Sejm w rok po wyborach – dotychczasowi liderzy odeszli, nowi dopiero się uczą Jaki jest obecny Sejm? Właśnie mija mu rok, więc pora na pierwsze podsumowania. 12 miesięcy to wystarczający czas, by politycy w Sejmie mogli się pokazać, zaznaczyć swoją obecność. I jak to wypadło? Najwyżej średnio – kilka czynników zadecydowało, że ranga Sejmu jest dziś niższa niż Sejmów poprzednich kadencji. Po pierwsze, dlatego, że gdzie indziej znajdują się ośrodki władzy. To gdzie indziej to przede wszystkim Kancelaria Premiera – w rządzie zasiadają liderzy trzech sojuszniczych partii, SLD, PSL i UP, tam więc podejmowane są kluczowe decyzje. A w poprzednich latach było inaczej – Sejm X kadencji imponował merytoryczną pracą nad ustawami, które zmieniły ustrój Rzeczpospolitej, Sejm I kadencji (1991-92) był nazywany w świecie „sejmem polskim” (a to z racji rozdrobnienia partyjnego), w tym tyglu ambicji i intryg decyzje rodziły się wprost na korytarzach. Sejm II kadencji, zdominowany przez posłów SLD i PSL miał też swój koloryt, zwłaszcza kiedy premierem był Waldemar Pawlak. Wtedy w Sejmie istniał konkurencyjny ośrodek władzy – ówczesnego „superpremiera”, lidera SLD, Aleksandra Kwaśniewskiego. Sejm III kadencji był nudny tylko przez pierwsze miesiące. Później walki wewnątrz AWS, zabiegi Mariana Krzaklewskiego, by utrzymać jedność prawicy oraz mocna merytoryczna krytyka działań rządu Buzka ze strony SLD, to był ten pieprz, który dodawał tamtemu parlamentowi smaku. Ponieważ dziś najważniejsze decyzje zapadają poza Sejmem, wielu polityków, dotychczas chodzących w glorii parlamentarnych gwiazd wyraźnie straciło serce do życia sejmowego. Klasycznym przykładem jest tu Jan Maria Rokita, który gotów jest zrezygnować z poselskiego mandatu na rzecz stanowiska prezydenta Krakowa. Czy znaczy to, że Sejm jest już tylko maszynką do głosowania? O nie, kilkakrotnie już się zdarzało, że posłowie głosowali nie tak, jak życzyłby sobie rząd, a przede wszystkim SLD. Tak było w sprawie terminu wyborów samorządowych oraz sposobu wybierania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W tych przypadkach zawiązywała się koalicja wszystkich partii przeciwko SLD (jej osią był nieformalny sojusz Platformy z Samoobroną) i przegłosowywała koalicję SLD-UP. Tak było też ostatnio, gdy posłowie debatowali nad kształtem ustawy abolicyjnej i zmienili wysokość abolicyjnego podatku z 7,5%. na 12%. W tych wszystkich momentach Sejm znów staje się ważny, znów zaczyna być ciekawy. Sejm ubarwiają też partie opozycji „nieuczesanej” – Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Ubarwiają, ale również obniżają jego rangę. Przykładem jest tu Andrzej Lepper. SLD głosował za tym, by został wicemarszałkiem Sejmu, mając nadzieję, że będzie to początek „cywilizowania” Samoobrony. Nadzieje okazały się płonne, Andrzej Lepper nie zrezygnował ze swojej retoryki, z pomówień, obrażania przeciwników. W swej krótkiej parlamentarnej karierze zdążył już być wicemarszałkiem, potem odwołanym wicemarszałkiem, zdążył „zaliczyć” blokowanie sejmowej mównicy, przemawianie w Sejmie przez megafon oraz wykluczenie z obrad. Atmosfera zadymy wpłynęła również na poziom prac parlamentu. W Sejmie obecnej kadencji, to powtarzają niemal wszyscy, jest zbyt mało prawników, a także posłów z doświadczeniem parlamentarnym. To powoduje, że prace w komisjach się przeciągają i ustawy nie są uchwalane tak szybko, jakbyśmy mogli się spodziewać. Mamy więc paradoksalną sytuację, Sejm IV kadencji jest słabszy, bo słabsze są jego dwa dotychczasowe filary. Klub SLD, którego dotychczasowi liderzy, sejmowi wyjadacze, poszli do rządu, a ich następcy nie zawsze dają sobie radę; oraz ugrupowania postsolidarnościowe, których przywódcy nie ukrywają, że nudzi ich rola bezproduktywnej opozycji. I chętnie szukają sobie innych pól aktywności, na przykład startując w wyborach samorządowych. – Ten Sejm nie jest tak wyrazisty jak poprzednie – uważa Małgorzata Słomkowska z radiowych „Sygnałów Dnia”. Nie jest odosobniona w tej opinii. Dziennikarze nie ukrywają, że Sejm obecnej kadencji jest po prostu nudny. Poza kilkoma nazwiskami na politycznej scenie nie pojawiły się żadne osobowości. Kiedyś w gmachu przy ul. Wiejskiej kipiało od przepychanek. W obecnej kadencji wydarzeniami ożywiającymi nudną atmosferę były wybryki Andrzeja Leppera i innych posłów z Samoobrony. Mimo to postanowiliśmy sprawdzić, kto rozdaje karty w Sejmie i dlatego powstał nasz ranking. Ułożyliśmy go na podstawie









