Płaca minimalna wynosi w Polsce 33% średniego wynagrodzenia, podczas gdy UE wskazuje, że powinno to być 60% Elżbieta Szparaga, wiceprzewodnicząca Klubu Parlamentarnego SLD – Politycy PO twierdzą, że nierówności społeczne są koniecznością i nie należy ich wyrównywać. Pani zajmuje się polityką społeczną, ma kontakt z ludźmi ubogimi. Czy rzeczywiście te nierówności są dla nich dobre, czy są motywujące? – To absurdalne, jeśli uważa się, że tak duże nierówności w Polsce są korzystne. Na ile np. utrata pracy może być motywacją, skoro można w ogóle nie znaleźć następnego zatrudnienia? Bieda jest dziedziczna i niestety jej obszar się poszerza. Na początku 2000 r. wykluczenie społeczne obejmowało 4 mln osób, teraz ok. 5 mln. Są to głównie bezrobotni i ich rodziny. Pamiętajmy też o pracownikach, którzy wprawdzie zatrudnienie mają, ale otrzymują tak niskie pensje, że trudno się z tego utrzymać. Oczywiście lewica nie uważa, że możliwe jest całkowite zlikwidowanie nierówności społecznych. Zawsze będzie grupa osób bardzo bogatych i bardzo biednych. Tylko że między nimi powinna być jeszcze największa klasa średnia. W przeciwieństwie do liberałów lewica uważa, że państwo ma obowiązek dbać o najbiedniejszych i starać się niwelować nierówności. Zapowiedzi polityków PO, że wszystko powinno być poddane regułom wolnego rynku, a zasiłki ograniczone, bo hańbią tych, którzy je przyjmują, są po prostu niebezpieczne. Pewną zapowiedzią tego, co nas może czekać, są problemy z przyjęciem regulacji dotyczących płacy minimalnej. PO uważa, że podniesienie jej o parę złotych zrujnuje przedsiębiorców. Tymczasem płaca minimalna (ok. 600 zł na rękę) jest bardzo niska, wynosi w Polsce tylko 33% średniego wynagrodzenia, podczas gdy Unia Europejska wskazuje, że powinno to być 60%. – Platforma Obywatelska, typowana na zwycięzcę wyborów, jest partią broniąca interesu pracodawców. Czy jej posłowie będą chcieli uchwalać przepisy broniące praw pracowników? – Na pewno praw pracowniczych będzie bronił Sojusz Lewicy Demokratycznej. Nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę skład Sejmu, na jaki wskazują sondaże popularności poszczególnych partii. Ale trzeba pamiętać, że Unia Europejska stawia w tym zakresie dość ścisłe warunki. – Działa pani w Demokratycznej Unii Kobiet. Czy udział kobiet w życiu publicznym zwiększył się ostatnio? Na listach wyborczych SLD jest mniej kobiet niż cztery lata temu. – Analizowałam udział kobiet w życiu publicznym. Okazało się, że w środowiskach wielkomiejskich aktywność kobiet jest stosunkowo duża. Niestety, im mniejsza miejscowość, tym gorzej. W środowiskach małomiasteczkowych i na wsiach panuje niemal patriarchat. Kobietom brakuje odwagi. Natomiast z mojej inicjatywy wysłaliśmy do ministra sprawiedliwości dezyderat dotyczący problemu przemocy domowej. Dlaczego kobieta, która jest maltretowana przez męża, musi opuszczać dom, a sprawca przemocy żyje sobie spokojnie? Ale to nie jest tak, że walczymy tylko o prawa kobiet. Działamy w obie strony, np. daliśmy ojcom równe prawa do urlopu wychowawczego. Mobilizowaliśmy też rzecznika praw dziecka do aktywniejszego przeciwdziałania maltretowaniu dzieci. Pieniądze przeznaczone na drukowanie broszurek informacyjnych można spożytkować zdecydowanie lepiej. W Demokratycznej Unii Kobiet organizujemy szereg akcji, np. zbieramy pieniądze na wakacje i świąteczne paczki dla dzieci z ubogich rodzin. – W powszechnej ocenie posłowie najczęściej są zajęci sobą, rzadko się zdarza, by angażowali się jednocześnie w pracę parlamentarną i mieli jeszcze ochotę działać na rzecz swojego środowiska w terenie. Pani jest aktywna i na Wiejskiej, i w terenie. Jak to wszystko udaje się pogodzić? – Nie mam wolnych sobót czy niedziel, ale – jak każdy, kto zajmuje się działalnością społeczną – mam poczucie niedosytu, ponieważ wiem, ile trzeba jeszcze zrobić. Z drugiej strony wielu osobom pomogłam. Były to różne sprawy – od drobniejszych interwencji po pomoc w rozwiązaniu dramatycznych, życiowych problemów. Przyczyniłam się do uratowania przed likwidacją szpitala powiatowego w Aleksandrowie Kujawskim, do powstania sądu rejonowego w tym mieście. Od lat wspieram rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi. Doradzam rodzicom, jak uzyskać rentę specjalną dla dziecka, gdzie powinni się zgłosić i jak zdobyć pieniądze na rehabilitację. Te wspaniałe rodziny są niestety często odizolowane od społeczeństwa. Stąd wziął się pomysł zorganizowania warsztatów terapii zajęciowej. Do tej pory powstały one w Aleksandrowie Kujawskim, Lipnie i Rypinie. Dzięki takim spotkaniom rodzice przestają
Tagi:
Magdalena Orzechowska









