Potrzymaj mnie za rączkę

Potrzymaj mnie za rączkę

Gaja nie odczuwa, że jest innym dzieckiem to zasługa jej rodziców Gaja zdobywa świat lewą stopą. Rysuje nią, pisze literki, próbuje zapanować nad klawiaturą komputera, co w przypadku czterolatki, która na dodatek robi to w tak specyficzny sposób, nie jest łatwe. – Już gdy byłam w ciąży, czułam, że mała leży sobie na brzuszku i macha nóżką – uśmiecha się Ola, mama Gai. – Tylko wtedy nie wiedziałam, że to jedyna kończyna, którą będzie miało moje dziecko. Młode małżeństwo na upragnione dziecko czekało trzy lata. Po drugim badaniu USG lekarz powiedział wprost, że mają jeszcze dwa tygodnie, by coś z tym zrobić. Ola zapamiętała tylko, że Jacek, który stał za plecami ginekologa, cały czas kręcił przecząco głową. Niedługo po tym z wrodzonym sobie optymizmem snuł plany, że będzie z dzieckiem jeździł na rowerze. – Wtedy pierwszy i ostatni raz się popłakałam – przyznaje Ola. – Co będzie, gdy dziecko nie wsiądzie na rower? – zapytała męża. – No to będziemy grali w szachy – zakończył sprawę Jacek. Pierwsze próby jazdy na rowerze Gajka ma już za sobą. Nie pasjonuje jej to jednak tak jak komputer czy bajki Disneya, które namiętnie ogląda z mamą. Ja sama Zanim proteza zastąpiła brakującą prawą nogę, musiała być oswojona. Została więc kompanem zabaw i spacerów. Na początku Gaja i proteza chodziły oddzielnie, trzymane za rączki przez rodziców, proteza spała też w łóżku razem z dziadkami. Gaja do wszystkiego, co robi, musi sama się przekonać, więc choć rodzice chcieli, by dziewczynka jak najszybciej spróbowała poruszać się na obu nogach, nie zmuszali jej do założenia protezy. Do perfekcji opanowała poruszanie się na pupie i nie słuchała żadnych argumentów. Nie było nawet istotne to, że protezę zrobił ukochany wujek Miś, czyli Robert Rochmiński, mgr rehabilitacji i protetyk ze Skandynawskiego Centrum Rehabilitacji w Łodzi, którego Gajka jest pacjentką. – Gajce nie można niczego narzucić, bo zawsze domaga się wyjaśnień – wspomina dzień „przymiarki” pan Robert. – Doszło do tego, że pracownicy całej firmy odegrali przed małą niezły teatr. Po prostu założyliśmy protezy i udowadnialiśmy, że naprawdę da się w tym chodzić. Bez łez Gaja jednak protezy nie tolerowała aż do dnia, gdy stała się ona owocem zakazanym. Dopiero pewien fortel przekonał dziewczynkę, że warto spróbować. To właśnie był ten genialny pomysł taty, by protezę traktować jako nagrodę, wyjątkowe wyróżnienie. I nastąpiło sprzężenie zwrotne. Gaja chodziła teraz tylko z protezą. Forsowała się bardzo, ale nóżki, którą otrzymała w nagrodę, nie chciała zdjąć. Zobaczyła też, że wygląda jak inne dzieci i że mama nie musi jej podwijać pustej nogawki. Rodzice Gai twierdzą, że to jednak sama dziewczynka w odpowiednim czasie podejmie decyzję, czy chce mieć protezę, czy poruszać się za pomocą wózka inwalidzkiego. Tym bardziej że jedyna noga Gai – dokładnie staw biodrowy – jest zbudowana nieprawidłowo, co już teraz utrudnia chodzenie. Z kolei brak protezy powoduje zaburzenia stabilności kręgosłupa. Być może za kilka lat konieczna będzie operacja stawu i jego rekonstrukcja, ale rodzice jeszcze o tym nie myślą. Strach przed bólem, na który narażone będzie tak małe dziecko, i obawa przed niepowodzeniem zabiegu każą jeszcze odsunąć go na dalszy plan. Prof. Marek Synder ze szpitala ortopedycznego w Łodzi myśli podobnie. – Gaja może mieć protezy wszystkich brakujących kończyn, choć należy liczyć się z wydatkiem 8-10 tys. dol. Na razie najważniejsze jest wychowywanie dziewczynki w poczuciu, że jest normalnym dzieckiem. To zasługa całej rodziny, ale przede wszystkim rodziców, którzy nie płaczą nad kalectwem dziecka, a starają się dać mu z życia jak najwięcej. Aleksandra Staroń, mama Gai, do dziś nie widzi, że jej dziecku czegoś brakuje, że jest niepełnosprawne. – Myślę, że jest to jakiś dar – mówi Ola. – Jak inaczej wytłumaczyć to, że potrafię się zachwycać stopą Gajki i w ogóle nie myśleć o tym, że obok powinna być druga? Nie potrafię na to spojrzeć w kategoriach straty. Musi nauczyć się z tym żyć Królestwo Gai jest na piętrze. Pokój pełen takich samych zabawek jak u innych czterolatków zamiast wykładziny wyłożony jest materacami, przez co sprawia wrażenie dziecięcego figloraju. W przypadku Gai materace

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2002, 2002

Kategorie: Kraj