Kto ukradł milenijną pluskwę?

Kto ukradł  milenijną  pluskwę?

Krach komputerów sparaliżował satelity szpiegowskie USA. Ale globalny krach nie nastąpił Dennis Olson nie kryje rozczarowania. Ten inżynier ze stanu Wisconsin wcześnie doszedł do wniosku, że komputerowy Problem Roku 2000 spowoduje powszechny chaos. Wraz z rodziną wyprowadził się więc na odludzie, kupił generator prądotwórczy, masę konserw, skrzynię mydła oraz cały arsenał broni. Nadszedł jednak Nowy Rok i nic się nie stało. W przewodach nadal płynął prąd, samoloty nie spadały z nieba, oszalałe komputery nie odpaliły rakiet międzykontynentalnych. Dennis Olson stał się od razu pośmiewiskiem sąsiadów. 2 stycznia pojechał do specjalnego “sklepu dla przezornych surwiwalistów”, gdzie usiłował zwrócić m.in. radioodbiorniki napędzane energią słoneczną i wielkie wory suszonej fasoli. Nie przyjęto jednak tych towarów. “Zapłaciłem za nie 20 tysięcy dolarów. Część z pewnością oddam organizacjom dobroczynnym, nie musimy przecież jeść tej fasoli do końca życia”, żali się inżynier, specjalista komputerowy. Jeszcze bardziej rozgoryczeni są jego synowie. “Nie mieliśmy nawet telewizora, bo tata mówił, że wkrótce nie będzie prądu. Zamiast tego musieliśmy motykami uprawiać ziemię”, opowiada 17-letni Tim Olson. Nie tylko on się zawiódł. Cały świat czekał w napięciu na wielką katastrofę w Nowy Rok, gdy, jak zapowiadali eksperci, komputery odczytają rok 2000 jako 1900 lub zerowy i stracą elektroniczne zmysły. Media od lat ostrzegały przed wielkim krachem. Tymczasem nie stało się właściwie nic. Nawet w krajach, które bardzo późno wzięły się za bary z milenijną pluskwą, jak Iran czy Paragwaj, infrastruktura i wszystkie systemy bankowe funkcjonowały bez zarzutu. 1 stycznia wydawało się, że jedynym państwem, w którym dojdzie do elektronicznej apokalipsy, będzie Gambia. Władze Gambii, obawiając się, że cały publiczny system finansowy i podatkowy przestanie działać, ogłosiły poniedziałek, 3 stycznia, dniem wolnym od pracy. Ale także w tym afrykańskim kraju wszystko rozeszło się po kościach. Mieszkańcy globalnej wioski odetchnęli z ulgą i zaczęli żartować sobie z dawnych lęków. Popularny paryski dziennik “France-Soir” zapytał: “Kto ukradł pluskwę? Co stało się z tym wielokrotnie zaklinanym potworem, wirtualnym wirusem, który zagrażał naszym domom i elektrowniom atomowym? Czy groźna pluskwa urodziła mysz?”. Rosyjski minister energii atomowej, Jewgienij Adamow. zapytany 1 stycznia o skutki Problemu Roku 2000, odpowiedział z powagą: “Kiedy odśnieżałem ścieżkę przed domem, złamała się łopata. To z pewnością robota pluskwy”. Agencje informacyjne doniosły, że jedną z najbardziej poszkodowanych w wyniku Y2K (jak w nomenklaturze anglosaskiej nazywa się Problem Roku 2000) została tajlandzka przekupka uliczna, Kieuthong Attaparb z miasta Rayong, która w obawie przed elektronicznym chaosem zabrała z banku wszystkie swoje oszczędności – równowartość 2700 dolarów. W domu kobiety wybuchł jednak pożar i gotówka poszła z dymem. Banki tajlandzkie nie zanotowały w noworoczną noc żadnych problemów. Podobnego pecha miał pewien oficer armii malezyjskiej, który przezornie pobrał z banku pieniądze i biżuterię wartości 8160 dolarów. W kilkanaście godzin później fortuna ta padła łupem włamywaczy. Desperacko poszukujące cybernetycznych awarii media doniosły, jak to komputery w więzieniu w Neapolu dopisały skazańcom po 100 lat do wyroków, a klient wypożyczalni wideo w Albany w stanie Nowy Jork otrzymał do zapłacenia rachunek opiewający na 91 tysięcy dolarów, ponieważ, jak wyliczył komputer, kaseta zwrócona została o cały wiek za późno… Takich ciekawostek było jednak jak na lekarstwo, toteż dziennikarze brukselskiego dziennika “Libre Belguiqe” sami wymyślili sensację. Pierwsza strona gazety z 3 stycznia była prawie całkowicie nieczytelna. Wyraźnie wydrukowano tylko jedno zdanie: “Problem komputerowy sparaliżował nasz system edytorski zaraz po północy”. Kiedy okazało się, że w żadnych zakątku świata nie doszło do cybernetycznego Armagedonu, od razu rozległy się głosy, że cały problem został sztucznie rozdmuchany przez żądnych zysku producentów nowego oprogramowania czy też rozmaite “ciemne siły”. Wysoki urzędnik rządu Słowenii, odpowiedzialny za Problem Roku 2000 już 3 stycznia stracił posadę, oskarżono go bowiem o przecenienie niebezpieczeństwa. Premier Czech, Milos Zeman, doszedł do wniosku, że “histeria na temat Y2K jest wynikiem szerzącego się fetyszyzmu kultury komputerowej”. Według mediów kubańskich, pluskwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2000, 2000

Kategorie: Świat