Polskie gropiusy

Polskie gropiusy

O budynkach sławnego architekta Waltera Gropiusa na Pomorzu mało kto wie. Może dlatego, że większość jest zniszczona Żal ściska serce, gdy ogląda się dzisiaj dwór w Miłocicach w gminie Miastko na Pomorzu. A to obiekt specjalny, bo pierwszy w całości zaprojektowany przez architekta światowego formatu, Waltera Gropiusa. Zachowały się fotografie, jak ta elegancka willa wyglądała przed wojną (publikujemy obok). Dziś to budynek brudny, bez okien i drzwi piwnicznych. Tu i ówdzie wyziera dykta i płyta paździerzowa. Ze schodów wyrastają drzewka. Zamiast stylowej szklanej werandy – niepasująca murowana przybudówka. Pełno śmieci. W środku jest jeszcze gorzej. W holu głównym ścianki działowe postawione dowolnie z różnych materiałów. Jakieś chałupnicze, dodatkowe schody. Wielki ulep. I koszmarny bałagan. – To wszystko już posprzedawane – informuje lokator willi, który wynajmuje tam mieszkanie i w kaloszach wychodzi do pracy. Nic dziwnego, że w kaloszach, willa stoi na błotnistym placyku rozjeżdżanym przez wielkie ciężarówki. – Dopóki była tu administracja przedsiębiorstwa remontowo-budowlanego, to remontowali, ale teraz… – zawiesza głos i macha ręką. – Teraz mieszka tu pięć rodzin. Obiekt w Miłocicach i tak miał szczęście. Jeszcze stoi, w przeciwieństwie do wielu wczesnych projektów Gropiusa zbudowanych na Pomorzu. – Prace Gropiusa są w większości ogromnie zaniedbane i dlatego brzydkie w obiegowym odczuciu – tłumaczy Małgorzata Omilanowska, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, historyk sztuki, w latach 2014-2015 minister kultury i dziedzictwa narodowego. – Wiele stoi gdzieś w krzakach. Dlatego nikt nie przyjeżdża ich oglądać. A ludzie mieszkający obok tych obiektów nie cenią ich i nie mają przekonania, że warto o nie walczyć. Dlatego gropiusy coraz bardziej niszczeją. I nic się nie zmieni, dopóki miejscowi nie zechcą o nie zawalczyć. Młodzieńcze projekty Romuald Kurzątkowski, nauczyciel historii, choć całe życie przemieszkał w Drawsku Pomorskim, na ślad Waltera Gropiusa wpadł dopiero w 1997 r., gdy wertował przewodnik po Pojezierzu Drawskim. Okazało się, że ten legendarny założyciel Bauhausu nie tylko bywał na drawskiej ziemi, ale i zostawił po sobie wiele budynków. – Szukałem wtedy inspiracji, postaci czy wydarzeń z przeszłości, które łączą nas z Europą. Gropius nadawał się idealnie. Zacząłem szukać informacji o nim, a potem mozolnie odkrywać, które budynki zaprojektował – wspomina Kurzątkowski. Szybko się okazało, że Walter Gropius, młody człowiek, który chciał zostać architektem, ale nie mógł przebrnąć przez pierwszy rok studiów, często odwiedzał stryja, Ericha Gropiusa, właściciela majątku w Janikowie, dzisiejszym Jankowie, pod Drawskiem Pomorskim. To stryj w 1904 r. wyciągnął pomocną dłoń do 21-letniego wówczas Waltera i zlecił mu zaprojektowanie domów dla robotników. Musiał być zadowolony, skoro wkrótce (1906) młody Gropius zaprojektował tuż obok stryjowego dworu spichlerz, kuźnię i pralnię. A potem poszło jak po sznurku: jeszcze w 1906 r. – willa zaprzyjaźnionych ze stryjem Ottona i Elisabeth Metzlerów w Drawsku Pomorskim, budynki gospodarcze w Żołędowie (1907), kolejne domy dla robotników w Jankowie (1909, 1911), przebudowa domu dla stryja w Golzengut, obecnym Drawsku Pomorskim (1910), fabryka słodu w Gudowie (1911), spichlerz zbożowy w Mirosławcu (1913-1914) oraz następne budynki gospodarcze dla Brockhausenów (1913-1914). I jedyny obiekt w Polsce (o którym wiemy) zrealizowany poza ziemią drawską – dwór w Miłocicach koło Miastka (1910-1911). W tym czasie adept architektury ostatecznie rzuca szkołę i poznaje tajniki zawodu w podpoczdamskiej pracowni Petera Behrensa, do której wkrótce dołącza młody Le Corbusier. A już w 1910 r. wraz z Adolfem Meyerem zakłada biuro projektowe. I zdobywa klientów w całych Niemczech. W roku 1911 projektuje m.in. fabrykę obuwia Fagus w miasteczku Alfeld w Dolnej Saksonii, w 2011 r. wpisaną na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Do dziś na Pomorzu zostało tylko siedem wczesnych Gropiusowych prac. Jankowska pralnia zniknęła w latach 50. XX w., a tamtejszą kuźnię rozebrano w 2011 r. Dawną fabrykę słodu w Gudowie najpierw potwornie okaleczono, ścinając co popadnie z bryły i umieszczając w fasadzie dodatkowe drzwi i okna tam, gdzie akurat były potrzebne, a zamurowując te zbędne. Później, w 2014 r., rozebrano ją, chociaż była wpisana zarówno do gminnej, jak i wojewódzkiej ewidencji zabytków i podlegała ochronie konserwatorskiej. Obecny właściciel dopełnił formalności. Wystąpił do starostwa powiatowego w Drawsku o pozwolenie na rozbiórkę i taką zgodę otrzymał,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 47/2021

Kategorie: Kraj