Będziemy mieli całe dwa dni, by odpowiedzieć na proste pytanie: czy wyrażamy zgodę na przystąpienie Polski do Unii Europejskiej? 8 czerwca, późnym wieczorem będziemy wiedzieli nie tylko, jaki jest wynik referendum. Poznamy odpowiedź na pytanie jeszcze bardziej fundamentalne. Jak w soczewce zobaczymy siebie. Polaków początku nowego wieku. To będzie najbardziej miarodajny zapis zarówno stanu naszej wiedzy o mechanizmach świata, jak i naszego ducha, wielkich nadziei i najrozmaitszych lęków, obciążeń niełatwą historią i wiary w moc oraz perspektywę lepszej przyszłości. Wygranie referendum w dobrym stylu, przy udziale ponad połowy uprawnionych do głosowania może być tym, jakże oczekiwanym, nowym początkiem. Bo czego nam dziś w Polsce najbardziej brakuje? Wiary we własne możliwości i optymizmu w ocenie tego, że mamy wystarczający potencjał, by nasz kraj był miejscem, gdzie chce się żyć i pracować. Że jest wystarczająco wielu zdolnych i uczciwych ludzi, którzy mają kwalifikacje przywódcze. Że stać nas na sprawne państwo, w którym najważniejsi są obywatele, a nie gospodarcze i polityczne rzezimieszki. Wynik referendum, jakikolwiek by był, nie pójdzie na niczyje konto. To będzie nasz wspólny sukces albo porażka. Politycy zrobili już swoje. Traktat akcesyjny podpisany w Atenach jest bezsprzecznie wydarzeniem historycznym. Dla mojego pokolenia, którego reprezentanci podpisywali traktat, to, co widzieliśmy w Atenach, nie miało prawa się zdarzyć. Dwadzieścia lat temu podział Europy na strefy wpływów wydawał się wyrokiem bezterminowym. A to, że historia tak bardzo przyspieszyła, jest dla nas szczęśliwym zrządzeniem losu. I oby na tym się nie skończyło. Niemała część komentatorów pisze o naszym wejściu do Europy. To jest piramidalna bzdura. My wstępujemy do konkretnej struktury, do Unii Europejskiej, bo przecież ważną częścią Europy jesteśmy już od setek lat. I w Unii też od samego początku należeć będziemy do grupy liderów. Ze względu na potencjał i na rolę odgrywaną w regionie. Europa przeżywa dziś piękne dni. Finalizując kolejny etap budowy nowoczesnej i sprawnej struktury, Unia przygotowuje nowe reformy. Na ich kształt będziemy już mieli bezpośredni wpływ. Z wielu wypowiedzi po szczycie w Atenach na uwagę zasługuje opinia prof. Kołodki: „Większość kosztów integracji już ponieśliśmy, a większość korzyści z członkostwa w UE dopiero nadejdzie”. I to jest ta porcja optymizmu, której tak potrzebujemy. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Tagi:
Jerzy Domański









