Oszukani niepełnosprawni

Oszukani niepełnosprawni

Warszawa 21.05.2018 r. Sejm - protest niepelnosprawnych. N/z: Adrian Glinka ( szary) i Kuba Hartwich ( ciemny ) na wozkach. fot.Krzysztof Zuczkowsk

Prezes rozdaje prezenty, a dla najsłabszych nie ma pieniędzy Kiedy Jarosław Kaczyński na konwencji Zjednoczonej Prawicy zapowiedział pięć prezentów dla narodu, zaskoczeni byli nawet niektórzy członkowie rządu. A co dopiero naród. Jak obiecał prezes, będzie m.in. 500+ na każde pierwsze dziecko, 13. emerytura i zniesienie podatku PIT dla osób do 26. roku życia. Dorośli niepełnosprawni i ich rodziny poczuli się oszukani. Przypomnieli sobie, że w ubiegłym roku nie został spełniony postulat strajkujących w Sejmie, którzy prosili o 500 zł „na życie”, bo – jak twierdził wówczas rząd – budżet by się zawalił. Tymczasem w nowym roku budżet okazał się z gumy. Ale mimo wielkiej jego rozciągliwości nie znalazły się w nim środki dla niepełnosprawnych. Już nazajutrz po konwencji jedna z liderek sejmowego protestu, Iwona Hartwich, twardo stwierdziła: – Nie jesteśmy niewidzialni. Osoby niepełnosprawne nadal nie mają zapewnionego godnego życia w naszym kraju. Zapowiedziała też, że 23 maja, trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, niepełnosprawni, ich rodziny i przyjaciele zjadą do Warszawy, by przypomnieć, że istnieją. Spotkają się pod Pałacem Prezydenckim, przejdą pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, a na koniec pod Sejm. Czy to coś zmieni? Jakub Hartwich, syn Iwony, ma taką nadzieję. Ale niewielką. – Nie spodziewamy się, że pan Kaczyński nam coś da. Protest jest po to, żeby uświadomić społeczeństwu, jak rządzący traktują ludzi niepełnosprawnych, i sprawić, żeby społeczeństwo się opamiętało przed wyborami. Pogrążam się w czarnej dziurze Monika Cycling jest w zarządzie Fundacji Toto Animo. Od lat działa na rzecz osób z autyzmem, bo sama ma dorosłego syna dotkniętego tą niepełnosprawnością. Walczy o środowiskowe domy samopomocy typu D i E, które w grudniu zniknęły z nowego rozporządzenia minister Rafalskiej, co skazało dorosłych niepełnosprawnych – takich jak jej syn – na siedzenie w domu. Kiedy usłyszała o prezentach prezesa, wkurzyła się. – Będę patrzyła na zamożne sąsiednie domy, na drogie samochody na podjazdach i myślała, że do tych rodzin dodatkowo będzie wpływać 500 zł na pierwsze dziecko, a ja nadal będę się pogrążać w czarnej dziurze – mówi ze smutkiem. – Takie działanie jest antagonizowaniem społeczeństwa. Czujemy się pominięci. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział, że planowany protest niepełnosprawnych będzie polityczny. Nie, to będzie protest przeciwko biedzie. Monika Cycling uważa, że to przykre, kiedy się widzi, że nie było pieniędzy, a tu nagle się znalazły, akurat przed wyborami. Spin doktorzy uznali, że niepełnosprawni nie są elektoratem, o który warto zadbać. Dlaczego? Ona tego nie rozumie. Jej syn chodzi na wybory. Ale wielu niepełnosprawnych umysłowo jest ubezwłasnowolnionych i nie głosuje, bo system pomocy społecznej zmuszał rodziców do takiego kroku, żeby mogli za dziecko załatwiać sprawy związane ze świadczeniami. W Europie jest inna tendencja – kolejne cztery kraje uznały prawo do głosowania osób z niepełnosprawnością intelektualną, w tym ubezwłasnowolnionych. – Mówi się o daninie solidarnościowej, która od tego roku ma być pobierana od najbogatszych – zwraca uwagę Monika Cycling. – Z tych pieniędzy mają być realizowane programy dla niepełnosprawnych, ale na razie nie wiadomo, jakiej wielkości ona będzie. Stworzenie Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych i wymuszanie, by osoby zarabiające ponad milion rocznie wspierały osoby niepełnosprawne, to sytuacja, która nas upadla. A na razie borykamy się z podwyżkami, które napędził m.in. system 500+. Teraz, kiedy na rynku znajdzie się jeszcze więcej pieniędzy, ceny zapewne pójdą w górę. Coraz trudniej będzie nam opłacić terapeutę dla syna, wyjechać z nim na obóz czy zapłacić za prywatną wizytę u lekarza. Koło w koło Dzień w dzień, przez 40 dni, od kwietnia do maja minionego roku telewizje pokazywały obrazki z protestu niepełnosprawnych w Sejmie. Na pierwszym planie Jakub Hartwich i Adrian Glinka. Jeden obok drugiego, koło w koło. Wcześniej znali się luźno, z protestów. Ale te 40 dni ich zbliżyło. Wyrośli na trybunów ludowych. A potem obaj znaleźli się na listach Koalicji Obywatelskiej w wyborach do samorządów, Jakub w Toruniu, Adrian w Olsztynie. Jakub został radnym. Cieszy się, że on, sam wymagający pomocy przy wielu prostych czynnościach, może pomagać innym. I być blisko ludzi. Na jego dyżury zgłasza się wiele

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2019, 2019

Kategorie: Kraj