Podzieleni przyszłością, połączeni przyszłością

Podzieleni przyszłością, połączeni przyszłością

Litwini oglądają polską telewizję, jeżdżą masowo do Polski i przez Polskę – na Zachód Rozmowa z Algirdasem Saudargasem, ministrem spraw zagranicznych Litwy – Według Banku Światowe­go, ogromne uzależnienie gospodarki litewskiej od Rosji sprawiło, że dotkliwiej niż inne byłe republiki bał­tyckie odczuliście skutki ro­syjskiego kryzysu. – Uzależnienie jest faktem. Nasza rafineria w Możejkach ma znacze­nie regionalne. Kiedy mieliśmy kło­poty z dostawami ropy naftowej z Rosji, zbudowaliśmy w Butindze nowoczesny terminal naftowy dla tankowców. Pokazaliśmy, że potrafimy się usamodzielnić. 30% akcji rafinerii sprzedaliśmy Ameryka­nom, którzy zajęli się jej menagamentem. Mamy jednak decydujący głos. Kupujemy rosyjską ropę. To opłaca się najbardziej . Sztuka, polega na tym, aby dawne powiązania i uzależnienia przekształcić w atut naszej gospodarki, w podstawę do rozwijania pozytywnej współpracy z Rosją. – ZSRR już dawno nie ma, ale radziecka historiografia, która, instrumentalizując umiejętnie pewne fobie li­tewskie, przedstawiała Unię  Lubelską jako wynik pol­skiego ekspansjonizmu, AK zaś jako wroga ludu litew­skiego, wciąż kształtuje obiegowe poglądy wielu Li­twinów. – Pewne mistyfikacje historiogra­fii radzieckiej, która służyła zasadzie „dziel i rządź”, zaciążyły na sposobie widzenia naszych stosun­ków w przeszłości. – Mało kto zastanawia się dziś nad Unią Lubelską, ale za to Litwini słuchają prowadzonego przez litew­skich Polaków ”Radia znad Wilii”, oglądają polską telewizję, jeżdżą masowo do Polski i przez Polskę – na Zachód. Na pierwszym miejscu jest język angielski, ale polski, jest modny. – Ostatnio jeden z pol­skich parlamentarzystów wnioskował, aby Polska nie była dłużej za darmo ambasadorem Litwy wo­bec Unii Europejskiej, lecz aby zażądała lepszego traktowania mniejszości polskiej. – Negocjacje z Unią to sprawa dwu­stronna. Oczywiście, bardzo sobie cenimy możność korzystania z doświad­czeń Polski w negocjacjach, także w wymiarze transatlantyckim. Kiedy już za 3, 5 lub 7 lat znajdziemy się w UE, będziemy razem pracować nad  tworzeniem infrastruktur regional­nych, również z udziałem Rosji. – Co zaś dotyczy takich czy innych pomysłów polityków lub osób prywatnych i u was, i u nas są to normal­ne sprawy, nie zakłócą dobrych dzisiaj stosunków litewsko-polskich. – Ma pan minister na myśli również sprawę „Kalenda­rza Litwina” na rok 2000, w którym część terytorium Polski, Białorusi i Rosji za­znaczono jako „czasowo okupowane etniczne ziemie litewskie” i który siał niena­wiść do Polaków, Rosjan, Żydów? – Widziałem ten kalendarz wyda­wany przez prywatne wydawnictwo Metskaitliu. Był dla mnie nie do przyjęcia jako dla chrześcijańskiego demokraty. Obrażał nie tylko Polaków. To przykry incydent. Premier Andrius Kubilius zwrócił się do Pro­kuratury Generalnej i na jego wniosek wstrzymano sprzedaż kalenda­rza. Odbędzie się sprawa kama. – Polacy w Wileńskiem skarżą się, że władze litew­skie opóźniają proces re­prywatyzacji ziemi. Na Kowieńszczyźnie zreprywatyzowano już 60% gruntów, w Wileńskiem – tylko 30%. – Są obiektywne przyczyny: zwra­canie ziemi, którą ludziom odebrano 50 lat temu, to skomplikowana spra­wa, zwłaszcza że historia, uwarunko­wania prawne były na Wileńszczyźnie bardziej skomplikowane. Sami zwróciliśmy uwagę na te opóźnienia. W tej sprawie nastąpi przyspieszenie: od strony dokumentacji cały proces zakończy się na Wileńszczyźnie je­szcze w 2000 r. Ponadto, im bardziej skomplikowane sprawy, im więcej biurokracji, tym wię­cej pokus. Korupcja wśród urzędników stanowi na Li­twie wyzwanie, podobnie jak w całej Europie. – Rozpowszechniona jest opinia, że zamieszkana przez ok. 300 tys. litewskich Polaków Wileńszczyzna najbardziej zaniedbanym gospodarczo regionem Litwy. – Kiedy istnieją dysproporcje między regionami, istnieją też obiektywne ich przyczyny. Na przykład bezrobocie na Litwie, które w skali kraju wynosi 10%, w Kowieńskiem jest wyższe niż na Wileńszczyźnie. Jako następstwo kryzysu rosyjskiego zastój gospodarczy dotknął różne regiony. W Mariampolu, na pograniczu z obwodem królewieckim (kaliningradzkim), powstał kwitnący rynek używanych samochodów. Urosła wokół niego cała infrastruktura. Kryzys wszystko to naruszył. – Ale czy to przypadek, że w największych skupi­skach Polaków na Litwie jest najniższa frekwencja wyborcza? – Obserwujemy wzrastającą bierność całego społeczeństwa. Na początku roku zbyt optymistycznie oceniliśmy perspektywy gospodarcze na 1999 r. Tymczasem ubiegły rok okazał się czarnym rokiem gospodarki litewskiej. Produkt Krajowy Brutto spadł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2000, 2000

Kategorie: Wywiady