Dlaczego nie zgłaszamy funkcjonariuszom aż połowy popełnionych przestępstw? Jednym z hersztów gangu, który od kilku lat terroryzował restauratorów z województwa łódzkiego i Wielkopolski, wymuszając pieniądze „za ochronę” i katując odmawiających, był 34-letni policjant, wspierany przez właściciela firmy ochroniarskiej. Zły policjant zwerbował do gangu pięciu swych kolegów – funkcjonariuszy z komendy łódzkiej, co pozwoliło skuteczniej pobierać haracze i dotkliwiej karać opornych, a także gwarantowało gangsterom bezkarność. W końcu jednak gang rozbito, zatrzymano 12 osób, grozi im do 12 lat. „Podejrzani wykorzystywali wiedzę i możliwości, jakie dawała im służba w policji, dla ochrony przestępczych interesów”, czytamy w materiałach policyjnych. W grupie przestępczej, która na Lubelszczyźnie wyłudzała odszkodowania komunikacyjne z tytułu rzekomych kradzieży i zniszczeń pojazdów oraz zaaranżowanych kolizji, też działali policjanci. „Przyjmowali korzyści finansowe w zamian za poświadczenie nieprawdy w dokumentach służących zalegalizowaniu fikcyjnych kolizji drogowych (…). Grupa mogła skutecznie funkcjonować dzięki ścisłym powiązaniom organizatorów tzw. stłuczek z funkcjonariuszami”, stwierdza Komenda Główna Policji. Członkowie grupy mogą dostać do ośmiu lat. W Gdańsku z kolei zatrzymano czterech policjantów, którzy odpowiedzą za przekazywanie informacji o wypadkach firmom zajmującym się holowaniem pojazdów. „O zdarzeniach drogowych funkcjonariusze dowiadywali się w związku z wykonywaniem codziennych obowiązków służbowych. Za przekazywanie informacji otrzymywali pieniądze, najczęściej były to kwoty rzędu kilkuset złotych”, podają materiały sprawy. Grozi im do 10 lat. To przykłady z kilku ostatnich miesięcy. Można tu jeszcze dorzucić np. aresztowanie funkcjonariusza pionu kryminalnego komendy stołecznej podejrzanego o korupcję czy ubiegłoroczną aferę w Drobinie, gdzie zatrzymano wszystkich ośmiu policjantów służących w tamtejszym komisariacie, zarzucając im przestępstwa korupcyjne, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień (opustoszały posterunek objęli funkcjonariusze z Płocka). Bezpieczni, ale niezadowoleni Niestety, wciąż często zdarza się, że ci, którzy mają chronić prawo i porządek – bezwzględnie je łamią. Przyczyna to oczywiście pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze – ale zapewne i lekceważenie etosu służby, który widocznie nie zakorzenił się jeszcze wystarczająco silnie w ciągu niemal 20 lat, kiedy zamiast Milicji Obywatelskiej mamy już policję. Komenda Główna uznała zwalczanie przestępczości w policji za jeden ze swych ważnych celów: „Przekazywanie przez policjanta za pieniądze informacji stanowiących tajemnicę służbową należy do najcięższych przewinień. Nigdy nie wiadomo, czy funkcjonariusz, który za parę złotych dzisiaj przekazuje informację o wypadku drogowym, jutro nie przekaże innej policyjnej informacji. Może takiej, której ujawnienie narazi na niebezpieczeństwo innych policjantów”, stwierdza jeden z dokumentów KGP. Od 2000 r. o ponad 70% wzrosła liczba policjantów, którym przedstawiono zarzuty z powodu przestępstw popełnionych w związku z pełnioną służbą. To z jednej strony dowód na coraz skuteczniejszą walkę z patologiami w szeregach policji – a z drugiej na to, że wciąż jest z czym walczyć. Takie zjawiska wpływają oczywiście na stopień naszego zaufania do policji i wiarę w skuteczność jej działania. Doceniamy spadek przestępczości, wszelkie sondaże pokazują, że czujemy się coraz bezpieczniej. Już 77% Polaków uważa, że żyjemy i mieszkamy w okolicy, gdzie nie trzeba się obawiać przestępczości. Przedstawiciele policji z zadowoleniem powtarzają, że w regularnie przeprowadzanych badaniach wciąż przybywa kresek na skali zaufania do policji, a społeczeństwo ocenia, że z roku na rok działa ona skuteczniej. A patologie? Cóż, w Polsce jest ok. 100 tys. policjantów i po prostu niemożliwe, by wśród nich nie znalazło się kilkudziesięciu czy kilkuset ludzi łamiących prawo. Na forach internetowych, gdzie każdy może pleść, co mu ślina na język przyniesie, przeważają natomiast skargi na policję – że nie zareagowała z należytą aktywnością, gdy potrzebowaliśmy jej pomocy, zlekceważyła nasze zgłoszenie, nie przyjechała, kiedy na nią czekano, z góry zapowiedziała, że w takiej czy innej sprawie niewiele będzie mogła zrobić… Na to, jak oceniamy policję, wpływają też zdarzenia sprzed kilku lat, które dopiero teraz próbuje się wyjaśniać – np. zachowanie funkcjonariuszy w związku z porwaniem Krzysztofa Olewnika. A rosnący poziom bezpieczeństwa w Polsce niekoniecznie chcemy wiązać z efektywniejszą pracą stróżów prawa i porządku, ale np. z działalnością samorządów lokalnych rozwijających systemy monitoringu i dbających o stan oświetlenia lub z ogradzaniem osiedli mieszkaniowych i rosnącą liczbą pracowników ochrony. Także specjaliści bywają raczej powściągliwi w ocenach. Kryminolog Jan Widacki, członek sejmowej
Tagi:
Andrzej Dryszel