Popieram Hankę

Popieram Hankę

Iść czy nie iść? Taki oto nowy dylemat zastępuje warszawiakom szekspirowskie „Być albo nie być”. Ale kudy Guziałowi et consortes do Szekspira? Trafnie spuentował to Maciej Maleńczuk, mówiąc, że „ani to w porę, ani z sensem”. Odwoływanie Hanny Gronkiewicz-Waltz parę miesięcy przed terminem wyborów samorządowych na milę pachnie polityką. Bo i czym ma pachnieć, skoro w jednej ekipie zebrali się lewicujący Guział i europoseł rajdowiec Kurski z Gdańska, i ultraprawicowiec Wipler, i gromadka egzotycznych atamanów. Bez wojska ci oni, ale z ambicjami jak stodoła. Skrzyknęli się, by pokazać, że mają co pokazać. W przeciwieństwie do posła Hofmana z PiS, który w ostatniej chwili, przed pokazaniem, stchórzył. No ale egzotyczna koalicja nie pęka i pokazała ludowi stolicy, co wymyśliła. Wielką literę W, symbol powstańczej Warszawy, który miał znowu poprowadzić do boju. Tym razem o fotel prezydenta. Pokazała i zszokowała. Takiego numeru nikt się nie spodziewał. A najmniej sami powstańcy. Protestom nie ma więc końca. I jakaś głowa musi polecieć. W PiS trwa już poszukiwanie sprawcy tego nieszczęścia. Mówi się, że to jakaś papużka kakadu skrzeczała: „Idź, idź”. I natchnęła tym polityków. Niestety, ktoś odwrócił papużkę i nauczył ją okrzyku „Popieram Hankę”. Czy ktoś to jeszcze rozumie? Poza papużką, oczywiście. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 40/2013

Kategorie: Przebłyski
Tagi: Przebłyski