Polityczne Westerplatte

Polityczne Westerplatte

Gdyby naszej dyskusji z ostatnich tygodni przysłuchiwał się jakiś przybysz z obcej planety albo chociażby młody Amerykanin, w historii Europy słabiej zorientowany, musiałby dojść do wniosku, że na Westerplatte w 1939 r., a później na całą Polskę napadli Rosjanie, a udział płk. Putina w tym wszystkim nie do końca jest jasny, choć niewykluczone, że w tym wszystkim jakiś, być może niewielki, udział mieli też Niemcy. To zachwianie proporcji oczywiście można tłumaczyć tym, że Niemcy do swych win w II wojnie światowej dawno już się przyznali (choć są w Polsce środowiska, które uważają, że nie do końca, wskazując na rzeczniczkę wypędzonych Erikę Steinbach jako na dowód tezy zgoła przeciwnej), razem z Niemcami dzielimy członkostwo w UE i NATO. Rosja tymczasem do dziś ma trudności z rozliczeniem się ze swoją przeszłością i nie bardzo potrafi określić swą relację z ZSRR. Trzeba przyznać, że nie jest to łatwe. W II wojnie światowej zginęło wiele milionów Rosjan. Armia sowiecka była najliczniejszą z biorących udział w tej wojnie. Nie ma zapewne takiej rodziny w Rosji, w której ktoś nie zginąłby w tej wojnie albo nie walczył z Niemcami. Wielka wojna ojczyźniana to nie tylko wymysł sowieckiej propagandy, ale osobiste doświadczenie milionów rosyjskich rodzin. Mit zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami był bodaj najsilniejszym rosyjskim mitem. Był dumą wszystkich Rosjan. Podtrzymywany

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 36/2009

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki