Hinduski król stali zamierza przejąć europejski koncern wart 93 mld euro. Rządy Francji, Hiszpanii i Luksemburga są zaniepokojone Lakshmi Mittal Niwas, hinduski król stali, zamierza przejąć europejski koncern Arcelor. Ta wiadomość wywołała przerażenie wśród związkowców i polityków. Tego bowiem jeszcze nie było. Stalowy gigant, numer 1 na świecie (roczna produkcja 66 mln ton), próbuje połknąć numer 2 (produkcja – 53 mln ton). Zapowiada się największa fuzja w historii tego przemysłu. Jeśli Mittal zrealizuje swój zamiar, powstanie pierwszy koncern produkujący ponad 100 mln ton stali rocznie, co stanowi jedną dziesiątą światowego rynku. „Stalowy radża” z Indii jest gotów zapłacić za europejską firmę 18,6 mld euro. Ale szefowie Arceloru zamierzają zachować samodzielność. „Nie potrzebujemy Mittala”, deklaruje dyrektor europejskiej grupy, Guy Dollé. Jego zdaniem, konsekwencje fuzji okażą się dramatyczne dla akcjonariuszy, a przede wszystkim dla pracowników Arceloru. „Wiedzieliśmy od niemal roku o tych apetytach Mittala. Jesteśmy przygotowani do obrony”, zapowiada Dollé i podkreśla, że Mittal Steel to grupa „mniej niż przeciętnych przedsiębiorstw”. Natomiast Arcelor można uznać za Airbusa europejskiego przemysłu stalowego. Dollé ma nadzieję, że do fuzji nie dojdzie, z powodu zbyt dużych różnic „kultury przedsiębiorstw”. Zapowiada się walka stalowych gigantów, która może potrwać nawet pół roku. Ale eksperci uważają, że hinduski przedsiębiorca zrealizuje swój cel. Być może tylko będzie musiał zaproponować nieco wyższą cenę kupna (aczkolwiek zapowiada, że oferta Mittal Steel jest ostateczna). Arcelor powstał w 2002 r. z połączenia francuskiej grupy Usinor SA, luksemburskiej Arbed SA i hiszpańskiej Aceralia Corp. Siderurgica SA. Miał być okrętem flagowym europejskiego przemysłu ciężkiego. Obecne zakusy hinduskiego magnata budzą więc poważne zaniepokojenie polityków w Paryżu, Madrycie i Luksemburgu. Ten ostatni kraj jest największym indywidualnym akcjonariuszem Arceloru (5,62% udziałów) i właśnie w Luksemburgu europejski koncern ma swą siedzibę. Dwaj luksemburscy ministrowie oświadczyli, że rząd jest zdecydowany chronić polityczne, przemysłowe, finansowe i socjalne interesy Wielkiego Księstwa jako siedziby i udziałowca Arceloru. Francuski minister finansów, Thierry Breton, wyraził wątpliwość, czy z powodu owych „różnic kultury przedsiębiorstwa” oba koncerny będą mogły funkcjonować wspólnie. Żalił się, że Mittal nie próbował „przyjaźnie” dogadać się z Arcelorem, lecz od razu przedstawił swą ofertę. Minister nie ukrywał także obaw o miejsca pracy. Arcelor zatrudnia w Europie 77 tys. osób, z czego 28,5 tys. we Francji. Thierry Breton zapowiedział jednak, że nie będzie państwowej interwencji w obronie koncernu. Komentatorzy zwracają uwagę, że obie grupy pod względem geograficznym doskonale do siebie pasują, ale mają odmienne metody działania. Specjalnością Mittal Steel jest konsekwentne obniżanie kosztów i masowa produkcja, natomiast Arcelor wytwarza produkty zaawansowane technologicznie, znakomitej jakości, ale kosztem pewnego ograniczenia zysków. Ponadto tradycyjnie w zachodnioeuropejskich fabrykach pracownicy korzystają z licznych przywilejów socjalnych. Ich koledzy w grupie Mittala nie zawsze mogą na to liczyć, a sam przedsiębiorca ma mało pochlebną opinią człowieka, który kupuje stalowe holdingi po to, aby je rozbić lub zniszczyć. W ubiegłym tygodniu rozpoczął batalię, aby przekonać oponentów, że nie ma złych zamiarów, Zapewniał, że nie po to kupuje europejski koncern, aby zamykać huty i walcownie. Oświadczył, że rozważa możliwość przeniesienia kwatery głównej Mittal Steel z Londynu i Rotterdamu do Luksemburga. Zdaniem Mittala, Europa potrzebuje silnej grupy przemysłu stalowego, gdyż tylko taka będzie się liczyć na światowym rynku, a fuzja obu gigantów pozwoli na oszczędności w marketingu, badaniach i zakupach, oceniane na miliard dolarów. Ekonomiści przyznają, że stalowy radża w znacznej części argumentuje słusznie. Globalizacja ma swoje prawa, światowy przemysł stalowy nie uniknie konsolidacji. Według ekspertów Deutsche Banku, w 2010 r. na rynku pozostaną trzy, cztery liczące się koncerny produkujące rocznie po 100 mln ton i więcej. Prawdopodobnie Mittal Steel będzie pierwszy. Hinduski potentat spodziewa się, że dzięki połknięciu Arceloru zdobędzie bazę do ekspansji na najbardziej perspektywicznych rynkach – indyjskim i chińskim. Dla inwestorów przemysłu stalowego potencjalna fuzja gigantów byłaby korzystna. Mogłaby
Tagi:
Krzysztof Kęciek