Szatani, bądźcie czynni!

Szatani, bądźcie czynni!

Jarosław Kaczyński potrafi brać ludzi za mordę, nie tracąc poparcia wyborców Z Agnieszką Graff rozmawia Przemysław Szubartowicz – Porozmawiajmy o mężczyznach… – O mężczyznach w polityce? – Tak. Np. o ojcu Tadeuszu Rydzyku, o którym ostatnio znów zrobiło się głośno. – Ojciec Rydzyk to król kobiecych serc. Myślę, że jego władza w dużej mierze wynika z tego, że zagospodarował gniew, frustrację i samotność mnóstwa starszych kobiet w Polsce. Nie mówię tego ironicznie. To masowe uwiedzenie, tragiczne z punktu widzenia feministki. Żadna myśl proeuropejska czy modernizacyjna nie ma szans u tych kobiet. Rydzyk ma osobistą charyzmę i wielki talent manipulatorski, ale jest też swoistym symptomem polskiej transformacji ustrojowej. Nowym wcieleniem endecji. A wydawało się na początku lat 90., że ta formacja jest pieśnią przeszłości. Cóż, przeliczyliśmy się. – Ciekawe jednak, że poglądy Rydzyka są znane od dawna, ale nawet teraz, gdy ujawniono taśmy z jego wykładów, nie nastąpiło żadne radykalne cięcie. Widać, można tolerować obrażanie prezydenta i jego żony, a także antysemityzm. – Przez chwilę miałam wrażenie, że to koniec Rydzyka, że te taśmy spowodują krach, że Kaczyński będzie musiał się z nim rozprawić. No ale albo zrobił rzecz genialną, albo nastąpił cudowny dla niego zbieg okoliczności, czyli afera z Lepperem. W ten sposób odwrócił uwagę od rzeczy znacznie dla siebie groźniejszej niż wszystkie poprzednie kryzysy, bo wojna z Rydzykiem to nie przelewki. Kaczyński miał dwie opcje: stanąć w obronie brata i bratowej, ale w ten sposób straciłby trzon swojego elektoratu, czyli słuchaczy Radia Maryja, albo odpuścić, stracić twarz i honor. A on z dwóch opcji wybrał trzecią – dymisję Leppera. – Często słyszę, że Jarosław Kaczyński jest „genialnym strategiem”, ale jakoś w to nie wierzę. Przyczyn jego trwania w polityce szukałbym raczej w jakiejś silnej namiętności. – Myślę, że nie docenia pan jego trzeźwości politycznej. On naprawdę parę razy zachował się w sposób niezwykle przebiegły i strategiczny. – Fascynuje panią ta postać? – Bynajmniej, z trudem go znoszę na ekranie telewizora. Trzeba jednak przyznać, że ma genialne wyczucie polityczne. I potrafi brać ludzi za mordę, nie tracąc poparcia wyborców. – A może to raczej sprawa tych ludzi, że dają się brać za mordę? Może Kaczyński umie manipulować strachem? – Chyba nie o strach tu chodzi, ale o gniew i pragnienie zemsty. On skutecznie szczuje ludzi na siebie, w tym jest świetny. Populiści, a więc zarówno Kaczyński, jak i Giertych z Lepperem, bo to są wszystko politycy z tego samego pnia, są przy władzy, ponieważ potrafili zagospodarować gniew, który pierwotnie dotyczył wykluczenia społecznego, kwestii ekonomicznych. To jest teza Davida Osta z jego znakomitej książki „Klęska ťSolidarnościŤ”, która w Polsce przeszła niemal bez echa, a parę osób mówiło o niej tak, jakby opowiadało o jakimś amerykańskim lewaku, który nie rozumie, co widzi. Tymczasem ten Amerykanin dostrzegł to, co i lewica, i prawica powinny zobaczyć jakieś osiem lat temu. Dla mnie ta książka była objawieniem… – Chyba nie dziwi się pani, że została zlekceważona? Prawda w oczy kole. – Właśnie. Ost pokazał rzecz podstawową – że w Polsce realne roszczenia ekonomiczne były systematycznie spychane w kierunku nacjonalistyczno-populistycznego gniewu na obcych. Ci obcy to byli Żydzi, albo Żydzi przebrani za gejów, bo geja można bezkarnie napiętnować. To, co dziś dzieje się w Polsce – kariery Rydzykow, Lepperów, Giertychów – to cena, jaką płacimy za arogancję i naiwność lat 90. Za to ciągłe gadanie o „zaciskaniu pasa”, za to, że „Solidarność” przestała być związkiem zawodowym i zamiast zajmować się prawami ludzi pracy, zajęła się obroną kapitalizmu. Ludzie zlekceważeni, zdradzeni i oszukani szukają wrogów. Rydzyk im wskazał wroga. PiS uzupełnia wciąż listę wrogów: „wykształciuchy”, lekarze i „inni szatani”… Niebezpieczne kręcenie śrubką – A nie sądzi pani, że to także kwestia pewnej części polskiej mentalności? Ciemnogrodu, kołtunerii, zaściankowości, a więc tego wszystkiego, co wypłynęło na powierzchnię wraz z przyjściem wolności i zostało dowartościowane i przez Rydzyka, i przez Kaczyńskich. – Kołtuństwo jest potencjałem drzemiącym w polskim społeczeństwie. Może, ale nie musi się uaktywnić. Antysemityzm mógł się wypalić gdzieś na marginesie, tak jak na amerykańskim Południu wypalają się dziś resztki wojowniczego rasizmu. Imperium Rydzyka i kariera populistów – to był tylko jeden z możliwych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 30/2007

Kategorie: Wywiady