Polski rybaku, broń się sam

Polski rybaku, broń się sam

W portach wrze. Rybacy protestują przeciw zbyt niskim limitom połowów dorsza My, niżej podpisani, polscy rybacy, wzywamy wszystkich posłów na Sejm RP, którym zależy na przyszłości Polski i polskiego rybołówstwa, o powołanie Specjalnej Komisji Sejmowej do zbadania dotychczasowych działań Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz poczynań innych osób, które wspólnie i w porozumieniu próbują doprowadzić do całkowitego zniszczenia polskiego rybołówstwa. Oświadczamy, że administracyjne obniżanie corocznych limitów połowowych nie ma najmniejszego uzasadnienia ekonomicznego i biologicznego, a szacunki Komisji Bałtyckiej dotyczące zasobów ryb są sfałszowane – głosi list Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego Rybaków, któremu przewodzi Grzegorz Hałubek z Ustki. Zbieranie podpisów pod nim już się rozpoczęło. W portach wrze. Rybacy zapowiadają, że jeśli władze poważnie nie podejdą do ich problemów, będą blokowali porty i organizowali inne akcje protestacyjne. Kroplą, która przelała kielich goryczy, było ogłoszenie nowych zasad uprawiania rybołówstwa. Mianowicie do kutrów objętych limitem mają zostać zaliczone też łodzie o długości 10-15 m (wcześniej limity dotyczyły tylko kutrów dluższych niż 15 m). Nowe kwoty połowowe mają zaś otrzymać tylko te jednostki, które w ciągu ostatnich trzech lat zrealizowały limity przynajmniej w 50%. – To bezprawna, administracyjna ingerencja w prywatną działalność – komentują przygotowywane rozporządzenie rybacy z komitetu protestacyjnego. Ich niepokój budzą też pogłoski o wprowadzeniu przez Komisję Europejską dwuletniego zakazu połowu dorszy na wschodnim Bałtyku. – Dorsz to ryba strategiczna, o nią toczy się cały bój, to nasze być albo nie być. Nie wyłowimy jej my, zrobią to inni – mówi Grzegorz Hałubek. Zbigniew Karnicki, dyrektor Morskiego Instytutu Rybackiego, w wywiadzie dla „Kuriera Szczecińskiego” nazywa działania Komisji Europejskiej dotyczące dwuletniego zakazu połowu dorszy „destrukcyjnym zarządzaniem rybołówstwem”. – Gdyby taki zakaz rzeczywiście wszedł w życie, byłoby to równoznaczne z zamknięciem polskiego rybołówstwa, do tego chyba jednak nie dojdzie, wszystko się skończy na krzyku i ustaleniu limitów podobnych do tegorocznych – prognozuje Emil Kuzebski z tego samego instytutu. Tymczasem rybaków denerwują nie tyle działania Unii, ile uległa i nadgorliwa – jak mówią – postawa polskiej administracji. Aby przeciw niej zaprotestować, grupa armatorów z Ustki jesienią tego roku ogłosiła, że zamierza zarejestrować swoje jednostki pod banderą szwedzką. – Ani nam w głowie zmiana bandery – tłumaczą mi teraz. – Tego listu do ambasady szwedzkiej nawet nie wysłaliśmy. Chcieliśmy tylko wstrząsnąć naszymi elitami, otworzyć im oczy, pokazać rozmiary naszej desperacji. Niestety, departament w całym tym tekście dopatrzył się jedynie uchybień grzecznościowych. Małe limity i szara strefa W tym roku polscy rybacy mogli wyłowić 16 tys. ton dorsza i 27.800 sztuk łososia. Roczny limit na kuter wynosił 24-27 ton dorsza i 240 sztuk łososia. – Wystarczy pomnożyć 24 tony przez 5,50 zł, bo taka jest obecnie cena dorsza, i już staje się jasne, że za to jednostki się nie utrzyma. Trzeba więc przeławiać, dwa, trzy i cztery, a nawet pięć razy limit i tak rodzi się szara strefa – mówią rybacy. Wśród nich powszechny jest pogląd, że przy sprzyjających warunkach roczny przydział dorsza można wyłowić w ciągu kilku dni, a dwa limity łososia łowi się nawet w jedną noc. – Aby eksploatacja 17-metrowego kutra się zwróciła, a takich średnich jednostek jest w naszej flocie najwięcej, rybak powinien mieć limit roczny na co najmniej 80-100 ton dorsza – podkreśla Grzegorz Hałubek. – Obecne limity są fikcją. Limity połowowe do czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej przyznawała Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa Morza Bałtyckiego. Teraz jej kompetencje przejmuje Komisja Europejska. Chociaż posiedzenie komisji w sprawie podziału kwot połowowych ma się odbyć dopiero w grudniu, szwedzcy rybacy już w październiku zostali poinformowani przez swoją administrację o wysokości limitów dorszowych na rok 2005. Grzegorz Hałubek zdobył te dane od Polaków pracujących na ich jednostkach. – Proszę spojrzeć – mówi – średniej wielkości kuter będzie mógł tam wyłowić tygodniowo ponad 5

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 50/2004

Kategorie: Reportaż
Tagi: Helena Leman