Liderzy PO zakazali jej mówić o tzw. aferze mostowej, ale Marta Fogler nie chce milczeć – Każda partia jest sitwą, bo działa dla wspólnego interesu i na rzecz własnych członków. Co więcej, oferuje różne stanowiska, czy to w partii, czy przy władzy, w różnych instytucjach. Skoro partia ma – jak powtarza Jan Rokita – sięgać po władzę, ludzie muszą się wzajemnie popierać. Pół roku temu w prasie krakowskiej też był artykuł na temat krakowskiej sitwy. Jej bohaterem był Rokita – mówi posłanka Marta Fogler, działaczka warszawskiej Platformy Obywatelskiej zawieszona decyzją władz partii. Za co? Posłanka twierdzi, że do tej pory nie zna powodów tej decyzji, bo nikt nie przedstawił jej żadnych zarzutów. Oprócz jednego – że „tkwiła w nepotycznej sitwie towarzyskiej”. – Czy mamy uprawiać politykę, zarzucając sobie, kto w jakiej jest sitwie? Kiedy Rokita był w SKL, jego żona prowadziła gazetę SKL-owską. Była tam zatrudniona na etat. To też był sitwa rodzinna. Lech Kaczyński oburza się na układy towarzyskie, a sam w ratuszu zatrudnił żony posłów Kamińskich czy męża Julii Pitery mającej tropić nieprawidłowości w samorządzie. Otoczył się też samymi PiS-owcami, których poznał w NIK i którzy okazali się lojalni. Rokita też znał Ławniczaka Posłanka Fogler nie ukrywa rozgoryczenia i żalu. Kiedy z nami rozmawia, wielokrotnie załamuje się jej głos. Absurd – jak określa swoją sytuację – zaczął się na początku września, kiedy w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł na temat powiązań towarzysko-biznesowych w kręgach działaczy stołecznej Platformy. Firma Wojciecha Ławniczaka miała dzięki ich poparciu otrzymywać wielomiliardowe kontrakty na budowę warszawskich mostów. Dwa tygodnie później liderzy PO postanowili zawiesić działaczy wymienionych w tekście. – Nawet w kodeksie karnym mamy domniemanie niewinności, w tej sprawie jest domniemanie winy, ale przecież nawet tej winy nie ma. Jest tylko żądza kary. Komisja Komorowskiego, która badała sprawę, stwierdziła: nie można nikomu postawić zarzutów. Czyli że nie ma zarzutu, ale jest groźba surowej kary. Później stosuje się lżejszą, aby ukarany był wdzięczny sędziemu za ulgowe potraktowanie. Tak postępowano wobec jeńców podczas wojny koreańskiej – przekonuje. – To takie typowe bolszewickie działanie. Jakby ktoś czytał książki i nauczył się, w jaki sposób postępować, żeby trzymać władzę i mieć nad kimś przewagę. Robi to przez niszczenie ludzi. Tylko po draniu to spłynie jak po kaczce, a ludzie, którzy są niewinni i mają poczucie, że dużo dla tego kraju zrobili i w sposób uczciwy, nie mogą się z tym pogodzić – opowiada Marta Fogler. – Dowiedziałam się jedynie, że moją winą było to, że znałam Wojciecha Ławniczaka. Rokita też go znał. Wszyscy wiedzą, że jako szef URM wysyłał go z rządem Suchockiej w delegacje. Siedź cicho, to cię odwieszą Głośne pytania Marty Fogler, dlaczego ją odsunięto od działalności partyjnej i komu na tym zależało, nie są na rękę kierownictwu PO. Dlatego zabroniono jej wypowiadania się w sprawie tzw. afery mostowej. – Po zawieszeniu nas zadzwonił do mnie Bogdan Rymanowski z TVN 24 i zaprosił do programu. Ale na klubie zakazali mi jechać, powiedzieli, że zabraniają mi wypowiadania się w tej sprawie. Wtedy posłuchałam i nie wystąpiłam w studiu. Ale jeśli tak długo nie mogę doprosić się nawet decyzji o zawieszeniu, to nie będę milczeć. Zapowiada, że choć „sytuacja jest koszmarna, nie pójdzie na rzeź”. – Wiele osób mi radziło: nic nie mów, w końcu was odwieszą. A mnie nie zależy na tym, aby ktoś zrobił to po paru miesiącach i po cichu. Jestem niewinna i chcę natychmiastowego rozstrzygnięcia sprawy. Jak ktoś ma dowody, niech je od razu przedstawi, niech ma odwagę spojrzeć mi w oczy i powiedzieć: jesteś winna. Kiedy posłanka głośno dopominała się o przedstawienie jej zarzutów tłumaczących karę, w PO pojawiły się głosy, że powinna usunąć się w cień, aby nie psuć wizerunku partii. – Ciekawa jestem, jak zachowałby się Jan Maria Rokita, gdyby on był oskarżony. Czy usunąłby się w cień dla dobra partii? To on, postępując tak ze mną, wystąpił przeciwko tej partii. Przecież to właśnie my ją zakładaliśmy. Byliśmy w niej od samego początku, nie przyszliśmy do niej, bo mieliśmy taki interes polityczny. Rokita dużo mówi o swoim chrześcijaństwie. Powiedziałabym mu, że nie wystarczy mówić o wartościach,
Tagi:
Joanna Tańska









