nie tylko z wynagrodzeniami pracowników. To zdarza się już na etapie rekrutacji czy konkursu na stanowisko. Jeśli menedżer bądź dyrektor jest świadom, że zatrudnienie kolegi, członka rodziny albo kogoś rekomendowanego przyczyni się do poprawy funkcjonowania firmy, nie ma zagrożenia. W przeciwnym razie, przyjmując osobę niekompetentną, nielojalną i nieangażującą się w sprawy firmy, przyczyni się do swojej przegranej, będzie musiał odpowiadać za nieprzemyślane decyzje. W sumie jest to kwestia kultury menedżerskiej, która powinna dotyczyć całej administracji. Zarządzanie to system naczyń połączonych. Natomiast wyrwana z kontekstu informacja o zarobkach konkretnych osób może budzić niepotrzebną sensację. Sprawa tworzenia systemów wynagradzania mogłaby być natomiast podstawą do debaty publicznej i regularnego monitoringu wykorzystania zasobów ludzkich.

Czy jawność płac to zachęta do zwiększenia wydajności?

K.S.: – Jawność to głównie zachęta do sprawiedliwego wynagradzania pracowników. Korelacja z wydajnością pracy nie jest tak oczywista. Jeśli system wynagradzania jest motywujący i sprawiedliwy, na pewno wpływa to na poprawę jakości pracy, wydajności i innych wskaźników efektywności.

I.K.-O.: – Jawność mogłaby być hamulcem wzrostu wydajności, zwłaszcza gdyby systemy motywacyjne były źle wdrażane. Trzeba więc zadbać o to, by system płacowy był sprawiedliwie i racjonalnie skonstruowany. Błędy w tym systemie należy szybko usuwać, aby nie przynosiły negatywnych skutków ekonomicznych.

Czy jawność wynagrodzeń to gwarancja dobrej atmosfery w miejscu pracy i np. zabezpieczenie przed dyskryminacją płacową kobiet?

K.S.: – Bezwzględnie tak, bo sprawiedliwy i efektywny system wynagradzania działa stabilizująco i motywująco. Widzimy, że ktoś zarabia więcej od nas, i rozumiemy, dlaczego tak jest. System niesprawiedliwy powoduje niesnaski i pretensje. To dotyczy również kryteriów i procedur premiowania. W jawnym systemie jest jasne, dlaczego on ma, a ja nie mam, dlaczego podwyżka dla Jana jest wyższa niż dla Krystyny. W takich warunkach dyskryminacja płacowa kobiet stałaby się niemożliwa.

I.K.-O.: – Przypadki takie, zwykle jednostkowe, są często ujawniane np. przez media i to służy przywróceniu sprawiedliwości. Pełna jawność wszystkich wynagrodzeń nie zapobiegłaby dyskryminacji kobiet.

Czy jawność wynagrodzeń najwyższych władz, premiera, ministrów, prezydentów, posłów, wojewodów itd., w pełni nas satysfakcjonuje, czy jedynie odsłania tzw. wierzchołek góry lodowej?

K.S.: – Ciągle jeszcze jest to wierzchołek góry lodowej, bo ujawnione są tylko wynagrodzenia finansowe wynikające z umowy o pracę, a nie całkowity dochód i świadczenia pozapłacowe. Często nie wspomina się o kosztach utrzymania mieszkania służbowego, służbowego samochodu, kartach płatniczych, środkach na utrzymanie biura, na delegacje, reprezentację itd. Te wszystkie dodatkowe koszty powinny być wykazane w imię jawności i przejrzystości życia społecznego.

I.K.-O.: – W jakimś sensie jawna jest tylko płaca zasadnicza, a każdy prezydent, burmistrz, wojewoda ma także wiele elementów zmiennych wynagrodzeń, przywileje pozapłacowe, specjalną opiekę medyczną, wczasy, dofinansowanie posiłków i różne pakiety motywacyjne. A dodatkowo słyszymy później, że przy końcu kadencji urzędnik państwowy dostaje wysoką odprawę. Jawność wynagrodzeń tych osób to zdrowa praktyka. Nie widzę tutaj powodów do sprzeciwu, bo urzędnicy państwowi są wynagradzani z naszych podatków.

Foto: archiwum prywatne

Strony: 1 2

Wydanie: 06/2015, 2015

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 22 lutego, 2015, 06:15

    W Szwecji też jest dostęp do deklaracji podatkowych wszystkich obywateli. Ostatnio podano że dyrektor Swedbank, pan Michael Wolf dostał podwyżkę. o 60 %. Zarabia teraz 13 000 000 koron rocznie. Dostaje także wpłatę na Fundusz Emerytalny, 4 500 000 koron. Przeciętna roczna pensja w Szwecji to około 300 000 koron.
    Oprocentowanie kont w Swedbanku 0%.
    Prawdziwy WOLF:

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy