Pojedynek z gladiatorem

Pojedynek z gladiatorem

Walka z marlinem może trwać wiele godzin. Jak u Hemingwaya Marcin Gienieczko Korespondencja z Antalyi Wędkarz musi być w dobrej formie, aby podjąć takie wyzwanie. Ponadstukilowej rybie trzeba przeciwstawić dobrej jakości sprzęt oraz siłę własnych mięśni. Walka z gladiatorem mórz może trwać kilka godzin i przypominać zmagania opisane przez Ernesta Hemingwaya w opowiadaniu „Stary człowiek i morze”. Wędzisko podskakuje w uchwycie. Jego koniec kieruje się prosto w dół. Kołowrotek wydaje przeciągły pisk. Linka schodzi z niego z sykiem. Napina się jak struna wiolonczeli. Wędzisko wygina się, jakby miało zaraz pęknąć na pół. Ryba pędzi w stronę horyzontu. Marlin potrafi wyciągnąć 200 m linki w ciągu 10 sekund. Wyskakuje z wody. W powietrzu wygina grzbiet. Wygląda jak wijąca się olbrzymia bryła srebra. Nagle zmienia taktykę, nurkuje. Wydaje się, że zmagania wcale go nie męczą. Nawijanie stalowej linki na kołowrotek można zacząć dopiero wtedy, gdy ryba przestanie się miotać. Walka może potrwać klika godzin i jest bolesna dla rąk. Wódz na morzu Antalya, słoneczne tureckie wybrzeże. Przy nagrzanej betonowej kei cumują kutry i małe łodzie rybackie. – Jutro rano wyruszamy na marlina, orkinosa i murenę – 42-letniemu Keremowi składanie angielskich słów przychodzi z trudem. Ręce ma popękane od soli. Na ramieniu wytatuowanego rekina. Nosi długie włosy i ma 15-centymetrową bliznę na brzuchu po portowej rozróbie. Popija zimne piwo. – Płyń z nami – zachęca. „Babur” kołysze się na turkusowej wodzie. Ma 7,5 m długości. Babur był wojownikiem, wodzem tureckich wojsk, które podbiły pół Azji: Turkmenistan, Tadżykistan, Uzbekistan. Był bardzo waleczny jak na starego żołnierza. Łódź Kerema również nie jest młoda, ale tnie morze z dużym impetem. Rybacy zrzucają na pokład paczki sprasowanych makreli – przynętę. Przed nami kilka dni włóczęgi na ciepłym morzu. Bierzemy kurs na wybrzeże Libii. Steruje Kazim, z pochodzenia Afgańczyk. Kerem i jego syn Ekrem przygotowują przynętę. Solona makrela to przysmak marlinów i orkinosów. Rybę trzeba przeciąć na pół i wbić na hak. Zapach makreli Zachodni wiatr znosi naszą łupinę ku Anamur, najbardziej na południe wysuniętemu skrawkowi Turcji. Stąd już niedaleko do Cypru. Pod wieczór wiatr słabnie, a po zmroku cichnie zupełnie. Gdzieś w oddali przesuwają się kontury olbrzymich statków. Czy reflektor radarowy naszej łódeczki zostanie w porę zauważony przez oficerów wachtowych? Na radarowych monitorach kolosów sunących z dużą prędkością „Babur” to ledwie dostrzegalny punkcik. O szóstej rano jest już gorąco jak w piekarniku. Kerem na przywitanie dnia wyciąga piwo z chłodni na ryby. Ekrem krzyczy: – Kreta, Kreta! Ale to nie grecka wyspa, lecz olbrzymi żółw morski. Moje spodnie przesiąkły zapachem makreli. Obok nas pojawia się 10-metrowy kuter. – Nigdy nie wypływaj w morze bez brata – śmieje się Kerem. – To Ibo, brat mojej żony. Kilka dni temu na tych wodach Ibo wraz z synem złapali dwa 80-kilogramowe marliny. Zdejmujemy tent, płócienny daszek chroniący głowy od słońca. Przeszkadzałby przy łowieniu. Na łowisku zostawiamy za sobą 15 km stalowej linki. W rezerwie mamy trzy 40-sążniowe zwoje. Do głównej linki co dwa metry przywiązane są linki z hakiem i plastikową butelką, która odgrywa rolę spławika. Haczyki mają po 10 cm. Na każdy z nich Kerem nadziewa połówkę makreli. Rybak mocno trzyma linkę między kciukiem i palcem wskazującym, uważnie śledzi, aby się nie poplątała. Nerwowo zaciąga się kolejnym pa-pierosem. „Babur” płynie wolno. To już 340. hak wrzucony do morza, zostało nam jeszcze 10. Na koniec co 3 km rozstawiamy pięć dużych boi na znak, że łowisko zostało przez nas zajęte. Rzucamy za burtę mały balast, aby zmniejszyć dryf łodzi. Teraz pozostaje czekanie. Mocny przechył na lewą burtę. Wchodzę do kajuty. Nagrzane powietrze bucha w twarz. Z trudem łapię oddech. Słony prysznic – fala wpada do kajuty. Robi mi się niedobrze. Czuję, że zaraz zacznie się choroba morska. Marlin ekspres Kerem leczy opuchnięte, poprzecinane od linki i haków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2010, 2010

Kategorie: Świat