Amnestia dla 32 tysięcy skazanych

Amnestia dla 32 tysięcy skazanych

Czechy protestują przeciwko decyzji prezydenta Klausa W 20. rocznicę podziału Czechosłowacji prezydenci Václav Klaus i Ivan Gašparovic ogłosili amnestię dla części więźniów z czeskich i słowackich zakładów karnych. Czeskie społeczeństwo jest oburzone decyzją prezydenta, który wkrótce zakończy ostatnią kadencję. Obywatele petycję piszą Ogłoszenie w orędziu noworocznym prezydenta Klausa amnestii wywołało falę protestów w Czechach. Prawie 123 tys. osób podpisało przeciwko niej petycję, udostępnioną na portalach społecznościowych Twitter i Facebook. „Decyzja pana prezydenta jest kpiną z ciężkiej i odpowiedzialnej pracy policjantów, sędziów i prokuratorów oraz wyrzuceniem w błoto miliardów koron wydanych na procesy sądowe”, argumentują. Z ankiety przeprowadzonej przez czeską telewizję publiczną wynikało, że 80,2% Czechów sprzeciwia się amnestii, a 85% czytelników serwisu CeskéNoviny.cz uznało ją za skandaliczną. Na znak protestu portrety prezydenta usunięto z setek czeskich urzędów i szkół. Prezydent Klaus nie po raz pierwszy stał się obiektem kpin internautów. Proponowali oni m.in. nazwanie jego imieniem czeskich więzień oraz utworzenie z amnestionowanych „przybocznej partii politycznej”. Prezydent odpowiedział oponentom, że chciał jedynie „dać szansę więźniom skazanym za drobne przestępstwa i nie chodziło mu o konkretne przypadki”. W sieci popularny stał się żart: „Václav Havel przed zakończeniem ostatniej kadencji odznaczył kolegów, a Václav Klaus swoich amnestionował”. Przypomnijmy, że prezydent Václav Havel ogłosił trzy amnestie, z czego w styczniu 1990 r. największą (wypuszczono 23 tys. z 31 tys. więźniów), za którą również był krytykowany (m.in. przez Klausa). Czeskie media podkreśliły jednak znaczącą różnicę między aktami ułaskawienia z 1990 i 2013 r. Havel ze skutkami swojej decyzji musiał się uporać sam w trakcie kadencji. Z efektami „szansy” danej przez Klausa tuż przed ustąpieniem z pełnionej funkcji zmierzy się już jego następca (podobnie postąpił w 1935 r. prezydent Masaryk). Kryminolożka Alena Marešová, autorka pracy poświęconej pierwszej amnestii po aksamitnej rewolucji, powiedziała dziennikowi „Dnes”, że nie można porównywać tych dwóch aktów: „Jedyne, co mają wspólnego, to prawdopodobieństwo, że znaczna część wypuszczonych wróci do więzienia. Stało się to w roku 1990 i tak będzie teraz”. Wyszli i nabroili Policja, obawiając się rezultatów ułaskawienia, zwiększyła liczbę patroli. Niektórzy więźniowie zaraz po wyjściu na wolność ponownie złamali prawo. Policja odnotowała, że w ciągu pierwszych czterech dni od otwarcia więziennych bram dopuścili się 60 przestępstw i czynów karalnych, zwykle bójek i kradzieży. Kilkanaście osób nie spędziło na wolności nawet doby i wróciło za kratki w ciągu 12 godzin! Oprócz głównego powodu ogłoszenia amnestii, czyli uczczenia 20-lecia powstania Republiki Czeskiej, jest jeszcze drugi, równie istotny, choć rzadziej wymieniany – przepełnione więzienia. Wypuszczenie ponad 7 tys. z 23 tys. więźniów to także szeroko zakrojona akcja wymiaru sprawiedliwości i służb więziennych. Według obliczeń stowarzyszenia Rubikon, które pomaga więźniom wrócić do normalnego życia, państwo zaoszczędzi aż 2,5 mld koron (jeden więzień kosztuje miesięcznie 30 tys. koron). Czeskie media prezentowały sylwetki bardziej kontrowersyjnych amnestionowanych, począwszy od byłego szefa Najwyższej Izby Kontroli oraz byłego szefa Czesko-Morawskiego Związku Piłkarskiego zamieszanych w afery, poprzez członków partii nazistowskiej, a także menedżerów, których działania przyniosły straty w wysokości miliardów koron, na celebrytach i skorumpowanych politykach skończywszy. Niektórym udało się uniknąć odsiadki, ponieważ latami przeciągali postępowania sądowe. Procesy trwające ponad osiem lat, o ile maksymalna grożąca kara nie przekracza 10 lat więzienia, zostały anulowane. Klaus tłumaczył: „Dorzuciłem dwa lata do ogólnie przyjętych norm Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który zakłada, że taki proces powinien się zakończyć w ciągu sześciu lat”. Humanitarny gest prezydenta okazał się nieudaną próbą odzyskania popularności przed ustąpieniem z urzędu. Decyzja zbulwersowała nie tylko obywateli, lecz także media, prawników, sędziów i polityków. Koalicyjna partia TOP 09 skrytykowała Klausa i odcięła się od amnestii, nie chcąc mieć z nią nic wspólnego. Co więcej, zaproponowała odszkodowania dla wszystkich, którzy ucierpią w jej efekcie. Lider partii, a zarazem szef dyplomacji Karel Schwarzenberg, stwierdził, że „tak rozległa amnestia nie jest powszechnie stosowanym instrumentem w Unii Europejskiej”. Sprzeciw wyrazili także pozostali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2013, 2013

Kategorie: Świat