Pociąg do Katowic…

Pociąg do Katowic…

Ekipa ze Śląska, która pociągnęła za Buzkiem do stolicy, szykuje się do odwrotu Cztery lata temu mówiło się o śląskim desancie na stolicę. Sprawa dyskusyjna, czy był to rzeczywiście desant, a przede wszystkim – śląski czy też śląsko-beskidzki. Ale nawet jeśli tak, sondaże jednoznacznie wskazują, że pociąg ruszy po 23 września w drogę powrotną. Właściwie ruszył już wcześniej. Funkcja głównego dyspozytora ruchu, naczelnika stacji (końcowej) i oczywiście kierownika pociągu należy się bez wątpienia Marianowi Krzaklewskiemu. Gdzie wysiądzie lider „S” – nie wiadomo. Adiunkt Krzaklewski urlopował się z gliwickiej politechniki jakąś dekadę temu, na Śląsk go mniej ciągnie, woli powietrze nadmorskie, a korzenie ma podgórskie. Prawdopodobnie więc nauka nic w przyszłości nie skorzysta. Funkcję maszynisty wypadałoby zarezerwować dla Jerzego Buzka. W poprzednich wyborach do Sejmu przyszły premier dostał 1488 głosów, ponieważ wyborcy nie za bardzo go znali (do Sejmu wszedł ze względu na wysokie miejsce na liście krajowej). Obecnie można spotkać się z poglądem, że wynik głosowania może być podobny, ponieważ wyborcy już go dobrze poznali przez cztery lata. Niedawno Buzek wyraził kredo wyborcze słowami: „Musimy być blisko ludzi, którym w ostatnich latach nie powiodło się”, co zostało przez niektórych przyjęte jako deklaracja bycia jeszcze bliżej we własnym gronie. A gdyby profesor Buzek nie wszedł do Sejmu, zawsze może wrócić do Instytutu Inżynierii Chemicznej PAN w Gliwicach. Nie ma mocnych na karierę Nie wiadomo, czym będzie się zajmował w nieodległej przyszłości obecny wicepremier, Janusz Steinhoff. Kandyduje on do Sejmu z listy AWSP w okręgu gliwickim. Niedawno mieszkańcy Zabrza i Gliwic otrzymali ulotkę z jego wizytówką. O ulotkę była mała awantura, ponieważ została wydana przed ogłoszeniem list wyborczych i bez logo komitetu wyborczego, ale istotniejsza jest strona kompozycyjna. Oprócz zdjęć z Janem Pawłem II, George’em Bushem, Janem Nowakiem-Jeziorańskim znalazło się również zdjęcie Steinhoffa z Aleksandrem Kwaśniewskim, opatrzone podpisem: „Mimo różnych poglądów współpraca z prezydentem układała się dobrze”. Niemal równocześnie pojawiły się (dementowane) pogłoski o tym, jakoby Steinhoff przymierzany był do stanowiska ambasadora w Rosji. Na pewno Janusz Steinhoff ma talent do przetrwania. W 1993 roku przegrał wybory do Sejmu, potem – będąc w opozycji – zajmował stanowisko prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. W stosownym czasie odszedł, by zrobić jeszcze większą karierę. O Jerzym Widzyku Lech Kaczyński wyraził się jako o jednej z jaśniejszych postaci tej ekipy, sugerując jednocześnie, że służby specjalne próbują go skompromitować. Były burmistrz Żywca, były szef Kancelarii Premiera i obecny minister transportu również kandyduje do Sejmu. Jeśli nie uda mu się zdobyć mandatu poselskiego, na pewno też sobie poradzi. Czy to w strukturach unijnych, czy w Polsce. Skończył Wydział Automatyki i Elektroniki AGH w Krakowie, Szkołę Menedżerów w Katowicach, Studium Pedagogiczne w AGH i Studium Kultury Żywego Słowa przy Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, posiada ponadto uprawnienia członka rad nadzorczych jednoosobowych spółek skarbu państwa. Honorowy obywatel Opola, do tego jeszcze potrafi grać na gitarze i śpiewać. Z braćmi Golcami raczej nie będzie jednak występował, bo – o czym świadczy stan majątku i zakup domu w Warszawie – do golców na pewno nie należy. Finansowo-polityczną karierę jak z bajki zrobił natomiast Tadeusz Donocik, obecny wiceminister gospodarki. W 1982 r. otworzył na głównej ulicy Chorzowa sklep, w którym handlował m.in. sprzętem sportowym i zegarkami. Pod koniec lat 80. był członkiem egzekutywy PZPR w KM w Chorzowie, sekretarzem partii w miejscowym WPHW. To dlatego jego druga pozycja na liście AWSP w okręgu katowickim (jako członka PPChD) wywołała protesty miejscowych działaczy prawicowych. Ale one nic nie zmieniły. W 1995 r. wiceminister przemysłu, Jerzy Markowski, powołał Donocika na stanowisko prezesa Węglozbytu. Donocik był wówczas prezesem (założycielem) Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, właścicielem prywatnej firmy (Interdont – szkolenia) i zrezygnował z funkcji członka Rady Banku Śląskiego. Był człowiekiem spoza branży, otwarcie mówiącym, że na handlu węglem się nie zna. Urzędowanie zaczął od kupna luksusowych mebli do biura i zrezygnowania z jazdy służbowym polonezem, bo mu się robiło niedobrze od zapachu benzyny. Dwukrotnie był wymieniany jako kandydat na wojewodę śląskiego. Jako komisarz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 39/2001

Kategorie: Kraj