Poseł na stronie

Poseł na stronie

Marek Dyduch lepiący pierogi, minister Jakubowska z nagą piersią czy tajemnicza blondynka posła Ligi Polskich Rodzin – na takie niespodzianki można natrafić, surfując po internetowych stronach parlamentarzystów Wprawdzie zazwyczaj zalety Internetu dostrzegają głównie młodzi ludzie, ale w przypadku naszych posłów jest odwrotnie. Spośród tych parlamentarzystów, którzy postanowili zaznaczyć swą obecność w sieci, niewielu jest takich, którzy nie przekroczyli jeszcze czterdziestki. Spośród ugrupowań prym wiodą Platforma Obywatelska, PiS i koło SKL (połowa posłów ma strony www). Na palcach jednej ręki można policzyć internetowe witryny przedstawicieli PSL (na 41 posłów ma je trzech), Samoobrony (na 49 posłów trzech) czy LPR. Próżno natomiast szukać stron posłów z UP. Poseł jak pliszka – swój ogonek chwali Żelaznym punktem programu poselskich stron jest oczywiście katalog ich zasług i dokonań. Zazwyczaj są to inicjatywy lokalne, udział w pracach komisji sejmowych, uczestnictwo w ważnych uroczystościach patriotycznych itp. Im więcej takich informacji tym ważniejszy wydaje się poseł. W ten sposób spłaca on dług zaciągnięty u wyborcy. I tak pod adresem Marcina Libickiego z PiS (www.libicki.pl) czytamy mocno ogólnikowe, acz pochwalne informacje: „Przyczynia się do uratowania w Poznaniu i Wielkopolsce ok. 100 zabytków dzięki pracy nad budżetem państwa”. Bardzo poważnie do sprawy podszedł Jan Rokita (PO), który pod swoim adresem umieszcza „rozliczenie” z dotychczasowej działalności parlamentarnej. Niemal obowiązkowym motywem jest księga cytatów posła, choć tutaj dorobek bywa mizerny. Na uwagę zasługuje strona Macieja Płażyńskiego (PO) (www.plazynski.pl), na której niemal każdego dnia pojawia się jakaś ważka myśl byłego marszałka. Powodów do dumy może być wiele. Poseł LPR, Antoni Stryjewski, (biuro.astryjewskiego.w.interia.pl) w swym menu umieścił hasło „Pobicie posła”. Nie jest to oczywiście instruktaż, jak można dokonać tej haniebnej czynności, ale relacja z napaści na samego posła Stryjewskiego, jego oświadczenie, doniesienie do prokuratury, potwierdzenie prokuratury itp. Niestety, żaden z odsyłaczy nie działa. Próżno także szukać zdjęć poszkodowanego. A szkoda… Ale i tak strona posła Stryjewskiego jest jedną z najbardziej barwnych. Już początek jest nad wyraz zachęcający. Zanim w pełni rozwinie się strona główna, na monitorze komputera pojawia się banner z niezwykle przystojnym mężczyzną (rysy twarzy nie przypominają jednak posła LPR), który kusi napisem „Umów się na randkę”. Klikam w hasło „Popieram posła” i wyskakuje ponętna brunetka z wiele mówiącym napisem „Przekonaj się”. Oryginalnym pomysłem, którego nie powtórzył żaden parlamentarzysta, jest umieszczenie na stronie „czarnej listy”, czyli nazwisk osób, które podpadły Antoniemu Stryjewskiemu. Wymienione osoby naraziły się posłowi, wysyłając listy do marszałka Sejmu, w którym zaprotestowały wobec jego wypowiedzi na temat szefa IPN, Leona Kieresa. Poseł i jego hobby Dzięki stronom www wybrani przez nas posłowie stają się czymś więcej niż nazwiskiem na liście parlamentarzystów. Dystans pomiędzy wyborcą a politykiem zmniejsza się, polityk staje się kimś, kogo można polubić, poznać jego rodzinę, zamiłowania i marzenia czy odkryć zdolności nieujawniające się w surowym gmachu parlamentu. I tak we Franciszku Stefaniuku (PSL) drzemie nie tylko działacz ludowy, ale także artysta. Czyż można nie poczuć sympatii do polityka, który daje nam sposobność poczytania swoich wierszy przy blasku komputerowego monitora? Oto próbka jego twórczości, z którą możemy obcować dzięki sieci. Wiersz nosi tytuł „Współczesny Krzywousty”: „Gdy Bolko stawał na czele ludu i widział, że bieda i kasa pusta to wtedy z wysiłku, troski i trudu jak żaba na trwale wykrzywił usta. Dziś mimo recesji i pustej kieszeni To władcy z uśmiechem szczerzą swe zęby, A za to ludzie niepocieszeni Z niesmakiem krzywią bez przerwy gęby. Gdy w polityczne patrzę zwierciadło I czuję w kieszeni swój portfel pusty To czyżby, o zgrozo! Na mózg mi padło? Jam także na gębie dziś „Krzywousty”. (z tomiku „Rytm Ziemi Rytm Serca”) Z sieci możemy się także dowiedzieć, że ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu przez posła Kazimierza Marcinkiewicza (PiS) jest: czytanie książek religijnych, społeczno-politycznych, pisanie publicystyki edukacyjnej, religijnej i polityczne, spacery, pływanie, siatkówka i – wymienione jako ostatnie –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 34/2002

Kategorie: Kraj