Pociąg widmo

Pociąg widmo

Szaleństwo wokół złota nazistów Upały poczyniły szkody nie tylko w uprawach. Wielu ludziom skwar wysuszył mózgi. Od dwóch tygodni mamy do czynienia z halucynacją na punkcie pancernego pociągu ze złotem. Nie po raz pierwszy w powojennej historii Dolnego Śląska „odkrywano” tu nazistowski skarb. Teraz o istnieniu „złotego pociągu” donieśli adwokaci w imieniu dwóch klientów. Prawnicy złożyli zawiadomienie władzom Wałbrzycha, w okolicach którego ma być ukryty pociąg ze skarbem. Rzecznik miasta zapewnił, że meldunek o cennym ładunku przekazano wyżej, wojewodzie i trzem resortom: obrony, skarbu i kultury wraz z dziedzictwem narodowym. W pierwszym wysoki rangą wojskowy poinformował, że minister Tomasz Siemoniak wydał dyspozycje, by wojsko spenetrowało pobliskie Góry Stołowe. Z Ministerstwa Skarbu Państwa zgłoszono prawo państwa polskiego do ładunku pociągu. Podsekretarz stanu w resorcie kultury, generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski, dał wyraz przekonaniu, że na 99% pociąg może być ukryty w tamtych okolicach. Setki amatorów odkrywców, nie bacząc na ostrzeżenia, że pociąg może być zaminowany, ściągnęły z georadarami w lasy pod Wałbrzychem. W branżowych sklepach z wykrywaczami metalu cały sprzęt poszedł w jeden dzień. Cieszą się miejscowe władze, bo turystyka się rozwija. Oto krótka historia szaleństwa. Spróbujmy uporządkować fakty. Po pierwsze, oddziały saperów i specjalne

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 37/2015

Kategorie: Kraj